Są takie chwile, gdy muzyka wymyka się rzeczywistości, gdy tragedia mieszą się z emocją, gdy dźwięki nie wystarczają by wyrazić ból i żal. Adam Bałdych – genialny polski skrzypek długo nosił w sobie ból rodzinnej tragedii i dopiero teraz nagrał ( w wraz z Helge Lien Trio i gościnnym udziałem saksofonisty Tore Brunborga) swoiste „epitafium” , znakomity, subtelny i w pewnym sensie „żałobny” album „ Brothers” .
„Chciałbym, aby moja muzyka” – wyjaśnia koncepcję albumu Adam Bałdych – zakorzeniała się w teraźniejszości, odzwierciedlała ją. Powinna zagłębiać się w troski i tęsknoty dzisiejszego świata. Czym ma być moja muzyka? Powinna być przesłaniem miłości i piękna; bardziej niż kiedykolwiek wcześniej powinniśmy czuć się braćmi i siostrami aby lepiej zrozumieć siebie wzajemnie”. Rodzi się przy tym niewidzialna, kreatywna w muzyce nić braterstwa z pianistą Helge Lienem , kontrabasistą Frode Bergiem oraz perkusistą Per Oddvar Johansenem. Wraz z liderem ( i autorem kompozycji) kwartetowi towarzyszy norweski saksofonista Tore Brunborg ( współpracujący wcześniej m.in. z Tordem Gustavsenem i Manu Katchè).
„ Jedynie dzięki bezgranicznemu zaufaniu i zrozumieniu możemy osiągnąć cele muzycznej jedności” –wyjaśnia Adam Bałdych. Chcielibyśmy bez kompromisów wyruszyć w muzyczne podróże, mieć odwagę odkrywać nieznane. W porównaniu z naszym poprzednim albumem „Bridges”, muzyka w „Brothers” jest „brudniejsza” i bardziej nieskrępowana. To tak, jakbyśmy mogli istnieć na krawędzi cienkiej jak ostrze noża, pomiędzy tym, co Lacan nazwał „płaczem” i milczeniem. Taki jest dzisiejszy świat: radość i tragedia mogą współistnieć”.
Adam Bałdych – już jako kilkunastolatek okrzyknięty „cudownym dzieckiem” – zaczynał przygodę z estradą koncertując z wieloma muzykami. Nazywany jest „najbardziej rozwiniętym technicznie skrzypkiem naszych czasów”, ale oprócz nienagannej wirtuozerii ceniony jest także za oryginalne brzmienie i ciekawe kompozycje, w których świadomie nawiązuje do polskiej tradycji i zaciera granice między muzyką poważną i jazzową. Europejskim debiutem, który otworzył przed Adamem Bałdychem najważniejsze estrady był kontrakt dla prestiżowej oficyny ACT Music oraz nagrana płyta „Imaginary Room”. Album wyprodukowany został wraz z Siggim Lochem i Nilsem Landgrenem oraz nagrany z czołówką europejskiej sceny jazzowej ( Lars Danielsson, Jacob Karlzon, Verneri Pohjola, Morten Lund, Marius Neset) i błyskawicznie stał się bestsellerem oraz doskonałym debiutem polskiego skrzypka na europejskiej arenie. Efektem sukcesu były zaproszenia na najważniejsze festiwale jazzowe Europy ( np. Montreux Jazz Festival w Szwajcarii czy London Jazz Festival w Anglii) oraz klubowe trasy koncertowe. Co znamienne, Adam Bałdych – jako pierwszy polski jazzman zostaje laureatem prestiżowej ECHO Jazz Prize 2013 – najważniejszej nagrody przyznawanej artystom z całego świata w niemieckim przemyśle muzycznym. Równie imponujące laury zbiera w kraju : jest laureatem plebiscytu Gazety Wyborczej, Radio Zachód i TVP „Ale Sztuka”, Grand Prix Jazz Melomani 2011 (w kategorii Nadzieja Melomanów) oraz Grand Prix Jazz Melomani 2012 ( w kategorii Artysta Roku) oraz laureatem wielu liczących się konkursów jazzowych w Polsce. W 2013 nominowany do nagrody FRYDERYK w kategorii Artysta Roku. Wśród muzyków, z którymi współpracował znaleźli się zarówno znani muzycy jazzowi: Jim Beard, Lars Danielsson, Nils Landgren, Yaron Herman, Billy Cobham, Iiro Rantala, Urszula Dudziak, Grazyna Auguscik & Paulinho Garcia, NDR Big Band ale również artyści związani z muzyką popularną (Mika Urbaniak, LUC) oraz klasyczną (Paweł Hendrich, Cezary Duchnowski, Royal Strings Quartet). Krytycy i słuchacze są zgodni ,że w jego muzyce czuć słowiańską melancholię, przestrzeń, ale również siłę, żywioł i temperaturę; czuć polski rodowód. Często porównywany do największych – Urbaniaka, Seiferta, Wieniawskiego. Swoich inspiracji szuka także rozlegle: od Rachmaninowa i Radiohead po polską muzyka ludową oraz współczesną muzykę poważną.
Muzykę na płycie „ Brothers ” tworzy dziewięć utworów – osiem nowych, autorskich kompozycji Adama Bałdycha oraz cover Leonarda Cohena „Hallelujah”, które tworzą spójną, pełną i przemyślaną całość. Utwory utrzymane są w europejskim idiomie muzyki improwizowanej, na granicy muzyki jazzowej, poważnej oraz elementów indie rocka , które nadają muzyce Bałdycha specyficznej – jak sam określa – „chropowatości i buntowniczej aury”. Album jest bardzo spójny, bo jest pewnego rodzaju albumem koncepcyjnym. Adam Bałdych szerokim gestem kreśli łuk, poczynając od ciężkiego i rokowego hymnu „Elegy” poprzez balladę „Faith”, która delikatnie włącza słuchacza w krąg zaufania i igra pomiędzy dur i mol. Potem podejmuje liryczne zobowiązanie jedności („One”). Tytułowy utwór „Brothers” poruszająco krąży wokół tematu, dociera do punktu w którym „Hallelujah” Leonarda Cohena wydaje się wydobywać z nicości i cicho zanikać wracając do niej. Album „Brothers” obrazuje całą gamę emocji. pianissimo nasycone jest i uczuciami, ale i przejrzystością. Z drugiej zaś strony Adam Bałdych jest w stanie dojść do granicy krzyku, gdzie natężenie i głośność graniczy z brzmieniową eksplozją. Interakcja polskich i skandynawskich dźwięków, tradycji amerykańskiego i europejskiego jazzu, sposoby łączenia i uzupełniania stylów i gatunków … wszystko niesie ze sobą ducha specyficznego, artystycznego braterstwa.