John Scofield – to nie tylko legendarny gitarzysta Milesa Davisa ale przede wszystkim autor tuzinów  własnych płyt. Nagrywa je w tempie zatrważającym , nie poddając się żadnej rygorystce and modom. Tylko w ciągu ostatnich sezonów  dał wielokrotnie popis swej niczym nieskrępowanej muzycznej wyobraźni oraz technicznej ekwilibrystyki. Bo z jednej strony przebojowy album „ That’s What I Say” z jazzowymi interpretacjami piosenek Raya Charlesa, z drugiej arcyciekawe nowe brzmienia z trio Medeski –Martin –  Wood ( album „Out Lauder” ). Teraz kolejna odsłona :  niby jazzman, ale sięga po rockowe inklinacje.Bo jakże inaczej nazwać  „ scofieldowe ”  interpretacje epokowego hitu  Mick Jaggera & The Rollings Stones  „ I Can’t Get No Satisfaction”  czy pokoleniowego hymnu „ House Of The Rising Sun ”  Erica Burdona i jego The Animals.Najnowszy album trio Scofielda ( z dyżurną sekcją : Steve Swallow- bas oraz Bill Stewart- perkusja i gościnną solówka …Billa Frisella ) to mistrzowska pararella do tego, co nazywamy dość górnolotnie „ inspiracjami rockowymi”. Teraz przeniesionymi w subtelnej, ale przecież elektryzującej wirtuozerii  najważniejszego – a sądzę, że nie jestem w tej opinii odosobniony – gitarzysty jazzowego naszych czasów.

Dionizy Piątkowski