Skład zespołu
Malia – śpiew
Jean Daniel Botta – kontrabas
Alexandre Saada – fortepian
Laurent Series – perkusja
Malia – śpiew
Jean Daniel Botta – kontrabas
Alexandre Saada – fortepian
Laurent Series – perkusja
Malia porwała publiczność swoim ciepłym malawijskim tembrem brzmienia, a jej interpretacje były wprost urzekające. Najpierw zaśpiewała standardy z albumu „Black Orchid” poświęconemu Ninie Simone, takie jak choćby „Baltimore”, potem usłyszeliśmy utwory filmowe w jazzowej, synkopowej aranżacji, absolutnie niepowtarzalnej, okraszonej cudownym głosem wokalistki, która wzniosła się na wyżyny kunsztu wokalu jazzowego. Chwilo, trwaj! Ale i ten koncert zakończył się pozostawiając w sercach nutkę melancholii, bo tak szybko kończy się to, co piękne”.
Malia wspomagana przez towarzyszących jej instrumentalistów czuła się w przebojowym repertuarze równie swobodnie, co w bardziej „klasycznym”z pierwszej części swojego występu. Udowodniła też, że nawet znanym przebojom popowym i rockowym można nadać odbiegającą od oryginału, a jednak nie mniej interesującą formę. Zróżnicowany materiał, jaki tego wieczoru popłynął ze sceny, dał jej możliwość zaprezentowania wszechstronności i kunsztu interpretacji wokalnej, a o odpowiednie wsparcie na nie mniej wysokim poziomie zadbali trzej występujący z nią muzycy.
Malia zajaśniała po raz pierwszy i jedyny w Polsce. Po pierwszym utworze, zdjęła buty, jakby chciała maksymalnie poczuć energię i dreszcze sceny, po której chodziło wiele innych gwiazd Ery Jazzu. Zjednoczyła się z nimi, ale pokazała własną ekspresję. Malia weszła na boso w przestrzenie naszej wyobraźni i zostawiła trwały ślad. Jej głos był naturalnie głęboki i zmysłowy jakby w swoich intonacjach miał siłę zakląć przemijanie czasu. Prowokował do przyjemności skupienia się na konkretnym dźwięku i wyśpiewanym słowie, za którym następowały kolejne frazy interpretowane sercem i myślami artystki. Ten głos był przewodnikiem po przestrzeniach jazzu i soulu.