Laury jakie spływają na Chrisa Botti’ego – nadwornego trębacza Stinga są odpowiedzią na zapotrzebowanie na „ szczególny jazz ”,który wymyka się jego ortodoksyjnej klasyfikacji. Nie wiem, czy dobrze się stało, że do tego zdolnego i znamienitego trębacza używa się komplementów, które mogą być nagłówkami bulwarówek. ”Najprzystojniejszy jazzman świata” jak określono niedawno artystę, jest krzywdzące w stosunku do jego wspaniałej muzyki. Milionowe nakłady płyt, pełne sale koncertowe są dowodem , że ten specyficzny smooth jazz amerykańskiego przystojniaka wpadł na dobry, komercyjny grunt. Skoro jest komercyjnie-jazzowa Diana Krall, dlaczego nie ma być komercyjnie-jazzowego Chrisa Botti ? Artysta, który przebił się swoimi solówkami głównie w projektach Stinga, teraz sam jest jazz- bohaterem naszych czasów. To jeden z najlepiej rozpoznawalnych artystów na świecie znalazł swój własny sposób, by pozostając w nurcie jazzu, eksplorować wiele innych gatunków muzycznych. Za pośrednictwem swoich bestsellerowych albumów (od najnowszego „ Impressions” po „ When I Fall In Love”, „To Love Again”, „ Italia” oraz „Chris Botti in Boston”) ustanowił swoją własną, niepowtarzalną markę, która czyni go jednym z najważniejszych artystów współczesnej sceny muzycznej. „ Impressions” -już teraz pokryty złotem i platyną jest ponownie najlepszą receptą trębacza na światowy hot.W gronie zaproszonych gości znaleźli się popularni i uwielbiani: Andrea Bocelli, Vince Gill, Herbie Hancock, Mark Knopfler, David Foster i Caroline Campbell. Jeśli do tego dodać zestaw przebojów wszechczasów, takich jak „What A Wonderful World”, „Summertime” czy „Over the Rainbow” dodając z gracja interpretowane wielkie standardy („ Summertime” ) czy klasyczne hity ( „En Aranjuez Con To Amor”) a nawet popularne Preludium Fryderyka Chopina – to jawi się zestaw obowiązkowy w każdym domowym i samochodowym odtwarzaczu.