Wydawać by się mogło, że jazz ( zwłaszcza ten instrumentalny) jest przede wszystkim domeną panów,  i że  to oni wyznaczają kierunki w jakim zmierza ta muzyka. Ta zgoła szowinistyczna teza nie ma jednak żadnego potwierdzenia w historii muzyki ! Co ważne, udział Jazzowych Dam w rozwoju tej muzyki jest przeogromny. Pomijając najwspanialsze wokalistki ( bo to oczywiste i dla jazzu najważniejsze ) spora grupa jazzowych pań doskonale radzi sobie na estradowym rynku. Sukces oraz uznanie np. dla Carli Bley, Marian McPartland , Barbary Thompson czy holenderskiej saksofonistki Candy Dulfer są tutaj doskonałym i najlepszym argumentem. Dziwić zatem może, że z niewielkiego kraju, gdzie tradycje jazzowe nie są zbyt głębokie,  pojawiają się artystki , które właśnie w jazzie upatrują swojego, artystycznego i zawodowego spełnienia. Dzisiaj bodaj dwie najpopularniejsze jazz-ladies pochodzą właśnie z Holandii :wspomniana już  wcześniej Candy Dulfer oraz robiąca coraz większą karierę ( także w USA ) trębaczka Saskia Laroo. To dla niej zarezerwowano w Europie przydomek „ Miles w spódnicy” , i w określeniu tym nie ma żadnej egzaltacji. Najnowszy album artystki „ Really Jazzy” jest tego najlepszym przykładem. Po kilku niezłych, jazzowych lub smooth – jazzowych płytach ( „It’s Like a Jazz” , „Body Music „, Jazzkia”) Saskia Laroo proponuje nagrania ociekające mocnym doo-bop jazzem, ognistym rytmem i wspaniałym smooth – jazzowym brzmieniem.

 

Dionizy Piątkowski