Urokliwy album „All in One” brazilijskiej wokalistki Bebel Gilberto przypomina okładką słynny „Beach Samba” kultowej Astrud Gilberto. Tych podobieństw jest jeszcze więcej: Bebel Gilberto jest niekwestionowaną gwiazdą dzisiejszej, jazzowej bossa-novy, ale legendą tej muzyki jest przecież słynna Astrud Gilberto. Koligacje rodzinne są tutaj oczywiste: Bebel Gilberto jest córką wokalistki Miuchy oraz twórcy jazzowej bossa-novy, Joao Gilberto. Astrud Giberto to pierwsza żona legendarnego Joao. Dla Bebel, wychowanej w tradycji brazylijskiej samby i bossa-novy album „All in One” jest swego rodzaju „familijnym” wyzwaniem i zmierzeniem się z oryginalną stylistyką i kultem Astrud Gilberto. Stąd to oczywiste, graficzne nawiązanie do słynnego i bestsellerowego albumu z 1967 roku.

Astrud Gilberto zrealizowała wtedy sesję z jazzowymi, ale utrzymanymi w nastroju i brzmieniu latynoskiej bossa-nowy, standardami. Aranżacje dla orkiestry przygotowali Eumir Deodato i Don Sebesky a wśród licznych solistów byli m.in. kontrabasista Ron Carter i harmonijkarz Toots Thielemans. Sesja przygotowana przez Bebel Gilberto jest w pewnym sensie nawiązaniem do projektu sprzed pół wieku, ale wraz ze zmianą brzmień i powszechniejszymi inspiracjami latynoskimi nastrojami, wokalistka wnosi sporo nowoczesnego wigoru utrzymując niezwykłą melodyjność, subtelności i rytm jazzowej bossa-nowy. Bebel Gilberto w swych piosenkach jest urokliwie subtelna i przekonywująca a klasyczne standardy, takie, jak  „Bim Bom”  Joao Gilberto, „Nossa Senhora” Carlinhosa Browna, „Chica, Chica Boom, Chic” Harry’ego Warrena a nawet przebój Stevie’go Wondera „The Real Thing” czynią z albumu piękna, stylistyczną klamrę i –pewnie niezamierzony – hołd dla Astrud Gilberto.

Dionizy Piątkowski