Jazz Band Młynarski-Masecki to  współczesny zespół grający przedwojenny polski jazz. Nurt muzyki jazzowej istniał  wtedy w Polsce równolegle z innymi trendami muzyki rozrywkowej i zawsze wywierał na nie niezaprzeczalny wpływ. Na takim tle historyczno-kulturowym powstają pierwsze orkiestry, starające się prezentować repertuar trudniejszy i ambitniejszy. W zespołach tych grało wielu muzyków, dla których fascynacja nową, jazzową modą stała się swego rodzaju manifestacją własnej, indywidualnej drogi twórczej. Niestety, w znamienitej większości nie mieli oni specjalnej okazji do eksperymentów jazzowych w ramach własnych orkiestr tanecznych. Często nie zdawali sobie nawet sprawy z tego, że (w ramach tanecznej konwencji swojej orkiestry) przemycają w muzyce elementy jazzu. Już w latach dwudziestych, a więc w momencie pojawienia się jazzu, wyraźniej uzewnętrznił się opór społeczeństwa polskiego wobec infiltracji tej muzyki. Niechęć tę można było zaobserwować na wielu płaszczyznach: najważniejszymi z pewnością były te, które wynikały z funkcji estetycznej oraz muzycznej (jaką jazz począł pełnić na początku naszego wieku). Koncepcje estetyczne “nowej muzyki” i “nowej”, jazzowej kultury godziły w dotychczasowe tradycje, mentalność i obyczajowość słuchaczy, których percepcja estetyczna oparta była przecież na ściśle określonych, konwencjonalnych normach. Dla wielu odbiorców, zwłaszcza tych o tradycyjnym podejściu do nowocześniejszych form sztuki, jazz stał się więc trendem łamiącym uświęcone kanony kultury muzycznej.

Pierwszym zwiastunem nowej epoki jazzowej w Polsce były więc całonocne jam sessions, odbywające się zazwyczaj w restauracjach i nocnych lokalach, gdzie muzycy po skończonej pracy grali jazz dla własnej przyjemności, satysfakcji i swoistej reklamy “nowej” muzyki. Prekursorami jazzu byli także liderzy popularnych orkiestr tanecznych: Jerzy Petersburski, Zygmunt Krasiński, Artur i Henryk Goldowie, Henryk Wars oraz Fred “Melodysta”. W 1926 roku zorganizowano orkiestrę “Krasiński i Kataszek”, która zaangażowana została do rewii reklamującej motocykle “Indiana”. Dzięki dużej popularności tej objazdowej wystawy rosła też popularność muzyki uzupełniającej “Indiana show”. Era wielkich orkiestr swingowych nie omija zatem Polski. Jest to okres muzycznej normalizacji. Czas niezwykle korzystny dla orkiestr, dla ich jazzowej stabilności, dla jazzowej specjalizacji, dla podniesienia kunsztu wykonawczego. Z drugiej jednak strony wzrastają również wymagania odbiorcy, któremu nie wystarcza już teraz quasi-jazzowa orkiestra i sama nazwa “jazz”. Publiczność i krytycy domagają się wręcz doborowych zespołów i zdolnych instrumentalistów, improwizujących solistów i bogatszego repertuaru. Wraz z nową modą powstają jazzowe orkiestry Kazimierza Turewicza, Franciszka Witkowskiego, Aleksandra Tumela, Wiesława Machana. Początek lat trzydziestych staje się zaczątkiem profesjonalnego ruchu jazzowego. W głównej mierze zostało spowodowane to faktem, iż po 1933 roku, w wyniku dojścia do władzy faszystów, do Polski przybywają muzycy jazzowi pochodzenia żydowskiego. Nieporadne polskie środowisko jazzowe zostaje wzmocnione trąbką Ady Rosnera, saksofonami Erwina Wohlffeilera oraz swingującą grupą Arkadego Flato. Niezwykła rola przypadła trębaczowi Ady Rosnerowi, który wspólnie z polskimi muzykami utworzył swingującą orkiestrę, zdobywając spore uznanie krytyki i aplauz publiczności.

