z Dionizym Piątkowskim, szefem Ery Jazzu rozmawia Paulina Maria Wiśniewska

 

Jak wygląda kondycja światowego i polskiego jazzu w czasie pandemii? To już rok…

Rzeczywiście, rok temu podjąłem decyzję, jakiej nigdy nie musiałem podejmować w ponad 23-letniej historii naszej imprezy. Na dwa tygodnie przez festiwalem, gdy wszystko było już zapięte na „ostatni guzik”, musieliśmy przełożyć imprezy festiwalowe na inne terminy. W całej historii Ery Jazzu tylko dwa razy odwołałem koncert i korzystałem z klauzuli  „wystąpienia siły wyższej” w kontrakcie, by  wspólnie – z agencjami artysty – rozwiązać kłopotliwą, także w sensie finansowym i logistycznym sytuację. Pierwszy raz, na kilka dni przed jedynym w Polsce koncertem Anthony’go Braxtona ( Filharmonia Narodowa -7.04.2005) gdy zmarł Papież Jan Paweł II; kolejne odwołanie ( legendarny Jim Hall w Filharmonii Narodowej 12.04.2010) związane było z katastrofą smoleńską. Teraz wszystkie plany i projekty pokrzyżował koronawirus oraz wszelkie z nim związane zakazy i decyzje administracyjne. Przygotowywany przez cały rok wiosenny festiwal Era Jazzu został odwołany na dwa tygodnie przed pierwszymi koncertami. Koncerty gwiazd, specjalnie przygotowywane projekty ( np. unikalny „Czas Komedy”), nagrania i wydawnictwa, kampania promocyjna oraz ogrom pracy wielu osób i firm zostały złamane a koszty festiwalu trudne do odpracowania przez kolejne lata.  Cały projekt będzie kontynuowany przez kolejne lata: lojalnie i pragmatycznie zachowują się artyści, agencje koncertowe i promocyjne, dystrybutorzy biletów oraz sami widzowie i słuchacze, którzy  czekają z biletami na koncerty, festiwale i wydarzenia. Mam nadzieję, że stabilność wieloletnich projektów  Ery Jazzu zostanie także zabezpieczona przez stałych partnerów imprezy oraz naszych wiernych fanów.

Koncerty w zasadzie nie odbywały się, poza nielicznymi wyjątkami. Jakie i gdzie udało się zorganizować? Jak reagowała publiczność przy istniejących obostrzeniach?

 Prestiż Ery Jazzu oraz status zapraszanych gwiazd wymaga galowej, koncertowej oprawy. Nie chcę tworzyć imprezy „ festiwalopodobnej” i  Era Jazzu nie zagra na trawie, na balkonie ani facebooku. Oczywiście realizujemy projekty, który nie wymagają udziału publiczności oraz koncertowej ekspozycji. Ukazał się kolejny, kolekcjonerski LP-album serii „Poznań Jazz Project” stanowiący fragment koncertu amerykańskiego gitarzysty Stanley’a Jordana wraz z Poznan Jazz Philharmonic Orchestra, w limitowanej edycji przygotowaliśmy  także CD „Czas Komedy” – płytę z koncertem-słuchowiskiem z muzyką kwintetu Weezdob Collective. Sytuacja koncertowa – nie tylko w Polsce, ale także w Europie i w USA – jest nierozwiązana i nadal patowa. Brak konkretnych, głównie administracyjnych decyzji, powoduje niepewność jakichkolwiek planów. Wydaje mi się – i jest to chyba najbardziej racjonalne –  że pierwsze koncerty na tak zwanych normalnych warunkach i  z pełną publicznością zaprezentujemy jesienią 2021 roku. Realizacja naszych koncertów nie zależy tylko od sytuacji zdrowotnej, ale od skomplikowanej logistyki, a więc przelotów  oraz rygorów kwarantanny. Wiosenna edycja Ery Jazzu 2020 została odwołana dwa tygodnie przed startem. Zostały poniesione wszystkie koszty produkcyjne, promocja, honoraria gwiazd oraz ich przeloty do Poznania. Specyfika Ery Jazzu to przede wszystkim prezentacje światowych gwiazd oraz ich udział w projektach z poznańskimi muzykami, zatem nie mamy możliwości przearanżowania galowego koncertu gwiazdy w internetową namiastkę. Jak zareagowali by nasi słuchacze, którzy zapłacili za bilety po kilkaset złotych. Pojawiłem się na kilku koncertach w tzw. reżimie sanitarnym; po za chęcią posłuchania „na żywo” wyniosłem z koncertów spotęgowany ból zabijania tego, co w muzyce jest najpiękniejsze, to znaczy emocji. Jazzowy koncert grany „on line” do pustej widowni jest jak dźwięk trąbki na cmentarzu: niby muzyka piękna, ale nastrój paskudny.

 A co z możliwością koncertowania w sieci? Czy udaje się wykorzystać potencjał Internetu?

 Bezprecedensowa sytuacja, jaka dotknęła branżę koncertową stworzyła problemy, które rozwiązywać będziemy pewnie przez kolejne lata. Zapaść rynku koncertowego na całym świecie ma swoje oczywiste odbicie także w Polsce i dzisiaj nikogo już nie dziwi informacja o odwołanym koncercie. Symboliczna okładka magazynu Billboard z tytułem „ When The Show Won’t Go On” ( kiedy show nie jest kontynuowany) określa dobitnie miejsce w jakim znalazła się kultura w czasie zarazy. Oczywiście korzystam z ogromnego potencjału internetu oraz działań ”on line”, ale wykorzystujemy ten nowoczesny przekaz jako formę przekazu komunikatu, informacji, budowanie wizerunku imprezy, promocji artystów oraz ich nagrań. Zarówno nasza strona internetowa ( www.jazz.pl) jak i nasze portale społecznościowe pełne są informacji, nagrań, rekomendacji, ale jest to li tylko namiastka, tego co zawsze było głównym atrybutem naszej Ery Jazzu : prezentacji koncertowej najwybitniejszych gwiazd jazzu, promowania nowych talentów oraz przygotowywania tzw. projektów specjalnych z udziałem lokalnych muzyków, budowanie wizerunku poznańskiego Czasu Komedy. Oczywiście, jeśli sytuacja pandemiczna stanie się zjawiskiem bezterminowym i gdy będziemy musieli się przygotować do życia w ekstremalnych warunkach pandemicznych, zmieni się koncepcja programowa Ery Jazzu. Być może zostanie także przeprogramowana, że stanie się wyłącznie imprezą „on line”, z doskonałymi koncertami, granymi dla pustej sali, ale transmitowanej w internetową przestrzeń. Obyśmy tego nigdy nie musieli doświadczyć !

Na skutki pandemii nikt nie był gotowy, zwłaszcza na tak długotrwały lockdown całej branży eventowej. Jak udaje się przetrwać artystom jazzowym ?…

Dla tzw. wolnych zawodów  był to początkowo czas odnalezienia się w nowej, mało natarczywej rzeczywistości, ograniczonej teraz do symbolicznych, towarzyskich sp