Sięganie po inspiracje i czerpanie wprost z muzyki ludowej jest dla wielu artystów koncepcją na tyle frapującą, że poddają się tej manierze szukając w niej pomysłu na własną twórczość. Album „ Żuławskie Wierzby” jest nie jest jednak kolejną próbą podkolorowania ludowej piosenki i dodania do tych melodii jazzowych odniesień i znaczeń. Jest zgrabną, jazzową odpowiedzią na proste, ludowe frazy i bezkompromisowe łamanie ich jazzową synkopą. „Żuławskie Wierzby” Kacpra Smolińskiego są zatem ciekawą próbą zwrócenia się w stronę tradycji Żuław i Powiśla oraz rozpracowania – jakby na nowo – ludowych tematów i piosenek. Inspiracją do powstania płyty była działalność Zespołu Pieśni i Tańca „Powiślanie”, z którym Kacper Smoliński, dziś uznany i utytułowany harmonijkarz, zetknął się w dzieciństwie. Teraz artysta powraca z nowym pomysłem, w którym melodie i brzmienie sprzed dekad stają się ważną i kreatywna inspiracją. Połączenie – wydawać by się mogło trudne – melodii z repertuaru zespołu „ludowego” z jazzem stworzyło nową, atrakcyjną jakość. Oczywiście bliżej pomysłowi do autentycznego folkloryzmu, niż estradowej „cepeliady”, ale należy przecież rozpatrywać projekt w nieco szerszym, artystycznym ujęciu.
Mimo swojsko brzmiących tytułów ( „Jecheli Uzary”, „Kosiarze”, „ Nad bystrą wodą”,„Leciały żurawie”, „Zieleni się lipa”, ”Scieni dąbek” „Oberek z Waplewa” czy tytułowe Żuławskie Wierzby”) kompozycje te są tylko sygnałem do dalszego, precyzyjnego opracowania. W przypadku melodii ludowych, gdzie zazwyczaj prostota wypowiedzi, harmonii oraz zamysł kompozycji są prostą prymką, stworzenie na takiej bazie rozległej, improwizowanej i składnej kompozycji jazzowej jest zabiegiem tyle trudnym, co karkołomnym. Tylko niektóre melodie ludowe łatwiej poddają się takim aranżacyjno-kompozytorskim zabiegom. Inne są li tylko kilkunastotaktowym tematem, często ni-jak pasującym do jazzowej struktury. Tutaj udało się to skonsolidować w tak rozleglej strukturze, jaką jest jazz, w formacie orkiestry jazzowej i w brzmieniu przywodzącym na myśl najlepsze „ścieżki dźwiękowe”. Bohaterem albumu jest harmonijkarz Kacper Smoliński, który brawurowo rozgrywa autorskie partie solisty-ilustratora i jest frontmenem Poznań Jazz Philharmonic Orchestra. Zaaranżował ( wraz z Tomaszem Citakiem oraz Piotrem Scholzem) ludowe melodie i piosenki, nadając im kompletnie inny, muzyczny wymiar.
Słuchając albumu „Żuławskie Wierzby” przyjąć zatem można tezę, że zarówno piosenki i melodie ludowe jak i amerykański jazz są w pewnym sensie muzyką ludową. Obie powstały skutkiem asymilacji różnych elementów etnicznych, przystosowywaniu lokalnych stylistyk i mód, obrzędów i obyczajów. Skoro jazz jest w swych pradziejach sztuką afro-amerykańską ( dzisiaj już także euro-afro-amerykańską ) to dlaczego folklorystyczne śpiewki polskiej wsi nie mogą być w swej ludyczności także elementem takiego ludowo-jazzowego konglomeratu. Na to pytanie wspaniale odpowiedział Kacper Smoliński i wraz z Poznań Jazz Philharmonic Orchestra. To ważny – także dla jazzu – album, który wybija się swoim klimatem, barwą i brzmieniem z potoku podobnych pomysłów.