Pierwsze polskie jazzowe utwory powstawały już pod koniec lat dwudziestych ubiegłego wieku. Wybitni kompozytorzy tacy jak: Henryk Wars, Jerzy Petersburski czy bracia Artur i Henryk Gold, zasłuchani w płytach z Ameryki czy z Berlina tworzyli hity na potrzeby filmu, kabaretów, teatrów i rewii, a także na zamówienie coraz liczniejszych wytwórni płytowych takich jak Columbia czy Syrena Record. W ten sposób do 1939 roku powstały tysiące kompozycji i nagrań z udziałem wybitnych instrumentalistów oraz śpiewaków i aktorów. Druga Wojna Światowa przekreśliła życiorysy, przerwała ciągłość i zakończyła okres „prosperity” młodego polskiego show biznesu, ale nie bezpowrotnie. Swing  w latach dwudziestych i trzydziestych był niezwykle  rozległym  i populistycznym trendem  jazzu: płyty,  audycje  radiowe,  pisma  muzyczne,  koncerty i recitale  wykorzystywały   ,, swingowe  szaleństwo”,  które  wkrótce zalało świat. Orkiestry  Benny’ego  Goodmana, Duke’a Ellingtona, Tommy’ego Dorsey’a, Glenna  Millera, Counta Basiego  wraz ze swingowymi  przebojami   stawały   się  gwiazdami  komercyjnej  rozrywki. Jak  podają  statystyki,  na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych, tylko w USA , sprzedano   ponad  sto  milionów płyt z muzyką swingową ! I działo się tak nie tylko w Stanach,  ale także w Polsce gdzie  ,, murzyńskie muzykanctwo ”  – jak Swing określił wtedy popularny pisarz Kornel Makuszyński –  pojawiło  się już w końcu lat dwudziestych.

Ucieszył zatem miłośników „ starego jazzu” fakt powołania orkiestry, która z nostalgią i szacunkiem do minionej epoki pielęgnuje brzmienie, tradycję i nastroje i przeboje tamtych lat. Wybitny pianista Marcin Masecki razem z wokalistą/perkusistą  Janem Emilem Młynarskim powołali do życia zespół Jazz Band Młynarski-Masecki  odwołujący się do starej tradycji polskich orkiestr jazzowych międzywojnia. W repertuarze Jazz-Bandu znalazły się utwory swingowe, w większości nieznane, ale nie zabrakło wyjątkowych tang, z których autorstwa polscy kompozytorzy znani byli na całym świecie. Całe przedsięwzięcie skupione jest wokół ducha postaci Adama Astona – najwybitniejszego przedwojennego polskiego śpiewaka rozrywkowego oraz Henryka Warsa – najważniejszego polskiego przedwojennego pianisty, aranżera i kompozytora. Jazz Band Młynarski-Masecki  niejako rekompensuje stracone szanse całego pokolenia polskich artystów rozrywkowych, którzy w rozkwicie prosperity musieli uciekać, walczyć, ginąć, emigrować osierocając polską muzykę rozrywkową w niepowetowany sposób. Aranżacje Marcina Maseckiego oraz sugestywny wokal Jana Młynarskiego nadają całości zupełnie nowy oddech, czyniąc tę muzykę aktualną i użytkową, do tańca i wzruszeń. W 2017 roku Jazz Band Młynarski-Masecki  zadebiutował albumem „Noc w wielkim mieście”, który natychmiast stała się przebojem. Teraz ukazuje się druga, podobna w zamyśle i realizacji  „Płyta z zadrą w sercu”. Tym razem artyści postanowili pójść jednak  o krok dalej i spełnić swoje wielkie marzenie o prawdziwej jazzowej orkiestrze. Do podstawowego składu, (który liczył zaledwie siedem osób), dodali sekcję skrzypiec oraz trąbki i puzony. W ten sposób powstał 17-sto osobowy zespół o dużo szerszej palecie brzmień. Tytuł „Płyta z zadrą w sercu” to tytuł popularnej piosenki jednego z największych polskich autorów, Mariana Hemara. To właśnie jego przekład amerykańskiego standardu robił furorę w jednej z rewii warszawskiego teatru Cyrulik Warszawski w roku 1938.

Teraz Masecki i Młynarski, zapatrzeni w stare fotografie i zasłuchani w orkiestry polskie i amerykańskie, postanowili stworzyć nowo-stary świat. Do nagrań użyli mikrofonów z lat dwudziestych ubiegłego wieku. Całość realizował Filip Krause, ze słynnego berlińskiego studia Emila Berlinera. Na płycie znalazły się się przeboje przełomu lat 30-tych i 40-tych ubiegłego wieku. Wszystkie to szlagiery polskie, dobrze znane w dawnych czasach, dziś nieco zapomniane. Muzycy swoimi aranżacjami tchnęli w piosenki kompletnie nowe życie i brzmienie oraz  nadali aranżacjom lekkości i rzewnego klimatu starego kina i zaprosili  kolejnych muzyków ( m.in. trębacza Emila Miszka i – gościnnie – saksofonistę Kubę Więcka) do uzupełnienia wyrafinowanego, swingowego brzmienia i zgrabnych solówek. Do tego przebojowy repertuar ze skarbnicy „Polish song book” czyli „Yo-Yo”, „Abraham,ja ci zagram” oraz „Warszawo, moja Warszawo” – Zygmunta Karasińskiego, „Dla Ciebie” Michała Freszko, ”Miss Mary” Henryka Warsa, „Dulcinea” Zygmunta Wiehlera czy „Żebyś ty wiedziała, jak mi się chce” Freda Melodysty.

Dionizy Piątkowski