W trudnych dla wszystkich czasach zarazy, pianista Wojciech Puszek nagrał album, który wbrew covidowym nastrojom wniósł niezwykły entuzjazm i radość muzykowania. To świat jazzu zawieszony gdzieś między tytułowym czarnym i białym, a codziennością życia z prześladującym nas od ponad dwóch lat wirusem. Okres pandemii przejdzie do historii nie tylko jako najtragiczniejszy czas ostatnich dekad, ale także jako czas szczególnej aktywności artystów, którzy zniewoleni brakiem aktywności estradowej, swe twórcze pomysły realizowali w niekonwencjonalnych obszarach. Być może symptomem tych czasów będą np. liczne sesje, które realizowane były „na odległość”, najczęściej z wykorzystaniem dobrodziejstw globalnej, cyfrowej, internetowej „wioski”. Takim tropem poszedł Wojciech Puszek i jego kwartet realizując sesję „ Between White & Black”.
Pianista, wokalista, kompozytor i aranżer karierę budował występując na festiwalu Jazz Juniors w latach 1978-81 ( nagrodę wraz z zespołem Seven Up oraz wyróżnienie indywidualne ). Koncertował i profesjonalnie doskonalił swoja jazzową wrażliwość wraz z Tie Break, ale przełomową dla pianisty okazała się współpraca z saksofonistą Januszem Muniakiem. Do słynnego Kwartetu Janusza Muniaka dołączył w 1982 roku i nagrał z legendarną formacją kultowe albumy: w serii Polish jazz – „ Placebo” z 1982 roku, „ Janusz Muniak Quartet” z 1986 roku oraz odnaleziony niedawno zapis sesji „Rembrances”). Wojtek Puszek jest ciekawym i elokwentnym pianistą solowym, prowadzi autorskie Trio oraz chętnie uczestniczy w projektach innych muzyków: koncertował z Freddie’m Hubbardem i Joe Newmanem, grał z zespołem In Tradition oraz Grażyną Auguścik.
Album „Between White & Black” przedstawia kwartet pianisty. Kompozycje, które dotąd prezentowane były przez trio, przygotowano na płytę, bazując na prostym pomyśle : Wojtek Puszek samodzielnie nagrał wszystkie partie instrumentalne. Dopiero tak przygotowane „ścieżki” połączono w ciekawe brzmienie jazzowego kwartetu. Ten wirtualny kwartet Wojtka Puszka przygotował znakomite wersje kilkunastu autorskich kompozycji pianisty i mimo braku typowej, estradowej emocji przedstawił album pulsujący swingującą melancholią i pogodą melodyjnych, jazzowych fraz.