Czy pamiętacie popularny Jazz Band Ball Orchestra, najstarszy polski zespół jazzu tradycyjnego ? Powstał w Krakowie jesienią 1962 roku a w pierwszym składzie zespołu znaleźli się: pianista Jan Boba, perkusista Jacek Brzycki, trębacz Zdzisław Garlej, klarnecista Ryszard Kwaśniewski, basista Tadeusz Wójcik, grający na banjo Marek Podkanowicz oraz , trębacz, wokalista i pomysłodawca Jan Kudyk. Przez legendarny Jazz Band Ball Orchestra przewinęło się kilkudziesięciu muzyków, zmieniał się zespół, zmieniała się także stylistyka muzyczna. Ewolucja ta przebiegała od prostego, mało zróżnicowanego dixielandu, do form coraz bardziej złożonych. Z biegiem lat muzyka stawała się bardziej swingowa, z rozbudowanymi improwizacjami, doskonałymi aranżacjami. W równej mierze grywali nowoorleańską klasykę, swingowe standardy, bluesa, utwory inspirowane rodzimym folklorem ale także własne kompozycje. Muzyka zespołu Jazz Band Ball Orchestra zarejestrowana została na ponad 30 płytach, wydanych zarówno w kraju, jak i za granicą.
Piszę to wszystko pod urokiem albumu „Longing” formacji New Bone, utworzonej przez trębacza Tomasza Kudyka, syna Jana Kudyka ( „dedykuję tę płytę pamięci mojego Taty, Jana Kudyka, który przekazał mi część swojej wrażliwości, talentu i pasji do tego, co robię dzisiaj”). Trębacz wraz z doskonałym zespołem ( Bartłomiej Prucnal – saksofon altowy, Dominik Wania – fortepian, Maciej Adamczak – kontrabas i Dawid Fortuna – perkusja) wspaniale wtapia się autorskimi kompozycjami w nastrój wywoływany inspiracjami (?) muzyki Kudyka seniora. Nawet emanująca nowoczesnym blichtrem kompozycja „Head Dizziness” Jana Kudyka brzmi niezwykle nowocześnie przyjmując z jednej strony jakieś oczywiste fascynacje be-bopu, z drugiej nowoczesny nerw dzisiejszego jazzu. To nie jest kolejny, „jazzowy” album, ale rasowe, nowoczesne granie z ogromnym potencjałem straight ahead jazzu, przemyślanymi improwizacjami i perfekcyjnym wykonaniem. Ciekawie zaaranżowane kompozycje pozwalają rozgrywać się nie tylko zespołowym graniem, ale dają upust solowym ambicjom muzyków. Sekcja rytmiczna narzuca pozorny reżim profesjonalnej poprawności, ale pozwala solistom bawić się rytmem i nastrojem, budując chorusy nadające całemu albumowi niezwykle zgrabnego, jazzowego formatu.