Mike Stern to gitarzysta elektryczny o rockowych inklinacjach, który to z równym entuzjazmem porusza się także po jazzowej strukturze. Studiował w Berklee School of Music, gdzie jego nauczycielami byli m.in. Pat Metheny i Mick Goodrick. To właśnie Pat Metheny zarekomendował (w 1976 roku) zdolnego gitarzystę do słynnej grupy Blood, Sweat And Tears. W modnym jazz-rockowym zespole Mike Stern pozostał przez dwa lata by do końca lat 70-tych by potem współpracować z Billym Cobhamem – wpływowym perkusistą fusion.

W 1981 roku Mike Stern został zaproszony do zespołu Milesa Davisa co okazało się najlepszą rekomendacją dla młodego gitarzysty. W 1983 roku Stern wraz z basistą Jaco Pastoriusem założył zespół Word Of Mouth, który natychmiast zyskał uznanie krytyków i poklask publiczności. Poczatek lat 80-tych to także okres nagrań i koncertów, jakie Mike Stern realizował pod własnym nazwiskiem. Do najciekawszych osiągnięć zaliczyć należy nagrania ze znakomitym saksofonistą tenorowym Michaelem Breckerem (zarówno z jego własnym zespołem, jak i z grającą fusion grupą Steps Ahead). W 1987 roku ukazał się album „Time In Place” do nagrania którego Stern zaprosił Michaela Breckera, Boba Berga, pianistę Dona Grolnicka, perkusistów Petera Erskine’a i Dona Aliasa. Stern wystąpił gościnnie na płycie Breckera „Don’t Try This At Home” w towarzystwie takich gwiazd, jak pianista Herbie Hancock, perkusista Jack DeJohnette i basista Charlie Haden. Na koncert w Gorzowie zaprosił wybitnego francuskiego skrzypka Didiera Lockwooda.

Didier Lockwood, wraz ze Stephanem Grappelli’m oraz  Jean Luc-Ponty’m, stanowią nie tylko o sile francuskiego jazzu, ale przede wszystkim o wybitnej roli, jaką w historii jazzu odgrywają wirtuozi  skrzypiec znad Sekwany. Didier Lockwood studiował grę na klasycznych skrzypcach w  Conservatoire de Musique de Paris, ale wrażenie, jakie wywarła na nim muzyka Johnny’ego Wintera i Johna Mayalla sprawiło, że porzucił naukę, by założyć ze swym bratem Francisem grupę jazz-rockową Magma. Po trzech latach okazało się, że Didiera Lockwooda bardziej frapują improwizacje Jean-Luc Ponty’ego (którego usłyszał w nagraniu Zappy „King Kong”) niż jazz-rockowe schematy. Słuchał także innych skrzypków jazzowych: od Zbigniewa Seiferta po Stephane’a Grappelli’ego. To właśnie legendarny Stephane Grappelli jako pierwszy  docenił talent Didiera Lockwooda i chętnie z nim koncertował. Pod koniec lat 70-tych Lockwood grał i nagrywał już z wieloma wielkimi europejskimi i amerykańskimi artystami (takimi jak Tony Williams, Gordon Beck, John Etheridge, Daniel Humair, Michał Urbaniak). W 1981 roku zrealizował album „Fusion”, który określił rodzaj wykonywanej  odtąd przez D. Lockwooda muzyki: solidna, wywiedziona z rocka podstawa w postaci linii basu, pozostawiała wiele miejsca dla wykonywanych, z piorunującą szybkością improwizacji.

Dionizy Piątkowski