Wizyty awangardowego pianisty i kompozytora Cecila Taylora  zawsze wzbudzały sensację.Po raz pierwszy kontrowersyjny artysta pojawił się w Polsce jako gwiazda Jazz Jamboree w 1968 roku. Przedstawił wtedy, 18 października 1968 roku, w warszawskiej filharmonii solowy recital, który po latach ukazał się na płycie „Respiration” . Po raz kolejny Cecil Taylor  zagrał w Warszawie dopiero jesienią 1984 roku, będąc atrakcją festiwalu Jazz Jamboree. Tym razem w rozbudowanym programie „Music from Two Continents” przedstawił swój zespół, w którym znaleźli się  znakomici trębacze Tomasz Stańko i Enrico Rava, puzonista Conrad Bauer, saksofoniści Jimmy Lyons, Frank Wright i John Tchicai, Karen Lyons ( bassoon), klarnecista i wibrafonista Gunter Hampel, basista Williams Parker i perkusista Henry Martiunez czyli ówczesna elita awangardowego free-jazzu. Mistrzem ceremonii był oczywiście pianista Cecil Taylor. Nagranie z tego legendarnego koncertu jako „Music from Two Continents”  ukazało się w 2022 roku ( nakładem FSR Fundacji Słuchaj).

Cecil Taylor ( 15.03.1929 -5.04.2018 ) to jedna z bardziej kontrowersyjnych  postaci jazzowej awangardy. Ze względu na niezwykłą moc, tempo i intensywność swej gry okrzyknięty został największym wirtuozem fortepianu XX wieku. „W czarnej muzyce traktujemy fortepian jako instrument perkusyjny, uderzamy w klawisze, dostajemy się do środka instrumentu… nasza muzyka powstaje dzięki wysiłkowi fizycznemu – kto tego nie pojmie nie stworzy nic dobrego” – tak objaśniał swoje widzenie jazzu. Muzyk dorastał na Long Island, od ukończenia piątego roku życia uczył się grać na pianinie, potem na perkusji. Studiował w New York College of Music i New England Conservatory w Bostonie. Twierdził jednak, że więcej nauczył się słuchając płyt Duke’a Ellingtona, Dave’a Brubecka, Lennie’go Tristano. Choć początkowo interesował się europejskimi kompozytorami muzyki klasycznej, szczególnie Strawińskim, największy wpływ wywarła na niem tradycja jazzowa: Ellington, perkusiści Sonny Greer i Chick Webb, pianiści  Fats Waller, Erroll Garner, Thelonious Monk i Horace Silver. Pierwsze występy odbywał u boku weteranów ery swingu – „Hot Lips” Page’a i Johnny’ego Hodgesa, jednak już w 1956 roku grał z własną małą grupą ( kwartetem ze Stevem Lacy’m, Buellem Neidlingerem i Dennisem Charlesem) .Współpracował także z Archie’m Sheppem, ale niepowodzeniem zakończyły się próby wspólnego grania z Johnem Coltrane’em. Na początku lat 60-tych koncertował  z Sunny’m Murrayem, Alanem Silvą i (najdłużej) z Jimmym Lyonsem. Muzyka Taylora traciła  już wtedy swój tonalny charakter i brzmiała abstrakcyjnie. Jednak to koncerty Ornette’a Colemana (w 1959 roku), który przedstawił własną wersję free – jazzu, na długi czas przyćmiły dokonania innych eksperymentatorów i działalność Taylora została generalnie zignorowana przez media i publiczność. Znaleźli się jednak muzycy – wśród nich np. Albert Ayler – którzy przyjęli ją bardzo  życzliwie i spontanicznie. Równie zagorzałym wielbicielem okazał się  także Gil Evans..Mimo braku sukcesów Cecil Taylor zaczął być obecny na jazzowej scenie, szczególnie po tym, jak wytwórnia Blue Note Records wydała na płytach jego dwie  sesje zarejestrowane w 1966 roku. W nagraniach ekscentrycznemu pianiście towarzyszyli Lyons, Silva, Andrew Cyrille i Henry Grimes. Na „Unit Structures” wystąpili także Ken McIntyre i trębacz Eddie Gale Stevens, a na „Conquistador!” – Bill Dixon ( pracujący razem z Taylorem w Jazz Composers’ Guild). W 1968 roku Taylor nagrał album z Jazz Composers’ Orchestra, a w roku 1969 – płytę koncertową z nową grupą  (Lyons, Cyrille i Sam Rivers).  