Początki twórczej drogi George’a Clintona sięgają lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Artysta znudzony pracą fryzjera w Plainfield w stanie New Jersey założył wtedy zespół The Parliaments. Jak zauważa Hirek Wrona „…George Clinton zawsze lubił przesadę, więc nie dziwi fakt, że jego zespół nie mógł składać się po prostu z sekcji rytmicznej i gitary prowadzącej”. Dlatego druga grupa – Funkadelic – szokowała fantastycznymi umiejętnościami muzyków, w szczególności absolutnie genialnego gitarzysty Eddiego Hazela. Utworzenie Funkadelic było pierwszym poważnym krokiem Clintona do wypracowania własnego muzycznego stylu. Artysta czerpał z wielu gatunków muzycznych. Jego poszukiwania muzyczne łączyły soul, funk i rock tworząc zupełnie nowy gatunek P-Funk. Brzmienie grupy zmieniało się w ciągu kolejnych lat, ulegając wpływom kolejnych muzyków dołączających do kolektywu. Lata 80. to dla Clintona więcej koncertów solowych i kolejny projekt muzyczny – P-Funk All-Stars. Z czasem Mistrz utracił status jednego z najważniejszych i najbardziej wpływowych twórców muzyki popularnej. Wraz z eksplozją disco i rapu, futurystyczny funk Clintona zaczął być rozpatrywany raczej w kategoriach ciekawostki, a nie muzycznej awangardy. Jednocześnie, artyści hip-hopowi do tej pory otaczają go kultem, określając P-Funk kolebką ich gatunku muzyki. „Pomimo blisko 70 lat na karku – konkluduje Hirek Wrona – George Clinton cały czas jest aktywnym artystą, zarówno w studiu jak i na koncertach. Jego charakterystyczny, nosowy głos, jak i umiłowanie do wielobarwnych strojów, wyróżniają go z tłumu innych czarnoskórych artystów. (…) Pomimo kilkudziesięciu lat, jakie artysta spędził na rynku muzycznym, nawet jego najnowsza muzyka potrafi brzmieć świeżo i intrygująco – tak, że nie można jej pomylić z żadną inną”.

Dionizy Piątkowski