To już nawet nie odwaga artystki, ale artystyczne wyzwanie, by zmierzyć się z poetyckimi „cohen’owskimi” tekstami, pacyfistyczną poezję i tekstami-manifestami. I to w  ciekawej, jazzowo-folkowej manierze, gdzie ballada staje się sprytną narracją i pomysłem na nieszablonowy przebój. „Anthem” to nowy album amerykańskiej wokalistki Madeleine Peyroux, która nagrała bardzo popową płytę  z sygnałem zmian i swego rodzaju mocnego, „ideologicznego”  osadzenia swojej muzyki .

Madeleine Peyroux  jest popularną, charyzmatyczną wokalistkę, która swoją muzyką powiązała dwa światy: nostalgiczną klasykę wokalnego jazzu z nowoczesnym brzmieniem zatopionym gdzieś miedzy bluesem, balladą i jazzowym swingiem. Artystka, łącząc elementy jazzu, folkowego country i bluesa prezentuje niezwykłą głębię emocji i pełnię brzmienia, przywołując tym samym echa twórczości takich gwiazd, jak Billie Holiday, Patsy Cline, Edith Piaf i Bob Dylan. Swym subtelnym, uwodzicielskim głosem brawurowo interpretuje zarówno standardy jazzu, jak i klasykę muzyki rozrywkowej. Z głosem przypominającym Billie Holiday Peyroux na każdej płycie coraz mocniej zgłębiała rejony vintage jazzu, francuskiej chanson, folku i bluesa, wyrastając na jedną z najważniejszych śpiewających poetek i interpretatorek współczesnej amerykańskiej muzyki.

Głęboko wzrusza mnie nastrój nowego albumu – mówi wokalistka. Ale najpełniej wzruszają mnie poetyckie teksty, David Baerwalda, które są głównym atutem tej płyty. To, że nasze piosenki są porównywane do takich, sztandarowych postaci jak Leonard Cohen i Paul Eluard, to tylko pokłon w stronę poetyckiej wizji Dawida. Jestem bardzo wdzięczna, że mogłam zaśpiewać te utwory i chcę je mieć już teraz i na zawsze w swoim repertuarze”. Melodia, tonacja, frazowanie, modulowanie głosu oraz zabawa nastrojem jest dla wokalistki swoistą kalką sztuki wokalnej Billie Holiday. Uwodzicielski, jazzowy, melancholijny nastrój piosenek, naturalna i niepowtarzalna interpretacja przebojów jazzu i muzyki rozrywkowej, wzbogacanie brzmień i nieskrywana radość tworzenia muzyki stawiają twórczość Madeleine Peyroux na piedestale najwspanialszego jazzu. Tej nowej klasyki tworzonej często kultowymi standardami Billie Holiday, Bessie Smith, Boba Dylana, Joni Mitchell czy Leonarda Cohena.

Madeleine Peyroux pochodzi z amerykańskiego, rozkołysanego bluesem i jazzem Południa. Z rodzinnej Georgii przeniosła się do artystycznie intrygującego Paryża, by zauroczyć się stylistyką, która odtąd stanie się jej nienaganna manierą wokalną. Po licznych, ulicznych koncercikach w Dzielnicy Łacińskiej w Paryżu. przyłączyła się do grupy Riverboat Shufflers stając się atrakcyjną wokalistką. Jako szesnastolatka koncertowała z Lost Wandering Blues & Jazz Band w całej Europie. Urocza Amerykanka śpiewająca na ulicach Paryża szybko stała się lokalną sensacją a niebawem także atrakcja klubów  Paryża i Nowego Jorku. Jej debiutancki album „ Dreamland ”  ( 1996) stał się sporym wydarzeniem artystycznym. Lansował nie tylko wokalistkę , ale także jej doskonałe interpretacje przebojów (np. „La Vie En Rose”  oraz „Walkin’ After Midnight„). Tygodnik Time określił płytę jako ” najbardziej ekscytujące i przykuwające uwagę wykonanie wokalne artysty-debiutanta w tym roku „. Nie mogło być inaczej skoro w nagraniu albumu udział wzięła plejada doborowych muzyków, m.in. Cyrus Chestnut, Leon Parker, Vernon Reid i James Carter. Zaskoczona sukcesem Madeleine Peyroux skupiła się na budowaniu własnej stylistyki, sporo koncertowała,  nie bardzo spiesząc się z realizacją nowych pomysłów. Jej zasadniczy repertuar oparty na standardach jazzu, klasycznych przebojach Billie Holliday, Elli Fitzgerald stanowił doskonałą przepustkę do dużych i małych estrad. W 2002 roku rozpoczęła współpracę z Williamem Galisonem a jednym z jej efektów był album „Got You On My Mind” wydany dwa lata później. Znalazły się na nim takie przeboje jak „The Way You Look Tonight” czy „Jealous Guy„. W 2004 roku ukazał się jej kolejny album „Carless Love„, na którym wokalistka zaprezentowała m.in. utwory: „Dance Me To The End Of Love” z repertuaru Leonarda Cohena oraz „J’ai Deux Amours” wykonywaną wcześniej przez Josephine Baker. To był moment zwrotny w karierze Madeleine, która odtąd związała swe plany nagraniowe z wybitnym producentem i autorem jej kolejnych sukcesów- Larry’m Kleinem.  Teraz wokalistka zyskała znakomitą reputację, a nienagannie dobrany repertuar sprawiał, że każdy kolejny jej album wyczekiwany był z ogromnym zainteresowaniem. I to zarówno gdy śpiewała przeboje Ray’a Charlesa, Randy’ego Newmana i Leonarda Cohena ( album „ The Blue Room”), utwory z repertuaru  Anjani, Serge Gainsbourga, Johnny’ego Mercera i Charlie’go Chaplina czy słynny „River” w duecie z K.D. Lang. Ale także wtedy gdy do swoich zespołów zapraszała wybitnych muzyków ( od Gary’ego Fostera po Marc’a Ribota i Me’shell Ndegeocello)

Album „Anthem” zatytułowano na cześć uwielbianego przez artystkę Leonarda Cohena. Wyprodukowany przez słynnego Larry’ego Kleina ( producenta sesji Joni Mitchell, Herbie’go Hancock i  Melody Gardot) jest akustyczną opowieścią o wyzwaniach, rozczarowaniach, współczuciu. Piosenki są niezwykle zaangażowane; jest jazzowo, bluesowo i folkowo z jakimś nieskazitelnym, przebojowym nastrojem, choć Madeleine Peyroux wyśpiewuje niewesołe historie. Do tego plejada znakomitych muzyków, także jazzowych ( np. Gregoire Maret, Chris Cheek). „ Album jest drobno polerowany – zachwyca się prestiżowy Down Beat – a każda piosenka ma dla nas ważne przesłanie. Każdy zwrot, każdy dźwięk ma tutaj swoje ważne miejsce, które utrzymuje słuchacza w napięciu”. Równie entuzjastycznie komplementuje nowa płytę magazyn Jazziz, twierdząc wręcz, że Madeleine Peyroux „ rzuca wyzwanie ograniczeniom jazzu, zapuszczając się  z niewiarygodną ciekawością w żyzne pola  dzisiejszej muzyki „.

Dionizy Piątkowski