Skład zespołu
Lizz Wright – śpiew
Martin Kolarides – gitary
Bobby Sparks – keyboards
Nicholas D’Amato – bass
Louis Newsom – perkusja
Lizz Wright – śpiew
Martin Kolarides – gitary
Bobby Sparks – keyboards
Nicholas D’Amato – bass
Louis Newsom – perkusja
Wieczorny koncert wypełniony był zatem kompozycjami z pogranicza jazzu, bluesa, soulu i r’n’b czy też po prostu pięknymi utworami wykonanymi światowej klasy muzyków. Lizz Wright czarowała głosem niezależnie od tego czy śpiewała akurat nastrojowe ballady czy też bardziej energetyczne utwory. Wybrany przez artystkę repertuar pozwolił zaprezentować jej jeśli nie pełnię to z pewnością tę najlepszą część jej możliwości wokalnych. W Poznaniu wokalistce towarzyszył zespół, w którego skład wchodzili – Bobby Sparks grający głównie na organach Hammonda (i to jak!) i znacznie rzadziej na fortepianie, basista Nicolas D’Amato i perkusista Louis Newsom oraz – jedyny nie-Amerykanin w tym gronie, brytyjski gitarzysta Martin Kolarides. Doskonale wspomagali oni Lizz Wright na scenie, prezentując jednocześnie wysoki poziom i kunszt. Usłyszeliśmy m.in. utwory z płyty „Freedom & Surrender” takie jak „The New Game”, „Somewhere Down”, „The Mystic”, „Freedom” czy „River Man” napisany przez Nicka Drake’a. W programie koncertu znalazły się ponadto utwory znane z poprzednich albumów – m.in. „Stop” autorstwa Joe Henry’ego i „Old Man” Neila Younga, „The First Time Ever I Saw Your Face” z repertuaru Roberty Flack czy „Seems I’m Never Tired Lovin’ You” Niny Simone, śpiewane w wyjątkowo wolnym tempie, do czego – jak powiedziała sama Lizz Wright – w końcu dorosła jako wokalistka.
Lizz Wright – charyzmatyczna, urocza i niezwykle zdolna amerykańska pieśniarka jest dzisiaj symbolem pokoleniowej zmiany jaka dokonuje się w wokalnej muzyce jazzowej. Wielkie i legendarne śpiewaczki (od Billie Holiday, Niny Simone i Sarah Vaughan po Ellę Fitzgerald, Betty Carter i Bessie Smith) ustąpiły niegdyś miejsca równie wspaniałym gwiazdom (Dee Dee Bridgewater, Cassandra Wilson, Dianne Reeves). Ale teraz świat jazzowej wokalistyki należy do pokolenia młodych, wschodzących artystek, dla których śpiewanie jazzu jest naturalną konsekwencją fascynacji bluesem, gospel, muzyką soul czy wręcz folkowymi zaśpiewami prowincjonalnej Ameryki oraz inspiracjami czerpanymi z egzotycznej muzyki etnicznej.
Korzenie muzyki i sztuki wokalnej Lizz Wright są odniesieniem do tego, czym fascynuje się i kulturowo przenika Czarna społeczność amerykańskiego Południa. Rozkołysany soul, rhythm and blues, melancholia bluesa, impresyjność jazzu i tradycja gospel zbudowały także wrażliwość Lizz Wright. Córka pastora z prowincjonalnej Georgii najlepszą naukę odebrała wtapiając się we własna kulturę i muzyczny obyczaj. Jako młoda dziewczyna wraz ze swoją rodziną i bliskimi śpiewała w chórach na całym Południu USA. Jako solistka brawurowo zadebiutowała koncertując (w 2002 roku) w serii koncertów poświęconych pamięci jej wielkiej mentorki – Billie Holiday. Może właśnie stąd wzięła się jej ogromna żarliwość sztuki wokalnej, zbudowanej na solidnych, gospel-jazzowych podstawach i artystycznej konsekwencji. Pierwsze dwa albumy artystki – „Salt” i „Dreaming Wide Awake” (wspaniałe interpretacje standardów – od Fatsa Wallera po Neila Younga) zrealizowane zostały z uznanymi jazzmanami (m.in. Billem Frisellem, Chrisem Potterem, Danilo Perezem) i wzbudziły ogromne emocje wśród słuchaczy. Towarzyszące im koncerty stały się wielkim triumfem młodej wokalistki z amerykańskiego Południa a recenzent prestiżowego The Wall Street Journal określił jej głos mianem „zmysłowego i rozważnego”.
Z taką rekomendacją Lizz Wright zrealizowała kolejny album „The Orchard”, na którym obok kompozycji wokalistki pojawiły się także covery Ike’a i Tiny Turner („I Idolize You”), Patsy Cline („Strange”) a nawet Led Zeppelin („Thank You”). Album ten CBS News Sunday Morning określił mianem „jednego z najlepszych albumów 2008 roku” a Los Angeles Times „przełomem artystycznym w karierze Wright, której zmysłowa, matowa barwa głosu, znalazła w końcu swoje właściwe miejsce”. Tym razem wokalistka zaprosiła do współpracy nie-jazzmanów: m.in. wokalistę i autora tekstów Toshi’ego Regona, Joey’a Burnsa i Johna Convertino (z grupy Calexico), awangardowego gitarzystę Orena Bloedowa, Larry’ego Campbella, znanego ze współpracy z Bobem Dylanem oraz wokalistów – Catherine Russell i Marca Anthony Tomphson’a.
„Fellowship” to kolejny album, gdzie Lizz Wright zapełnia konsekwentnie tradycyjnymi nagraniami gospel oraz utrzymanymi w podobnym nastroju własnymi kompozycjami. Wokalistka zawarła tam pieśni, które jako nastolatka śpiewała w chórze kościelnym: wielki standard „Amazing Grace,” znane gospels „Sweeping Through The City”, „I’ve Got A Feeling” i „Power Lord”. Brawurowo zaśpiewała „Presence Of The Lord” Erica Claptona i „In From The Storm” Jimi’ego Hendrixa. W nagraniu tego albumu młodej wokalistce gościnnie towarzyszyły Angelique Kidjo oraz Me’shell Ndegéocello. Wielkim sukcesem okazał się projekt „Four Woman: Tribute to Nina Simone”, który Lizz Wright zrealizowała wraz z Angelique Kidjo, Lisą Simone i Dianną Reeves.
Najnowszy album Lizz Wright nosi znamienny tytuł „Freedom & Surrender”, bowiem korzenie muzyki i sztuki wokalnej amerykańskiej pieśniarki są odniesieniem do tego, czym fascynuje się i kulturowo przenika Czarna społeczność amerykańskiego Południa. Tym razem wokalistka realizuje projekt basisty i producenta Larry’ego Kleine’a (znanego ze współpracy m.in. z Joni Mitchell, Madeleine Peyroux i Tracy Chapman). Do nagrania „Freedom & Surrender” Klein i Wright wybrali wspaniałych muzyków (m.in. perkusistę Vinnie Colaiuta, gitarzystów Deana Parksa i Jesse’a Harrisa, pianistę oraz Billy Childsa) i zaproponowali rozkołysany soul, rhythm and blues, melancholię bluesa, impresyjność jazzu i tradycję gospel. Artystka nie stroni od jazzu, improwizacji, stylistyki folka, bluesa i country, sięga ochoczo po standardy.Taki właśnie program przedstawi charyzmatyczna wokalistka na jedynym koncercie w Polsce.
Salt (2003);
Dreaming Wide Awake (2005);
The Orchard (2008);
Fellowship (2010);
Freedom & Surrender (2015).