Skład zespołu
Ron Carter – kontrabas
Russell Malone – gitara
Donald Vega – fortepian
Ron Carter – kontrabas
Russell Malone – gitara
Donald Vega – fortepian
Prawie cztery godziny trwał niedzielny koncert Era Jazzu. Miał wielu bohaterów. W rolach głównych wystąpili jeden z najstarszych amerykańskich kontrabasistów, 80-letni Ron Carter i polski multiinstrumentalista Krzesimir Dębski. Zwykle jest tak, że to Polacy zaczynają koncerty, a Amerykanie jako supergwiazdy pojawiają się w drugiej części. Tymczasem tym razem Dionizy Piątkowski odwrócił sytuację. Najpierw słuchaliśmy Rona Cartera : otrzymaliśmy sporą dawkę jazzu lekkiego, łatwego i przyjemnego z wieloma dobrze znanymi tematami. Wielokrotnie zachwycać można się było niezwykłymi solówkami każdego z trojga wirtuozów. Niespodzianką wieczoru było dołączenie do tria Krzesimira Dębskiego i wspólne wykonanie utworu „Era Jazzu Blues” z jego brawurową solówka na skrzypcach
Nie sposób się oprzeć, by nie napisać kilku słów o koncercie, jaki wczoraj było mi dane przeżyć. Maestro Ron wyzwolił we mnie niezwykłe emocje. Człowiek, który jest 64 lata na scenie, zanurzony w swojej pasji, w sensie swojego istnienia. 80-letni przystojniak! Młodzieńcza sylwetka, cały czas na stojąco i cały czas grająco!!!! I to JAK!!! Radość z muzykowania, pełnia szczęścia i szacunek dla publiczności – to wszystko było, to się czuło i z każdą chwilą bardziej się to muzykom odwzajemniało. Ta energia szła po całej auli. Wspaniały pianista, wspaniały gitarzysta, wspaniałe interpretacje… wymarzone wyciszenie i pełen podziw dla ich pojedynku na palce, emocje i dźwięki, który i tak doprowadzał do pełnej integracji muzyków w utworach. Ekstraklasa światowa. Bardzo dziękuję!!!!! Bardzo, barrrrrrdzo!!! mam już bowiem w serduchu niezłą kolekcję doznań, których tak wielu tam nieobecnych może mi pozazdrościć. Pozdrawiam najserdeczniej i czekam na dalszą determinację Dionizego w wyszukiwaniu dla nas – szarych żuczków – takich muzycznych osobowości.
Ron Carter udowodnił, że należy obecnie do najwybitniejszych na świecie basistów jazzowych. Nie chciał zabłysnąć jedynie warsztatem. Był wirtuozem nastroju, który sprawiał, że kompozycje zapraszały do świata, w którym chce się przebywać. Usłyszeliśmy brzmienie klasyczne, ale na wskroś nowatorskie ze względu na autorski pomysł improwizacji. Spotkanie z Ron Carter Trio było niezwykle esencjonalne: pełne scenicznej klasy i wysublimowanych dźwięków…