Szukanie inspiracji w koncepcjach Johna Coltrane’a jest zawsze wyzwaniem kreatywnym. Indywidualnym pomysłom podporządkować muszą się jednak artystyczne aspiracje oraz szersze inspiracje. Tak jest z pewnością w formacji Ascetic, która przyporządkowała brzmienie znakomitej sesji nie tylko nastrojom legendarnego kwartetu Trane’a, ale szukała także odniesień dla swojego jazzu w muzyce Hildegardy z Bingen, chorałach gregoriańskich, pomysłach grupy The Neck i kompozycjach amerykańskich minimalistów takich jak Steve Reich czy Terry Riley.
Ascetic to kwartet, który zawiązał się w 2019 roku z inicjatywy klarnecisty i saksofonisty Mateusza Rybickiego. Lider pozyskał do swojej wizji nowoczesnej muzyki pianistę Tomasza Kaczmarka, kontrabasistę Ju Ghan oraz perkusistę Jana Słowińskiego. Po latach, w których głównym obszarem muzycznych poszukiwań była swobodna improwizacja i free jazz, Ascetic wszedł na artystyczną drogę eksploracji prostoty i tonalności. Większość utworów, które trafiły na debiutancki album wyrosło z pomysłów i szkiców zaproponowanych przez Mateusza Rybickiego, ale finalny kształt kompozycji to efekt intensywnej pracy całego kwartetu. „ Jestem bardzo wdzięczny kolegom z zespołu za zaangażowanie i możliwość tak systematycznej i pogłębionej pracy zarówno na poziomie aranżacyjnym jak i brzmieniowym- wyjaśnia koncepcję sesji lider kwartetu Mateusz Rybicki. Włożyliśmy w powstanie tego materiału masę pracy i czasu, szukając różnych form ekspresji i testując rozwiązania aranżacyjne. Na płycie jest też kilka utworów, które narodziły się podczas improwizacji w studiu. Nałożyło się to także z czasem moich duchowych poszukiwań. Chciałem, żeby muzyka jaką gram czerpała z tamtych doświadczeń, przynosiła pokój i ukojenie odbiorcom, była formą kontemplacji i modlitwy. Do współpracy zaprosiłem muzyków, którzy brzmieniowo i osobowościowo najbardziej odpowiadali tej koncepcji. Brzmienie Ascetic jest bardzo charakterystyczne, w twórczości zespołu słychać fascynację wieloma gatunkami i chęć tworzenia muzyki wyraźnie wychodzącej poza jazzowy idiom. Myślę, że głównym kierunkiem i pra-ideą tej muzyki jest pewne samoograniczenie w dążeniu do maksymalnej uważności i poszukiwaniu głębokiego, duchowego ładunku tak zarówno na poziomie naszych intencji, jaki czysto formalnych zabiegów – większość utworów opiera się na skalach modalnych i transowych, repetetywnych groovach. Zależało nam też na pewnym uniwersalizmie i dotarciu do jak najszerszego grona odbiorców”.