Jeśli chcecie poznać istotę życia z muzyką, w jazzowym i estradowym rytmie konieczna jest lektura znakomitej książki „Grając na własną nutę” amerykańskiego trębacza Gary’ego Guthmana. To lektura obowiązkowa, by poznać „kuchnię” estradowego życia. Muzyczna podróż Gary’ego Guthmana rozpoczyna się, gdy w wieku dwunastu lat odkrywa na strychu pudło z płytami i marzy, aby zostać profesjonalnym muzykiem. Wytrwałość i pasja zaowocują po wielu latach występami z największymi gwiazdami: Arethą Franklin, Tony’m Bennettem czy Michaelem Bublé, a także zaprowadzą trębacza do prestiżowej, nowojorskiej Carnegie Hall. To historia szczęśliwych przypadków, artystycznych kryzysów i scenicznych wpadek, a sztuka splata się w niej z biznesem i barwna opowieścią.
Gary Guthman nie jest zawodowym pisarzem. Może właśnie dlatego, tak ujmujące są jego opowieści i wspomnienia, bo wnoszą do historii jazzu i estrady ważny aksjomat autentyczności i emocji . Amerykański trębacz jazzowy oraz kompozytor z Oregonu od kilku lat mieszka w Polsce. Jest doskonale wykształconym muzykiem: studiował kompozycję, aranżację i orkiestrację pod kierunkiem takich legend muzyki, jak Henry Mancini i Don Costa. Do grona jego muzycznych mistrzów należą także Jack Dalby, Joyce Johnson oraz słynny Fred Sautter. Współpracował z wielkimi gwiazdami jazzu i estrady takimi, jak Stan Kenton, Louis Bellson, Dorsey Brothers Big Band, Clark Terry oraz Bee Gees, Tom Jones, Aretha Franklin, Paul Anka, Ginger Rogers, Dionne Warwick, Frankie Avalon, Burt Bacharach, Tony Bennett, Roger Whitaker, Michel Legrand, Neil Sadaka, Michael Bublé. Był muzykiem słynnej New York Pops Orchestra, rewii muzycznej „Forewer Swing”, autorem producentem i aranżerem spektakli „ A Tribute to Harry James”, „The Trumpet Greats”, „Swing, Swing, Swing” i kompozytorem „Master and Margarita”, „Solar Eclipse oraz spektaklu „Swingmatism”. Przez ostatnie trzy dekady występował jako solista z prawie 250 orkiestrami symfonicznymi oraz licznymi projektami jazzowymi i klasycznymi.
„ Jestem klasycznie wykształconym muzykiem na moim pierwszym instrumencie, czyli trąbce – mówi Gary Guthman w jednym z wywiadów. Zaczynałem jako pierwszy trębacz w młodzieżowej orkiestrze symfonicznej w Portland. Miałem ogromne szczęście być prowadzonym przez świetnych nauczycieli. W moich młodzieńczych latach grałem także w bandach rockowych, grupach muzyki latynoskiej, kwartetach jazzowych i swingowych czy nawet zespołach wykonujących muzykę marszową. Dorastałem otoczony szerokim spektrum doświadczeń muzycznych. Dzięki temu improwizacja poszerzyła moją paletę artystyczną, dała mi szerokie możliwości tworzenia melodii, harmonii i pomysłów na poczekaniu. Jeśli chodzi o moje wykształcenie w kierunku kompozycji klasycznej, miałem szczęście uczyć się u fantastycznych kompozytorów, aranżerów i orkiestratorów. Był wśród nich Henry Mancini oraz Don Costa, wybitny artysta, który pisał dla Franka Sinatry i Paula Anki.Zawsze podziwiałem kompozycje i aranżacje Quincy’ego Jonesa, Ennia Morricone, Hansa Zimmera, Leonarda Bernsteina czy Benjamina Brittena. Połączenie jazzu i muzyki klasycznej dało mi możliwość przebierania w różnych stylach, koncepcjach, strukturach akordowych i harmonii w moich współczesnych utworach”.
„Grając na własną nutę” ukazuje jego miłość do trąbki i muzyki. Gary Guthman swoimi opowieściami zabiera nas w fascynującą podróż: od chłopca marzącego o karierze muzycznej do cenionego artysty dzielącego scenę z ikonami jazzu. To nie tylko opowieść o muzyce, ale również o determinacji, pasji i czasem trudnych wyborach. Artysta wprowadza nas w kulisy show-biznesu i zawodowej estrady, opowiada o swojej drodze do sukcesu. Jego zmagania z artystycznymi kryzysami, przypadkami na scenie i ciężką pracą są niezwykle autentyczne oraz inspirujące. Autor dzieli się również swoimi osobistymi dykteryjkami, takimi jak spotkanie z Milesem Davisem, które ocaliło go przed napadem, czy ucieczka przed gangiem motocyklowym po jednym z koncertów. Guthman opowiada o swoim związku z Polską i relacjach polsko-żydowskich, które zainspirowały go do stworzenia musicalu „List z Warszawy”.
Jak podkreśla Adam Makowicz, „Opowieści Gary’ego, wspomnienia i anegdoty z tras koncertowych są jak transkrypcja melodii na słowa. Czytając o jego artystycznych przygodach, ma się wrażenie, że zabiera on czytelnika w podróż do swojego muzycznego świata”. W centrum tej opowieści jest zawsze muzyka i miłość Guthmana do trąbki. Jego niewzruszona determinacja, aby grać lepiej każdego dnia i pozostać wiernym swojemu indywidualnemu stylowi.