W swojej przeogromnej dyskografii  album “The Brown Beatnik Tomes” jest dla legendarnego kontrabasisty Rona Cartera wydawnictwem szczególnym. Płyta „The Brown Beatnik Tomes – Live at BRIC House” jest wspólnym projektem Rona Cartera i poety Danny’ego Simmonsa.

Ron Carter należy do najwybitniejszych kontrabasistów w całej historii jazzu. Współpracował z tak znamienitymi przedstawicielami nowoczesnego jazzu, jak Eric Dolphy, Don Ellis, Cannonball Adderley, Mal Waldron i Thelenious Monk, współtworzył (wraz z Herbie’m Hancock’em i Tony’m Williamsem)  słynną sekcję rytmiczną Milesa Davisa, stał się jednym z najbardziej rozchwytywanych muzyków sesyjnych i na swoim koncie prawie trzy tysiące płyt. Koncertował  i nagrywał z takimi artystami, jak George Benson, Stanley Turrentine, New York Jazz Sextet/Quartet, Sonny Rollins, V.S.O.P. (Carter, Hancock, Williams, Wayne Shorter i Freddie Hubbard), McCoy Tyner i Milestone All Stars. Danny Simmons jest nie tylko laureatem prestiżowej Tony Award, ale także współzałożycielem Def Poetry Jam, pisarzem, poetą, mecenasem sztuki i – jak sam siebie określa „ neo-afrykańskim ekspresjonistą abstrakcyjnym”, którego obrazy pojawiły się w Smithson Institute oraz w siedzibie ONZ.

Album „The Brown Beatnik Tomes – Live at BRIC House” został nagrany  jesienią 2018 roku w brooklyńskim klubie i  wyprodukowany przez szefa Blue Note Records, Dona Wasa. Jest to specyficzna  „ścieżka dźwiękowa”, która zawiera kombinację wykonanych na zamówienie kompozycji Cartera i wyrazistej poezji Simmonsa. „Próbowałem sobie wyobrazić siebie jako poetę Beat Generation w latach 50-tych – wspomina realizację Danny Simmonsale moje obawy były trochę inne niż te, w przypadku Lawrence’a Ferlinghettiego czy Allena Ginsberga. W pewnym sensie beatnikowie romantyzowali czarnych. Byli modni, ale tak naprawdę nie widzieli trudnej sytuacji Afro-Amerykanów. Ta sytuacja dotyczyła głównie doświadczeń Afro-Amerykanów, ale nie była zbyt bliska „czarnej” Ameryce. Sesja przywołuje  zatem ducha pokolenia beatników, alez diametralnie przesuniętym punktem widzenia. Ron Carter jest idealną syntezą tego, co przeżywało to pokolenie. Pracował wtedy jako muzyk w Nowym Jorku i miał tylko  20 lat”.

Nie brałem udziału w ruchu beatników – wspomina Ron Carter. To byli biali faceci, którzy mówili, co mówią. Byłem zaangażowany w czarną społeczność, grając z takimi ludźmi jak Leon Bibb”. Album legendarny kontrabasista zrealizował ze swoim trio (z pianistą Donaldem Vegą i gitarzystą Russellem Malone). Poetyckie obrazy Danny’ego Simmonsa z  jego książki „ Brown Beatnik Tomes”, zainspirowały ten  koncert  i płytę a muzyka Rona Cartera stanowiła dramaturgię całego projektu. „Kiedy piszę, słyszę rytm i kadencję w głowie – mówi Danny Simmons. Staję tam i odtwarzam obrazy sprzed lat. Ron jest tutaj trochę przerażający, ale pozwalałem mu grać swoje, tylko się temu przypatrywałem”.

Dionizy Piątkowski