Jeżeli kiedykolwiek istniał Mr. Jazz, to był nim Louis Armstrong. Był i zawsze będzie kwintesencją muzyki jazzowej – stwierdził Duke Ellington w pośmiertnym epitafium dla Satchmo. To istota fenomenu Armstronga, który stał się symbolem epoki jazzu.Rola, jaką odegrał w historii muzyki jazzowej, jest wyjątkowa. Dzięki Satchmo dźwięki nowej muzyki dotarły do zwykłych ludzi. Magnesem była olbrzymia witalność, komunikatywność i ludyczność jazzu Armstronga. Dzięki jego estradowo-reklamowym zabiegom jazz stał się częścią światowej popkultury.
Louis Armstrong urodził się 4 sierpnia 1901 roku w Nowym Orleanie w USA. Wychował się w środowisku biedoty, wśród ludzi żyjących na pograniczu prawa. W świat muzyki wkroczył przez przypadek. Na początku gra na instrumencie była dla niego częścią ulicznej zabawy i okazją do popisania się przed rówieśnikami. Prawdziwa fascynacja trąbką zaczęła się, gdy Armstrong trafił do domu poprawczego za drobne przestępstwa. Tam uczył się grać na trąbce sygnałówce. ” Wziąłem trąbkę i od razu zacząłem ją czyścić aż do połysku. Urosłem w oczach chłopaków, kiedy zobaczyli w moich rękach czysty, błyszczący instrument – wspomina w swej fascynującej autobiografii. „ Nonszalancko podniosłem sygnałówkę do ust i wydobywałem z niej łagodne tony. Wszystko się wtedy dookoła mnie odmieniło. Zadowolony z mojego brzmienia Mr. Davis dał mi kornet i nauczył grać „Home, Sweet Home”. Byłem w siódmym niebie. Myślałem, że śnię, widząc, jak spełniają się moje marzenia. Codziennie ćwiczyłem pilnie to, co Mr. Davis mi zadał. Byłem już taki dobry, że pewnego dnia powiedział: „Louis, będziesz kierownikiem orkiestry” (…). Teraz byłem już nie tylko muzykiem, lecz także liderem”. Po zwolnieniu z zakładu poprawczego Armstrong pracował jako śmieciarz, węglarz, tragarz, a nocami grywał w knajpach w Storyville – dzielnicy grzechu w Nowym Orleanie.Swą pierwszą żonę Daisy Parker poznał w domu publicznym Brick House. ” To była najbardziej podejrzana spelunka, w jakiej kiedykolwiek grałem. W każdy sobotni wieczór zbierali się tu robotnicy pracujący przy regulacji rzeki i targowali się z dziewczynami, które snuły się po parkiecie i wokół baru. Tak się cieszyłem, że mam nareszcie miejsce, gdzie mogę grać na kornecie, że się tym całym bałaganem w ogóle nie przejmowałem. Kiedyś zauważyłem, że jedna z dziewczyn spogląda na mnie w szczególny sposób. Powtarzało się to chyba przez trzy kolejne sobotnie noce. Grałem dalej, ale zacząłem odwzajemniać jej spojrzenia. Ta cizia to była Daisy Parker”.Satchmo opisuje w swojej autobiografii ich burzliwe i romantyczne chwile. „Tylko z dwoma kobietami, które prawie nigdy nie rozstawały się z nożem, czułem się zawsze całkowicie bezpieczny: ze swoją siostrą Mama Lucy i ze swoją żoną Daisy. To dziwne, ale przy całej swojej porywczości i zapalczywości Daisy nigdy nie rzuciła się na mnie z nożem. Oczywiście, wielokrotnie miewaliśmy pojedynki na cegły, ale to stanowiło po prostu część nowoorleańskiej tradycji, z którą byłem oswojony od dziecka”.
Przypadek zrządził, że dziewiętnastoletniego muzyka usłyszał jeden z najpopularniejszych trębaczy Nowego Orleanu Joe Oliver. Dla Satchmo zaczęło się niespodziewanie wielkie jazzowe granie. To Oliver wpłynął na muzyczny styl, wizerunek i popularność młodego Armstronga w Nowym Orleanie. Niebawem Satchmo został zaangażowany do zespołu Kida Ory, idola bohemy z French Quarter . Joe Oliver i Kid Ory tworzyli jeden z najlepszych zespołów jazzowych, które grały wtedy w mieście. ” Pierwszej nocy, gdy grałem z zespołem Kida Ory, chłopcy, słysząc, jak grzmię na kornecie, byli tak zdziwieni, że sami mogli ledwo grać” – wspomina Armstrong.Gdy na początku 1920 roku wraz z narastającą falą prohibicji i walką z kryminalnym półświatkiem zamknięto największe lokale rozrywkowe w Storyville i w Dzielnicy Francuskiej, większość muzyków wyemigrowała z Nowego Orleanu. Wielu udało się na północ – do tętniącego nocnym życiem Chicago. Armstrong został w Nowym Orleanie. ” Chociaż grywałem z zespołem Kida Ory, to i tak każdy z nas miał jakąś dzienną pracę. Na świecie trwała jeszcze wojna i obowiązywała zasada: pracuj albo walcz! Ponieważ byłem za młody, żeby walczyć, rozwoziłem nadal węgiel swoim furgonem. Poza graniem na kornecie rozwożenie węgla wydawało mi się jedynym przyjemnym zajęciem”. Wkrótce Louis został zaproszony do wspólnej gry z największymi wówczas gwiazdami nowoorleańskiego jazzu: Sidneyem Bechetem, Johnem Doddsem i Albertem Nicholasem. Występował również z orkiestrą Fate’a Marable, która grała na parowcu kursującym po Missisipi, co dla młodego muzyka było nie tylko niezwykle prestiżowe, lecz także zapewniało finansową stabilizację.
” Rok 1921 – wspomina Satchmo – nie był dla mnie najlepszy. Podczas ostatniego sezonu na statku odłożyłem trochę pieniędzy i dzięki temu, grając dorywczo na defiladach, pogrzebach, piknikach dla białych, dawałem sobie nieźle radę finansowo, dopóki nie nadarzyła się okazja podjęcia jakiejś godziwej stałej pracy. Pod koniec 1921 roku zostałem pełnoprawnym członkiem orkiestry Tuxedo Brass Band. Wtedy poczułem się naprawdę k