Jak czuje się artysta, który po blisko 4o latach pojawia się w tym samym miejscu i na tej samej estradzie ?

To jest niezwykłe uczucie, bowiem odnajduję się jak w przepięknym deja vu; faktycznie wraz z Kwartetem graliśmy w poznańskiej filharmonii w 1958 roku i był to koncert dla mnie niezapomniany. Cała trasa koncertowa objęła wtedy kilka ważnych ośrodków jazzu w Polsce i wszędzie byliśmy przyjmowani entuzjastycznie. Nie tylko nasza muzyka, ale także serdeczność i gościnność jakiej nie doświadczyłem nigdy wcześniej. To były dziwne czasy, nie tylko dla Polski, ale także dla jazzu w waszym kraju. Czułem, że naszymi koncertami dokonujemy jakiegoś przełomu.

Panuje  przekonanie, że to właśnie koncerty The Dave Brubeck Quartet wprowadziły nowoczesny jazz do Polski. W kazdym bądź razie, wasza muzyka wyznaczyłą precyzujną granicę między popularnym swingiem i dixielandem, a tym co odtąd w polskim jazzie utożsamiać poczęto z jazzem-cool, i z jazzem nowoczesnym.

Nie wydaje mi się, by muzyka naszego Kwartetu była wtedy taką cezurą. Przecież tworzył już wtedy swój modern-jazz Komeda, Milian, Trzaskowski, Kurylewicz -wybacz, że zapamiętałem tylko te nazwiska. Ale nieprawdą jest, że to Dave Brubeck przywiózł jazz do Polski. Już wtedy, wiosną 1958 roku istniało doskonałe środowisko jazzowe, dobrzy muzycy i wspaniały klimat dla jazzu. Czy wiesz, że wraz z Kwartetem podróżowała z nami polska ekipa fanów, muzyków i „szaleńców” rozkochanych nie w muzyce The Dave Brubeck Quartet, ale i w jazzie.

W jakim stopniu polskie impresje zaważyły na decyzji powrotu z koncertem do Poznania ?

Odbywam krótką europejską trasę. Być może już po raz ostatni jestem także w Europie. Chciałem wrócić do Polski. Ostatnio byłem tu w 1970 roku, na Jazz Jamboree. Teraz, pobyt w Poznaniu, jest czymś więcej niż tylko standardowym koncertem. Nie było mnie tu prawie pół wieku ! A jazz pozostał taki sam, jakim go zostawiłem. Pamietam, także ckliwy moment tamtych koncertów. Na estradzie pojawili się także moi mali synowi: Darius i Michael. Czy wiesz, że to właśnie w Polsce zadebiutowali. Przy bisach zasiedli wraz z Kwartetem do instrumentów i tak właśnie zrodził się The Dave Brubeck Family. Dzisiaj Darius, Michael i Chris są doskonałymi muzykami i często wspólnie koncertujemy i nagrywamy.

Jak powstał pomysł kompozycji „Dziękuję”, zatytułowanej  po polsku, a nie po angielsku ?

To było jakby naturalne. Gościnność z jaką spotkaliśmy się w Polsce, wspaniała reakcja publiczności, serdeczność muzyków -to wszystko wyzwalało jakieś emocje. Pamiętam, że „Dziękuję„, skomponowałem w czasie podróży pociągiem z Łodzi do Poznania. Ta krótka impresja, oparta o bardzo polski temat, etiudę Chopina. Nie miałem naturalnie czasu przećwiczyć tej kompozycji wspólnie z Kwartetem. Muzyką chcieliśmy wyrazić wdzięczność wszystkim Polakim, którzy w tak serdeczny i wspaniały sposób przyjęli mnie, nasz Kwartet i moja rodzinę.

Mówi się o Panu nie tylko w kategoriach gwiazdy i legendy jazzu, ale także swoistego Ambasadora Jazzu. Polskie koncerty  w czasach realnego socjalizmu, gdy jazz w naszym kraju przechodził okres katakumbowy; koncerty w Białym Domu, w czasie moskiew skiego, politycznego szczytu Reagan-Gorbaczow…

Nigdy nie łączyłem tego co robię z polityka i koniunkturalizmem. Ambasadorem dla jazzu zawsze jest artysta, który całym swoim jestestwem tworzy tę muzykę. I może to być Louis Armstrong i Duke Ellington, ale także tysiące muzyków, którzy jazz traktują jak Sztukę, a nie sposób na zarabianie. Cieszę się, że nasza muzyka rozbrzmiewa przy okazji ważnych wydarzeń. Teraz jestem w Polsce i to jest także ,tak sądzę, najważniejsze wydarzenie w całym europejskim tournee. Ostatni okres jest dla mnie wyjątkowo intensywny; mniej koncertuję ale sporo komponuję. Co jakiś czas dowiaduję się o prestiżowych nagrodach i wyróżnieniach; ktoś ważny honoruje mnie miejscem w jazzowym Panteonie Sław, inni zachwycają się nowymi płytami. To jest jakby poza mną; jestem muzykiem, kompozytorem, nie ma chwili, by muzyka przestawała być obecna w moim życiu.

Czy 'czas Brubecka’  odnosi się wyłącznie do okresu legendarnego Kwartetu ? Jak dzisiaj postrzega Pan The Dave Brubeck Quartet ?

W jazzie wydarzyło się tyle nowych spraw, ale brzmienie cool-jazzu Gila Evansa, Milesa Davisa, Modern Jazz Quartetu i w pewnym stopniu zespołu, który wspólnie tworzyliśmy z Paul Desmondem nie zmieniło się przez pół wieku. Czy wiesz, że kompozycje z tamtych lat „Blue Rondo” i „Take Five” grane jest dzisiaj w wersji techno. Kiedy zaczynałem z Charlie Parkerem, Dizzy’m Gillespiem, Stanem Getzem nie myśleliśmy o przyszłości jazzu i naszej muzyki. Także Kwartet był tylko kolejną konsekwencją stylistycznych zmian. Dzisiaj nagrywam albumy ze standardowym Kwartetem, ale także – chyba po 4o latach, zdecydowałem się na album solowy. Interesuje mnie kreacja muzyki, a nie granie jazzu. Stąd może tak wiele w jazzie Brubecka elementów muzyki klasycznej, etnicznej, współczesnej. Kwartet jest moją  jazzową wizytówką, ale także zespołem, który stanowi bazę do innych, muzycznych pomysłów.

                                                                                                                                 rozmawiał (1995):

Dionizy Piątkowski