Saksofonista Arnett Cobb (10.08.1918-24.03.1989) pierwsze profesjonalne doświadczenia zdobywał w 1933 roku grając w zespołach rodzinnego Houston. Przez wiele lat występował w formacji Milta Larkinsa, o której do dziś wyrażają się z podziwem muzycy starszych generacji. W 1941 roku współpracę zaproponował mu Lionel Hampton, który właśnie tworzył własną formację ( po odejściu od Benny’ego Goodmana), ale Arnett Cobb odrzucił te intratna propozycje i pozostał wierny zespołowi M.Larkinsa. To wlasnie wtedy obrażony Lionel Hampton zaangażował alcistę Illinoisa Jacqueta i namówił go do przerzucenia się na tenor, by mógł naśladować… Arnetta Cobba. W 1942 roku wibrafonista ponowił swoje zaproszenie i tym razem A. Cobb przyjął propozycję i stał się gwiazdą zespołu uwielbianego Lionela Hamptona. Jednak już w 1947 roku założył własną formację, która występowała z dużym powodzeniem przez kolejne kilka sezonów. W 1956 roku Arnett Cobb doznał poważnych obrażeń w wypadku drogowym. Mimo że resztę życia spędził chodząc o kulach, nieustannie walcząc z bólem, był bardzo aktywnym muzykiem. Rozległa dyskografia jest najlepszym dowodem jego talentu i kunsztu ( “Arnett Cobb And His Mood”, “Blow, Arnett, Blow”,“Smooth Sailing”, “ Party Time”, “More Party Time”, “Movin’ Right Along”, “Sizzlin’”,“Ballads By Cobb”,“Blue And Sentimental”, “Again With Milt Buckner”, “Jumping At The Woodside”, “Live In Paris’1974”, “Midnight Show”, “The Wild Man From Texas”, “Arnett Cobb Is Back !”,“Live At Sandy’s “,” Live At Sandy’s More”, “Funky Butt”, “ Live 1982”, “Leapin’ With Lionel 1942-1946”, “The Complete Apollo Sessions”,“Keep On Pushin”,” Show Time”). Saksofonista był częstym gościem międzynarodowych festiwali, na których występował zarówno z małymi, autorskimi grupami lub często jako solista big-bandów. Arnett Cobb był wyśmienitym muzykiem i typowym przedstawicielem ekspresyjnej, teksańskiej szkoły saksofonowej, grającym z charakterystycznym dla nich zgrzytliwym ostrym tonem bluesa. Jego improwizacje nasycają skrajne emocje, od intymnego szeptu do namiętnego krzyku. Wszystkie te cechy przysporzyły mu ogromne rzesze wielbicieli, którzy słuchając muzyki Arnetta Cobba nie zdają sobie sprawy z ogromu fizycznego cierpienia, które znosił ponad trzydzieści lat.