Trzej europejscy muzycy, kontrabasista Lars Danielsson, gitarzysta John Paricelli oraz trębacz Verneri Pohjolaprzygotowali poza standardowym studiem nagrań album „Trio” z niezwykle impresyjną i subtelną sesją. Album został bowiem nagrany nie w studiu, ale w wyłożonym drewnem salonie Le Calme au Château w zakątku winiarskiego regionu Bordeaux. Dzięki delikatnie lekkiemu brzmieniu i doskonale zbalansowanej akustyce, ta oaza spokoju wzdłuż Route des Châteaux była nie tylko idealną lokalizacją, ale być może idealną metaforą muzyki tworzonej przez trzech mistrzów muzyki, którzy łączy tradycję z jazzowymi eksperymentami. Le Calme au Château , miejsce nagrania trio znalazło się już wcześniej w kręgu zainteresowań producentów ACT Music ( nagrania duetu Joachim Kühna & Michael Wollny). Lars Danielsson został obarczony zadaniem przygotowania kolejnej, eksperymentalnej sesji w winnicy Château Palmera. Szwedzki kontrabasista widział to jako „okazję do zaproponowania nowej formuły, czegoś nowego, do eksperymentowania z nową kombinacją instrumentów, nowymi kompozycjami, nowym wymiarem”. Włączenie angielskiego gitarzysty Johna Parricelli’ego było łatwym wyborem, bowiem znamją się z Larsem od dawna. Kiedy ACT Music zasugerowało trębacza Verneri Pohjolę, aby uzupełnić trio, Lars Danielsson od razu rzucił się na pomysł dodania aksamitnego brzmienia fińskiego trębacza.
Pod wieloma względami „Trio” charakteryzuje prosta zasada „piękna poprzez prostotę”. „Tuż przed spotkaniem w Château Palmer miałem duży koncert w Luksemburgu, który pochłonął całą moją uwagę – wspomina sesję Lars Danielssson. Dopiero po tym spisałem tę serię melodii na papierze. To nie było z góry ustalone, ale poczułem się przyciągnięty do formatu melodyjnej piosenki. Stąd potrzeba głosu, takiego jak trąbka Verneri’ego, a także zwięzłość brzmienia. Nie potrzebowaliśmy, aby każdy miał solo w każdym utworze, ale raczej, aby skupić się na istocie melodii. To pomogło nam utrzymać naturalny zbiorowy przepływ, wspólny pęd. Istnieje prawdziwe przekonanie, że piękno może pochodzić z prostoty”.
Sesję nagrano na przełomie maja i czerwca 2024 roku, gdy obok pracownicy winnicy ciężko pracowali, gdzie winogrona zaczynały nabierać kształtu, a kwiaty pojawiały się w kolejnym cyklu. Bez nut i bez akustycznych ekranów, muzyka oddawała ducha i radość zbiorowego brzmienia. „Tak jak nie musisz wypić całej butelki, aby docenić wino, nie sądzę, że musisz ujawnić wszystko, aby docenić muzykę – wspomina kontrabasista. Kompozycje generują własną dynamikę. Nie musiałem dawać Verneriemu i Johnowi żadnych instrukcji. Wolałem, aby każdy czuł się swobodnie w proponowanych ramach”. Rezultatem jest celebracja zmysłów, podobnie jak degustacja w Château Palmer. Można niemal poczuć zapach drewna kontrabasu, dotknąć zaworów trąbki, poczuć wczesnoletnie słońce świecące przez okna i oczywiście skosztować wina, które stanowi nieodłącznego partnera nagrania. Rozwijając się niczym koniec zbiorów, odczuwa się to mniej jak podsumowanie, a bardziej jak nowy początek – przypomnienie, że zarówno muzyka, jak i winorośl nieustannie się rozwijają, czekając na ponowne odkrycie z każdym mijającym sezonem. Starannie opracowane utwory nie tylko promują ducha współpracy, ale także oddają hołd ich francuskim gospodarzom. Jest „Étude bleue”, gitarowe ostinato, abstrakcyjny „L’Époque” nawiązuje do Syrinx Debussy’ego na flet solo, Verneri Pohjola oferuje „Peu d’amour”, podczas gdy „Lacour” Johna Parricelli’ego jest inspirowany Olivierem Messiaenem. Do tego fascynująca interpretacja „Mood Indigo” Duke’a Ellingtona podkreśla głębokie poczucia tradycji jazzowej, którą epatuje cały album.