Janusz Muniak (3.06 1941 – 31.01.2016) to jedna z najbarwniejszych postaci polskiego jazzu. Absolwent krakowskiej średniej szkoły muzycznej zadebiutował już w 1960 roku w lubelskim zespole Witolda Miszczaka. Zespół okazał się dobrą szkołą jazzowego grania: Muniak został zauważony i zaproszony do zespołu Tomasza Stańki – Jazz Darings. Sukcesem okazał się dla Muniaka występ w 1964, z kwintetem Andrzeja Trzaskowskiego na festiwalu Jazz Jamboree. W 1967 powrócił do kwintetu Tomasza Stańki. Koncerty z zespołem Stańki, nie przeszkodziły Muniakowi we współpracy z m. in. Krzysztofem Komedą, zespołami Jana Ptaszyna Wróblewskiego ( Studiem Jazzowym PR, SPPT Chałturnik) i kwartetem Jana Jarczyka.
Dopiero po kilku latach, jako w pełni ukształtowany muzyk zdecydował się prowadzić własne zespoły: w roli lidera wystąpił po raz pierwszy w 1976 z autorskim Kwintetem , do którego pozyskał zdolnych muzyków młodego, jazzowego pokolenia: perkusistę Jerzego Bezuchę, gitarzystę Marka Blizińskiego, basistę Andrzeja Dechnika i pianistę Paweła Perlińskiego. Po kilku sezonach ( w 1979 roku) Muniak utworzył autorski kwartet (z gitarzystą Jarosławem Śmietaną). Standardowy kwartet stał się dla saksofonisty możliwością realizacji najbardziej karkołomnych, jazzowych aspiracji. Przez zespoły Muniaka „przewineli się” najwybitniejsi polscy jazzmani: basiści-Andrzej Cudzich, Antoni Dębski, Paweł Jarzębski, Zbigniew Wegehaupt, perkusiści- Bogdan Kierach, Michał Miśkiewicz, Jacek Pelc, Krzysztof Zawadzki, pianiści- Włodzimierz Pawlik, Wojciech Puszek.
Ale Janusz Muniak był także artystą, z którym często i chętnie współpracowali także z zagranicznymi jazzmanami: perkusiści George Bruckner, Dirk A.Dhonau, trębacze – Don Cherry, Freddie Hubbard, saksofoniści – Hank Mobley i Charlie Ventura oraz pianiści – Hank Jones, Gerd Schuller. Równie interesujące okazały się projekty Muniaka realizowane z młodymi muzykami: Leszkiem Możdżerem, Michałem Miśkiewiczem, Darkiem Oleszkiewiczem. Wśród blisko trzydziestu albumów jakie zrealizował do jazzowego kanonu weszły m.in. „Janusz Muniak Quartet” , „You Know These Songs” ,”Not So Fast” , „One And Four” (1997), „Spotkanie” , „Just Friends” , „Annie” oraz legendarny “Question Mark” . Album „Question Mark” został wznowiony przez Polskie Nagrania w ekskluzywnej reedycji kultowej serii Polish Jazz, znanej fanom polskiej muzyki jazzowej od lat 60-tych Reedycję przygotowano z niezwykłą starannością, autorem odświeżonego brzmienia jest wybitny reżyser dźwięku – Jacek Gawłowski. Płyty winylowe LP zostały wytłoczone gramaturze 180.
„Question Mark”, jest pierwszą autorską płytą Janusza Muniaka, wydaną w 1978 roku i jest jedną z najważniejszych w jego muzycznej biografii.Walorem płyty są partie solowe muzyków, zwłaszcza gitary, fortepianu i perkusji. Nieodżałowany Marek Bliziński, wierny estetyce brzmienia starych mistrzów w rodzaju Kenny’ego Burrella czy Wesa Montgomery’ego wprowadza tu bardzo osobistą nutę, w oparciu o własną wizję harmonii i myśli improwizacyjnej. Efektowne partie na fortepianie gra Paweł Perliński, wówczas zapewne pod wpływem McCoy Tynera, co widać w gęstej fakturze akordów, w rozkołysanym timingu („Przejażdżka walcem”, „Obertas”), a na fortepianie elektrycznym zapewne z reminiscencjami Hancocka, stylowo, linearnie („Taniec pawia”), bardzo rytmicznie i niekiedy bardzo swobodnie („Znak zapytania”), ale przekonująco. Zaskoczeniem może być perkusja tragicznie zmarłego Jerzego Bezuchy (Skaldowie, Dżamble, SPPT Chaturnik), barwna i pulsująca, zmienna, aktywnie współtworząca narrację trochę à la Elvin Jones, z kilkoma efektownymi solówkami.
Atrybutem tej wspaniałej płyty są świetnie napisane przez Janusza Muniaka kompozycje : lapidarne, zwięzłe, o dużej dynamice, wyzwalające znaczny potencjał energii w improwizacjach. Lider prowadzi swe myśli pewnie, soczystym, rasowym dźwiękiem, uciekając niekiedy w rejony free, co jednak wypływa z naturalnej logiki utworu. Jak sam kiedyś mówił, „W muzyce nigdy nie jest tak, że wszystko wolno. Swoboda może być w doborze środków, jednak za tą swobodą musi iść ogromna kontrola. Inaczej nie będzie muzyki, tylko bełkot”.