Kiedy wiosną 2019 roku na ekranach kin pojawił się „Amazing Grace” – nowy obraz Sydney’a Pollack, czołówki mediów piały z zachwytu: „Objawienie. Wywołujące nieprzerwane dreszcze. Zapiera dech” (National Publik Radio), „Energia jej występów jest elektryzująca. Przeszywający dokument” ( Los Angeles Times), „Jej obecność to cud” (The New Yorker), “Maksymalne przeżycie dla ciała I ducha. Niezwykły film ”( Vox), „Każdy zasługuje, aby Aretha Franklin zabrała go na księżyc. Nie bierzcie chusteczek do kina – przynieście ręcznik” zachwycał się The New York Times a magazyn Rolling Stone rekomendował „Amazing Grace sprawi, iż będziesz miał wrażenie, jakbyś ujrzał twarz samego boga. Głos Arethy to bezsprzecznie dar samego Boga”.
Królowa Soul – Aretha Franklin, podczas dwóch styczniowych nocy w 1972 roku nagrywa w New Temple Missionary Baptist Church w Los Angeles album „Amazing Grace”. Towarzyszy jej chór wspólnotowy południowej Kalifornii pod dyrekcją Aleksandra Hamiltona, James Cleveland występuje wraz z Arethą Franklin i akompaniuje jej na fortepianie. Śpiewaczka wznosi się na wyżyny swego talentu i boskiego daru, oddając hołd swemu ojcu, muzyce gospel oraz całej społeczności Ameryki tamtych lat. Wokalistka, występując przed entuzjastyczną publicznością, rozgrzewa ich do czerwoności, wyciska łzy i pozostawia trwały ślad w duszy. Śpiewa głównie do afro-amerykańskiej publiczności, ale podczas drugiej, nocnej sesji na widowni zagościli m.in. Mick Jagger i Charlie Watts z The Rolling Stones.
„Amazing Grace” opowiada o roli Afroamerykanów w amerykańskiej kulturze lat przełomu lat 60-tych i 70-tych. Film ten jest szczególnym skarbem dla historii amerykańskiej muzyki bowiem pokazuje narodziny nowoczesnego gospel. W 1971 roku Aretha Franklin już była Królową Soul – najjaśniejszą amerykańską gwiazdą. Zwieńczając pięć lat jej obecności na szczytach list przebojów, Aretha i jej producent, Jerry Wexler z Atlantic Records, zdecydowali, że następnym krokiem będzie powrót do muzyki jej młodości, do świata amerykańskiej muzyki gospel. Nagrany na żywo, w kościele wielebnego Jamesa Clevelanda w Kalifornii, album „Amazing Grace” stał się najlepiej sprzedającym albumem w całej karierze Arethy Franklin i… najlepiej sprzedającym się albumem gospel wszechczasów. Sesja filmowa, która odbyła się przed rozentuzjazmowaną, natchnioną i tańczącą publicznością, została sfilmowana przez nagrodzonego Oscarem reżysera Sydney Pollack’a. Blisko pół wieku później, film ten jest wyjątkowym świadectwem geniuszu Arethy Franklin i – szczególnego momentu w historii amerykańskiej muzyki i społecznych przemian w USA.
W momencie nagrywania „Amazing Grace” muzyka soul, muzyka gospel ale także muzyczny biznes i relacje społeczności afroamerykańskiej z pozostałą częścią społeczeństwa, były w ciągłym napięciu. Wytwórnia Atlantic Records była pionierem sprzedaży „czarnej” muzyki „białym” odbiorcom: The Coasters, The Drifters, Ruth Brown, Ray Charles, Solomon Burke, Otis Redding, Sam & Dave, Wilson Pickett przewodzą ogromnej liście afroamerykańskich gwiazd już latach 50tych i 60. Aretha Franklin pierwotnie podpisała kontrakt z Columbia Records, zafascynowana ofertą producenta Johna Hammonda, obserwatora talentów Billie Holiday, Counta Basie’ego, Boba Dylana i Bruce’a Springsteena. Muzyka Arethy Franklin nie bardzo wpasowała się w ówczesny profil Columbii, stąd propozycja Jerry’ego Wexlera z Atlantic Records okazała się ciekawsza i odtąd kariera wokalistki nabrała rozpędu. Już w 1967 roku, jej seria przebojów ( „I Never Loved A Man”, „Respect”, „Baby I Love You”, „Chain of Fools”, „Think”, „Don’t Play That Song”) kreowała Atlantic Records, jako oficynę promującą afro-amerykański pop rhythm’n’blues. Atlantic Records to wytwórnia, dla której nagrywali Ray Charles, Otis Redding, Led Zeppelin, Cream, Robert Flack, John Coltrane i wiele innych wspaniałych artystów jazzowych, rhythm ‘n’bluesa, soul i pop.
To właśnie zachwyt do muzyki soul zjednoczył Amerykę białych i czarnoskórych. Na początku lat 70-tych ruch na rzecz praw i swobód obywatelskich załamał się, a jego porażka w połączeniu z zabójstwami Martina Luthera Kinga i Malcolma X doprowadziły do umocnienia się ruchu Black Power i rosnącego wyobcowania czarnoskórych i ich muzyki – z głównego nurtu białych. Wytwórnie takie jak Atlantic Records coraz częściej kierowały swoją przyszłość w stronę dynamicznie powstających zespołów rockowych, składających się tylko z białych, oraz w stronę solistów-autorów piosenek. „Amazing Grace” nie było fanaberią wytwórni, ale miało być dowodem na elegancje muzyki amerykańskiej i jej historii, a także swoistym ukłonem dla dziedzictwa muzyki gospel, która przekształciła amerykańską kulturę muzyczną w latach 60-tych XX wieku. Miał to być ostatni moment, w którym taki hołd był nadal możliwy.
Podczas gdy wszyscy byli mocno pochłonięci gospel, Aretha Franklin w sposo© niezwykle naturalny miała związek z afro-amerykańskimi korzeniami: jej ojciec, CL Franklin, był prawdopodobnie największym kaznodzieją i artystą gospel, znakomitym pieśniarzem, a także przyjacielem Martina Luthera Kinga. Był wpływową postacią, która koncertowała w całym kraju z programem gospel, a w trasy zabierał swoją córkę. Aretha uczyła się bezpośrednio od Mahalii Jackson, Clary Ward i Sama Cooke. „Amazing Grace” było jej powrotem do domu, jej hołdem dla ojca i dzieciństwa, które ją ukształtowało. Aretha Franklin przypominała wielu afroamerykańskich artystów, którzy śpiewali gospel w kościołach: Sam Cooke, Little Richard, Otis Redding, Dinah Washington, Jackie Wilson, The Staples Singers, Ray Charles. Ale także tych, którzy nie dorastali w protestanckich kościołach amerykańskiego Południa lub w miastach Północy, nie mogli uciec od wpływów Mahalii Jackson, Alexa Bradforda, Clary Ward, Marion Williams, Swan Silvertones i innych wielkich postaci gospel.
Może właśnie dlatego „Amazing Grace” to najważniejszy dokument o amerykańskiej muzyce jaki został kiedykolwiek wyprodukowany, ale początkowo,po niezwykłych dwóch dniach nagrań materiału, realizatorzy poddali się. Nie było żadnych klap, żadnych znaków, które doprowadziłyby dźwięk do synchronizacji z obrazem. Reżyser Sydney Pollack zatrudnił specjalistów od czytania z ruchu ust, redaktorów którzy mieli mu pomóc zgrać wizję z fonią – jednak bez powodzenia. „