Jimmy Smith to najsławniejszy organista jazzowy i arcymistrz gry na organach Hammonda. Po raz pierwszy zagrał na organach w 1951 roku, by po kilku latach dopracować się własnej odmiany „przydymionego” soul jazzu, którym lansował specyficzną, zrelaksowaną muzykę opartą na bluesie i jazzie. Poprzez ogromną ilość nagrań i koncertów nie tylko wypromował nowy gatunek soul jazzu, ale także wypromował wielu nowych mistrzów i wirtuozów gry na organach Hammonda. Artysta często posługiwał się przydomkami „the incredible” (niewiarygodny) lub „the amazing” (cudowny), co było jego oczywistą ripostą na lansowane przez niego jazzowe brzmienie organów Hammonda.
Ten najsławniejszy i bez wątpienia najbardziej znaczący organista jazzowy, wychowany w muzycznej rodzinie, w młodości pobierał fachowe lekcje gry na fortepianie i gitarze basowej. Jego pierwszym muzycznym wzorem był trębacz Wild Bill Davis. W połowie lat 50-tych dopracował się własnej odmiany soul jazzu, opartej na specyficznym połączeniu jazzowej improwizacji, bluesowej melancholii, soulowego zaśpiewu i rhythm’n’bluesowej werwy. Poza licznymi, przełomowymi dla jazzu nagraniami, nieoczekiwanie – także dla siebie samego – wypromował nowy, przebojowy styl soul jazzu oraz pomógł w kreacji karier i muzyki wielu nowych mistrzów organów Hammonda takich jak między innymi: Jimmy McGriff, „Brother” Jack McDuff, „Big” John Patten, Richard „Groove” Holmes i „Baby Face” Willette. Jimmy Smith zawsze otaczał się znakomitymi muzykami towarzyszącymi; na perkusji grali z nim Art Blakey i Donald Bailey, na gitarach Eddie McFadden, Quentin Warren i Kenny Burrell, w jego zespołach pojawiali się inni wybitni muzycy (np. Stanley Turrentine, Lee Morgan i Lou Donaldson).
Swoją wielka klasę Jimmy Smith potwierdzał doskonałymi albumami („The Sermon” oraz „Houseparty”). W 1962 roku organista podjął współpracę z Verve Records i stał się jej faworyzowanym artystą. Dla firmy wybitnego producenta, Normana Granza nagrał takie standardy, jak „Walk On The Wild Side„, „Hobo Flats” czy „Who’s Afraid Of Virginia Woolf„. Kolejne wielkie przeboje to „The Cat”, „The Organ Grinder’s Swing” i „Got My Mojo Working”, z chrapliwym śpiewem organisty – Smitha, a jazzowe nagrania zwracały uwagę świetnymi aranżacjami orkiestrowymi (głównie autorstwa Olivera Nelsona). Ale nie tylko single z przebojami sprzedawały się znakomicie: w latach 1963-66 Jimmy Smith umieścił na listach bestsellerów dwanaście albumów, z których wiele dotarło do pierwszej dwudziestki, co jak na jazzmana było sukcesem niewiarygodnym. Popularność Jimmy’ego Smitha miała ścisły związek z ogromnym – w latach 60-tych – zainteresowaniem stylistyką soul jazzu oraz rhythm and bluesa. W 1966 roku sporą popularnością cieszyły się także dwa albumy nagrane wraz z gitarzystą Wesem Montgomerym („Jimmy & Wes The Dynamic Duo” oraz „Further Adventures Of Jimmy And Wes”). Z końcem lat 60-tych Jimmy Smith coraz częściej tworzył tak zwaną muzykę środka, zaś w latach 70-tych zainteresował się połączeniem soulu i funky, używając wtedy (sporadycznie) elektronicznego syntezatora. Po serii mało znaczących nagrań, w 1982 roku na rynku ukazała się udana płyta „Off The Top”, albumy „Go for Wchatcha’ Know” i „Prime Time” oraz podporządkowane stylistyce bluesa krążki „Dot Com Blues” oraz „Black Cat„. Jimmy Smith narodzony został (w 2005 roku) prestiżową NAE Jazz Masters Award, gruntując swoja pozycję genialnego artysty, dzięki któremu organy Hammonda urosły do rangi modnego i ważnego instrumentu jazzu.