Na początku lat 70-tych podjął się pracy wykładowcy w Wisconsin University i college’ach w Ohio i New Jersey. W 1973 roku, przez krótki czas, był szefem własnej firmy płytowej Unit Core Records, nakładem której ukazały się albumy „Indents/Mysteries” i „Spring Of Two Blue-Js”.Na początku lat 80-tych muzyką Cecila Taylora zaczęły interesować się małe, niezależne firmy (np. japońska Trio Records, nowojorska Arista Freedom Records, niemieckie Enja Records, FMP i Hat Art, włoska oficyna ‘new black music’ Black Saint/Soul Note oraz angielska Leo Records). Pianista stał się poważanym i uznanym twórcą, chętnie zapraszanym do studia i światowe estrady. Trzon grup, z jakimi nagrywał i koncertował stanowił saksofonista Jimmy Lyons, często wspomagali go Cyrille i Silva, jak również Sirone, Ronald Shannon Jackson, skrzypkowie Ramsey Ameer i Leroy Jenkins, trębacz Raph Malik, Jerome Cooper, Freddie Watts, William Parker i perkusista Rashid Baker. Brzmienie takiego zespołu z plejadą ekscentrycznych twórców było pełne pasji i zawirowań, kotłujące i gęste, a swobodna improwizacja mogła trwać (i niejednokrotnie trwała!) dwie lub trzy godziny. Cecil Taylor nagrał także rewelacyjną serię albumów solowych, pośród których na szczególną uwagę zasługują „Fly! Fly! Fly! Fly! Fly!”  oraz album koncertowy „Garden”. Warte odnotowania są także albumy nagrane w duetach: „Embraced” z Mary Lou Williams oraz „Historic Concerts” z Maxem Roachem. W 1985 roku po raz pierwszy zarejestrowana została na płycie muzyka w wykonaniu big-bandu Cecila Taylora („Winged Serpent/Sliding Quadrants”).

W 1987 roku pianista wyruszył w trasę koncertową razem z nowym zespołem o nazwie Unit (Parker, Carlos Ward, Leroy Jenkins, Thurman Barker) a ich trzy nagrane wspólnie koncerty wydała w następnym roku firma Leo Reords. Później nagrywał głównie w trio z Parkerem i Tonym Oxleyem (czasami pod nazwą Feel Trio). W 1988 roku FMP zaprosiła do Berlina 20 europejskich improwizatorów na długi, trwający miesiąc festiwal. Składały się na niego koncerty i warsztaty jazzowe, w których brał udział również Taylor. Niektóre z nich zostały zarejestrowane i ukazały się później jako zestaw 11 płyt  „Cecil Taylor In Berlin ’88”. Zestaw zawierał dwie płyty z muzyką big-bandu Taylora, nagrania z warsztatów big-bandu, koncert solowy, trio z Tristanem Honsingerem i Evan Parker, duet z Derek’em Bailey’em i pięć duetów z perkusistami: Oxleyem, Gunterem Sommerem, Paulem Lovensem, Hanem Benninkiem i Louisem Moholo). Wydawnictwo to zostało bardzo wysoko ocenione przez muzyczną prasę na całym świecie i umocniła pozycję Cecila Taylora jako jednego z największych innowatorów współczesnego  jazzu i  mimo wielu naśladowców tylko  muzyka Cecila Taylora stał się największą