Kiedy powstawała grupa String Connection zaproszono mnie bym napisał tekst do ich debiutanckiego albumu „ Workoholic ” .  Zespół doskonale funkcjonował w środowisku, zjednywał sobie przychylność krytyków i zachwyt publiczność. Wydawało mi się wtedy, że – szukając najbliższych skojarzeń – mamy do czynienia z rodzimą mutacją  Weather Report . Nikt takich analogii nie eksponował, choć tęsknie spoglądaliśmy na jazzowy „wzorzec” ekipy Zawinula i Shortera , rozgrywany przez String Connection. Oczywista moda tamtych jazzowych lat narzucała także  określone brzmienia i konwencje , ale tylko String Connection wyszedł najzgrabniej z tych fascynacji. Niezaprzeczalna w tym była rola i pozycja lidera Krzesimira Dębskiego, ale także doskonałych muzyków, którzy współtworząc styl  zespołu byli jego najznamienitszymi kreatorami ( Janusz Skowron, Andrzej Olejniczak, Krzysztof Ścierański, Krzysztof Przybyłowicz).

Popularność String Connection graniczyła z  komercyjnym sukcesem muzyki i zespołu. Jazzowe nagrania przyjmowane były jak przeboje gwiazd rocka a sam Krzesimir Dębski stał się niekwestionowaną gwiazda polskiego jazzu lat osiemdziesiątych. W prestiżowej ankiecie „Jazz Forum” przez kilka kolejnych lat Dębski zdobywał laury Muzyka Roku, a grupę String Connection nagradzano tytułem Zespołu Roku. Zespół rozwiązano (?) w 1988 roku i każdy z muzyków obrał własną artystyczną drogę. Z perspektywy lat decyzję tę należy ze wszech miar uszanować; każdy z muzyków przewijających się przez String Connection stał się z czasem znamienitym  twórcą i ważną postacią polskiego jazzu.

Zespół  w ostatnich latach wielokrotnie wracał na estrady wzbudzając sensację  i sentyment. Co ciekawe, powroty te były równie entuzjastycznie przyjmowane, jak koncerty sprzed wielu dekad. Dzisiaj  String Connection proponuje swoiste „de ja vu” – wraca do studia i nagrywa album „ String Connection -2012” , który nie tylko, że jest wspaniałą stylistyczną pararellą, ale przede wszystkim artystycznym dowodem swoistej aktualności pomysłów, brzmienia i nastroju. To jest muzyka – jak pisałem już ponad ćwierć wieku temu – która mimo pozornej iluzoryczności oraz komercyjności doskonale broni się nienagannością zamysłu kompozytorskiego oraz perfekcyjnością wykonawczą. Posłuchajmy !!

Dionizy Piątkowski