Al Jarreau – laureat sześciu Grammy Awards, kilkunastu nominacji „Best Vocalist” tej prestiżowej nagrody i laureat licznych nagród bluesa, jazzu oraz muzyki popularnej jest bodaj najważniejszym jazzowym wokalistą ostatnich dekad. Jego słynny album ”Tenderness” nagrany z udziałem takich gwiazd jak David Sanborn, Marcus Miller i Kathleen Battle stał się zarówno bestsellerem jazzu, jak i muzyki popularnej. Poczucie rytmu, wrodzony swing i funky oraz estradowa zabawa była dla wokalisty czymś naturalnym i ekwilibrystyką znakomitym głosem. Jego wersje „Summertime”, „Spain” oraz „See, See Rider” umiejscawiają jego wokalistykę i kunszt estradowy na samym szczycie. Teraz raczy nas swoim ostatnim, nagranym zaledwie kilka miesięcy przed śmiercią, albumem „Ellington”.
Al Jarreau (12.03.1940–12.02.2017) śpiewać zaczął jeszcze jako dziecko, wiele lat jednak musiało upłynąć, zanim śpiewanie stało się jego zawodem. Pierwsze poważne zajęcia przez większą część lat 60-tych nie były związane z muzyką (z wykształcenia był doktorem psychologii), śpiewał okazjonalnie w małych klubach Zachodniego Wybrzeża, ale odnoszone sukcesy i zachwyty dla młodego artysty zadecydowały o dalszych losach wokalisty. W połowie lat 70-tych był już artystą doskonale znanym i lubianym w USA, a dzięki płytom i trasie po Europie, znacznie poszerzył swą publiczność. Al Jarreau prezentuje bardzo wyszukany rodzaj asemantycznej wokalizy zwanej „scatem”. W jego śpiewie można doszukać się wielu wpływów a część z nich jest wyraźnym nawiązaniem do stylistyki Jona Hendricksa. Szeroki wachlarz wpływów sprawia, że z jednej strony trudno jest zaszeregować Ala Jarreau do konkretnego gatunku jazzu, z drugiej przysparza mu także wielbicieli muzyki popularnej. „Śpiewanie jest dla mnie czymś naturalnym – mówi Al Jarreau. Początkowo interesowałem się moją karierą naukową. Nie sądziłem, że właśnie jazz stanie się moją receptą na życie”.
W połowie lat 70-tych Siggi Loch, założyciel ACT Music & Vision, który był wówczas dyrektorem w niemieckim oddziale Warner Brothers Records (WEA) usłyszał go po raz pierwszy w Stanach. „Po raz pierwszy zobaczyłem Ala Jarreau w klubie Troubadour w Los Angeles w 1974 roku i od razu zachwycił mnie jego głos i jego sceniczna obecność – wspomina szef ACT Music. Następnego dnia poszedłem do Mo Ostina, prezesa Warner Bros. Records, żeby przekonać go do podpisania kontraktu”. Po początkowym oporze Siggi Loch dostał ,pozwolenie na podpisanie umowy i realizację debiutanckiego albumu „We Got By”, który ukazał się już etykieta WEA w 1975 roku. „Natychmiast sprowadziłem Ala do Niemiec, zanim odniósł jakikolwiek sukces w USA – kontynuuje wspomnienia niemiecki producent. Al występował przez trzy noce w legendarnym klubie Onkel Pö w Hamburgu i udało mi się przekonać Michaela Naurę, szefa jazzu w NDR, aby nagrał trzecią noc do transmisji telewizyjnej na żywo. To ten koncert sprawił, że Al stał się błyskawicznie sławny w Niemczech i odtąd zawsze zajmował szczególne miejsce w sercach niemieckiej publiczności. Wieloletnie współpraca Ala Jarreau z NDR skłoniła Jörga Achima Kellera, głównego dyrygenta radiowej orkiestry NDR Big Band, do zaproponowania współpracy z wybitnym wokalistą. „Zrobienie sesji Ala z muzyką Duka Ellingtona było czymś, co chciałem zrobić od wczesnych lat 2000 – wspomina Siggi Loch. Reakcja Ala na pomysł była entuzjastyczna. Jörg przygotował listę kilkuset tytułów Ellingtona”. Al Jarreau po latach wspominał ten projekt „ po prostu przejrzeliśmy listę i to był przypadek, o ten działa dla mnie a tutaj zróbmy ten jako stary bluesowy kawałek. Dla mnie ważne było znalezienie siebie w muzyce i być może złożenie innego rodzaju hołdu Ellingtonowi, aby ludzie mogli usłyszeć muzykę w inny sposób niż wszystko, co słyszeli wcześniej.” Aranżer Jörg Achim Keller starał się uszanować podejście wokalisty do kompozycji oraz aranżacji. Utwory takie jak „I’m Beginning to See the Light” lub „I Got It Bad (and that Ain’t Good)” dały również solistom big bandu przestrzeń, by dali z siebie wszystko. „To wysoce rozwinięci, inteligentni soliści, którzy mogą grać z każdym na świecie –zachwycał się Al Jarreau. Popychają mnie, a ja uwielbiam to popychanie i sprawiają, że brzmię jak prawdziwy śpiewak !”.
Al Jarreau i NDR Big Band koncertowali z przygotowanym programem ellingtonowskim w 2016 roku, „W trakcie trasy, od koncertu do koncertu, wciąż trwały prace nad dopracowaniem naszej koncepcji – wspomina Jörg A.Keller. Uwielbiał śpiewać te ellintonowskie ballady i każda z nich miała inny klimat. „Come Sunday” było dla niego bardzo ważny, w niektórych utworach, poszedł w czystym stylu balladowym – „I Got It Bad (and that Ain’t Good),”, niektóre melodie umieścił w nurcie pop/R&B („Lush Life”, „Come Sunday”) i uwielbiał ten „stary, bluesowy” klimat „I Ain’t Got Nothing but the Blues”. Wspominając te sesje i trasę, Jörg Keller mówi, że „to styl i osobowość Ala trzymały to wszystko razem. Całość była prawdziwym połączeniem muzycznego mistrzostwa Jarreau i Ellingtona. Spodobało się publiczności w całej Europie, pokochali ten program”. To uczucie odzwierciedla Siggi Loch „Było oczywiste, że naprawdę lubił wykonywać tę muzykę i robił to z tak wielką energią i emocjami, że było radośc