Olatuja to zespół i album pełen budującej, radosnej muzyki afrykańskiej diaspory i latarnia morska uzdrowienia w podzielonym świecie. Michael „Leye” Olatuja poznał Alicię „Lisę” Olatuję, gdy oboje byli studentami Manhattan School Of Music. Ich związek szybko się pogłębił, pobrali się, a w 2011 roku nagrali razem płytę pod nazwą Olatuja. Z czasem ich związek ewoluował, rozstali się, ale nadal każde z nich kontynuowało swoją karierę muzyczną i każde z nich odniosło sukcesy: Michael jako popularny nowojorski basista  a Alicia jako mezzosopranistka koncertująca na całym świecie. Teraz, po dekadzie, ponownie połączyli się twórczo jako grupa Olatuja. Z gwiazdorską obsadą, w tym perkusistami Obedem Calvaire i Joshuą Keittem, gitarzystami Femi Temowo i Davidem Rosenthalem, perkusistką Magatte Sow i  pianistą Christianem Sandsem, Michael i Alicia zrealizowali album „Olatuja”, który jest jednocześnie subtelny i energetyczny, intymny i osobisty, radosny i szczery. „Chcieliśmy połączyć nasze wizje, aby stworzyć coś większego niż to, co moglibyśmy stworzyć sami” — mówi Alicia. Olatuja czerpie z bogatego dziedzictwa kultury Joruba rozwijającej się popularnej muzyki Afryki Zachodniej, tradycji gospel i jazzu, które kształtują muzykalność Alicii, oraz silnych powiązań, które łączą wszystkie te wątki. Ten album pochodzi z miejsca naszego poznania i rozwoju” – konkluduje Michael.

„Olatuja”  jest świadectwem silnego partnerstwa twórczego nawiązanego przez dwójkę wrażliwych artystów. „To efekt całej naszej twórczej historii – wyjaśnia Michael Olatuja. Nie zmarnowaliśmy czasu, nic nie straciliśmy. Każda piosenka tutaj powstała z rozmowy między nami”. „Sumo Mi” („Come Closer” w języku joruba) wyznacza scenę, z bujnym wokalem uziemionym przez gitarę basową, która prowadzi nas do potężnego, afirmatywnego stwierdzenia; „Royalty” – bogatego wokalu Alicii unoszącego się ponad rozległymi aranżacjami smyczkowymi Michaela i pulsującym rytmem. Kandara” tłumaczy się jako Destiny – epicko budujący utwór wzywający do zaufania czasowi, aby odsłonić ścieżkę”.

Dionizy Piątkowski