NATHAN WILLIAMS & Zydeco Band

Nathan Williams i towarzyszący mu Zydeco Cha-Chas to rzadkie zjawisko, jak sama muzyka zydeco zresztą. Mogliby z powodzeniem zagrać na poznańskim Ethno Porcie, ale i na openerowej World Stage, równie doskonale poradziliby sobie z wielotysięczną publicznością Przystanku Woodstock, co z gośćmi wiejskiego wesela. Z tymi ostatnimi zresztą najłatwiej, bo jak słusznie zauważył zapowiadający ich występ Dionizy Piątkowski, szef Ery Jazzu, zydeco to po prostu muzyka taneczna, służąca dobrej zabawie, odsuwająca w niepamięć codzienne troski. Owszem, mieliśmy do czynienia z wirtuozami, z mistrzami swojej sztuki, ale nie w głowie im było efekciarstwo czy solowe popisy, bo liczyło się tylko to, by poderwać z krzeseł i rozruszać jak największą ilość leniwych tyłków. Jazz? Nawet jeśli Zydeco Cha-Chas grają jazz, to pewnie o tym nie wiedzą. To była muzyka bez założeń, bez teorii, czysta, naturalna praktyka.