Pochodzący ze stolicy reggae, Kingston na Jamajce, pianista i kompozytor Monty Alexander jest postrzegany dzisiaj wyłącznie przez pryzmat jazzu i wraz ze swoją „ egzotyką” stał się jednym z najważniejszych muzyków amerykańskiego jazzu, często porównywanym ( za grację oraz elokwencję swingu) np. do Oscara Petersona czy Arta Tatuma. Wychowany  w karaibskiej tradycji, Monty Alexander nawiązuje jednak w swojej muzyce do brzmień i nastrojów swoich wielkich mentorów-pianistów ,takich jak Ahmad Jamal, Oscar Peterson, Art Tatum czy Wynton Kelly. Od chwili swego przyjazdu do Stanów ( od 1961 roku mieszka w Miami na Florydzie) natychmiast stał się atrakcja klubów oraz festiwalowych imprez, prezentując się jako niezwykle ekspresyjny i technicznie doskonały pianista. Nawiązując wyraźnie do stylistyki gigantów fortepianu, Arta Tatuma i Oscara Petersona, podobnie jak oni nie pozwala sobie, by element wirtuozerski zdominował muzyczny sens improwizacji. Wyrobił sobie nazwisko grając m.in. z Rayem Brownem i Miltem Jacksonem. Wkrótce zaczął prowadzić własne tria, w których częstymi gośćmi byli basista Ray Brown i gitarzysta Herb Ellis. Nagrywał i koncertował z największymi : od Franka Sinatry po Benny’ego Golsona i Dizzy’ego Gillespiego. Jednak, co niezwykle ważne, Monty Alexander od czasu swojego debiutu ( w 1965 roku) płytą „Alexander the Great” konsekwentnie eksponuje związki jazzu z reggae i calypso, wspaniale rozgrywając nastrój i brzmienie tych wzajemnie przeplatających się stylistyk.

Tak jest i w przypadku dwóch krążków pod znamiennym tytułem „Harlem – Kingston Express”, gdzie pianista bawi się „korzennym”, nowojorskim jazzem  z przebojowym calypso i reggae umiejętnie, z gracją  i z zaskakującym niemalże wyczuciem, bawi się muzyką na styku muzycznych kultur. Połączenie jest tym ciekawsze, że na płycie umieszczono takie utwory jak znany doskonale z płyty „Kind Of Blue” Milesa Davisa „Freddie Freeloader”, który niespodziewanie pobrzmiewa w karaibskich rytmach. Pianista wraca przebojem-hymnem Boba Marley’a „No Woman No Cry”, pojawiają się także wielkie hity-standardy jazzu i muzyki rozrywkowej ( „Strawberry Hill” – The Beatles, ”Sweet Georgia Brown”, ”Concerto De Aranjuez”, ludyczny „Banana Boat Song”) oraz gościnny udział w całym projekcie takich gwiazd jak George Benson, Joe Sample, Ramsey Lewis, którzy towarzyszą wybitnemu  pianiście wraz z kontrabasistą Hassanem Shakurem, keyboardzistą Earlem Appletonem i perkusjonistą Courtneyem Pantonem.

Ogromna dyskografia Monty’ego Alexandra jest z jednej strony niezwykle różnorodna, ale i stylistycznie konsekwentna: od pure-jazzu po przeboje muzyki rozrywkowej, od klasyki jazzu i swingu po roztańczone reggae i calypso. Najciekawsze z albumów to z pewnością: “Here Comes The Sun”, “Perception!”, “Unlimited Love” , “Monty Strikes Again”, “ Soul Fusion”, “Cobilimbo”, “So What”, “ Ivory And Steel”, “Monty Alexander And Ernest Ranglin”, “Duke Ellington Songbook”, “Threesome”, “To Nat, With Love”,   seria “Triple Treat”, “Caribbean Circle”,” Echoes Of Jilly’s”. Ogromną popularnością cieszą się zwłaszcza koncerty  Monty’ego Alexandra, na których znika nadmierna czasem sterylność cechująca jego nagrania studyjne. Sukces u publiczności pianista zapewnia sobie także inteligentnym wykorzystaniem elementów rodzimej muzyki. Nie zdziwi zatem, że na wielu płytach  akompaniament do jego fortepianowych impresji tworzy zespół perkusyjny grający na słynnym, karaibskich steel-drums .

Dionizy Piątkowski