Po serii ckliwych, świąteczno-balladowych  płytach , koktailowy jazz  zastąpiony został pomysłem, który odrywa wokalistyką i muzykę Dianny Krall od jednostajnego, melancholijnego wizerunku. Uznanie zatem za śmiałą, repertuarową decyzję i przyporządkowanie brzmienia  „ Glad Rag Doll ” wytrawnemu producentowi T-Bone Burnettowi (dotąd nad brzmieniem muzyki i płyt Diany czuwał legendarny Tommy Li Puma; teraz charyzmatyczny bluesman-folkowiec ). Do tego wyśmienity zespól ( z Marc’em Ribotem, Howardem Cowardem, T-Bone Burnettem – wirtuozami gitarowej, folkowo  – bluesowej i „roots” stylistyki . „ Glad Rag Doll ” jest –moim zdaniem – jednym z najciekawszych projektów Diany Krall . Choć jest w pewnym sensie nawiązaniem do bestsellerowego  „ The Girl In the Room” to na nowej płycie Diana  jest zdecydowanie bardziej jazzowa i autentyczna: wodewilowym, swingowym piosenkom z lat dwudziestych i trzydziestych daje więcej niż moc swingowego, tanecznego, rozkołysanego jazzu . Bo sięga głębiej ku bluesowej, czarnej tradycji. W jej wokalistyce jest teraz więcej z Carmen McRea, Sarah Vaughan i Niny Simone niż z Anity O’Day  czy June Christy. Sama stylizacja płyty jest także nawiązaniem do zwiewnej, zepsutej jazzem epoki wodewili i burleski. Doskonałe fotografie atrakcyjnej wodewilowej gwiazdy, zakamuflowany sex-appeal i śpiewana z nutą znudzenia i nieskrywanej sympatii gama piosenek, z których każda jest niewątpliwym przebojem. Zdjęcie na okładce najnowszej płyty zostało zrobione przez słynnego  Marka Seligera (jest również autorem zdjęć wokalistki na „The Girl In The Other Room”). Powstała seria zdjęć artystki inspirowana zdjęciami dla słynnej rewii Ziegfeld Follies z lat dwudziestych. Diana Krall jako wodewilowa diva prezentuje się znakomicie. Diana Krall siedzi przy fortepianie Steinwaya z 1890  i rozpoczyna „Just Like a Butterfly That’s Caught  In The Rain” przy akompaniamencie gitarzysty, Bryana Suttona. Zespół zaczyna grać niby od niechcenia, kołysze melancholijnie, artystka śpiewa dalej , stylowo przepięknie. W  energetycznym przeboju Betty James „ I’m a Little Mixed Up ”  rozpędza się z fortepianową  improwizacją godną  rock’n’rolla. Z przepięknej piosenki  Raya Charlesa „ Lonely Avenue „  buduje ( wraz z T-Bone Burnettem) brzmienie ocierające się o fusion, by z gracja graniczącą z nieskrywana melancholią , ujmująco  intymnie śpiewa tytułowy  „ Glad Rad Doll „. To piękna, jazzowa płyta ! To album, którego od Diany Krall oczekiwali wyrafinowani entuzjaści jazzowej tradycji.

 

Dionizy Piątkowski