Czy dostrzega  Pan specificzną modę na ludowość, owo przenikanie muzyki etnicznej do jazzu, muzyki klasycznej, a nawet do przebojów rocka  ? .

Nie interesuje mnie takie postrzeganie muzyki. Nie staram się klasyfikować muzyki. Słucham muzyki nie dlatego, że coś jest modne, ale że jest interesujące. Lubię każdą, dobrą muzykę! Wystrzegam się słuchania modnego ethnic-jazzu, czy tzw.lekkiej, popowo-folkowej klasyki. Stąd w mojej muzyce szukam  przede wszystkim ekspresji, wrażliwości, powiązań jazzu i tradycji, ale tej pojmowanej niezwykle szeroko: od argentyńskiego tango, melodyki latynoskiej i francuskiego „musette’ po fascynacje jazzową improwizacją .

Kiedy zainteresował się Pan muzyką Astora Piazzolli ?

Od najmłodszych lat grałem podobną muzykę. Po raz pierwszy trafiłem na ślad jazzowego tango gdy grałem w szkolnej, jazzowej orkiestrze. Nie miałem pojęcia, że istnieje tak genialny twórca, jak  AstorPiazzolla. Ten rytm i ta  melodia przypadły mi do gustu, wtopiłem się w tą przecudowną stylistkę, w której się po prostu rozkochałem.

Gra Pan zarówno z  muzykami jazzowymi, jak i  wirtuozami muzyki klasycznej. Jaki ma to wpływ na Pana muzykę ?

Lubię grać z dobrymi muzykami. I chyba łatwiej nawiązuję kontakt z jazzmanami, którzy potrafią odnaleźć się w każdej muzyce. To jest ta trudna sztuka improwizacji, która pozwala zaistnieć zarówno ludowemu tango, jak i melodyjnemu, jazzowemu standardowi. Może właśnie dlatego coraz częściej moja muzyka zbliża się do jazzu; gram teraz ze wspaniałymi muzykami; basita Philippe Aerts jest wielkim intuicjonistą, perkusista Roberto Gatto jest sercem i pulsem naszego „neuvo tango”. Grałem z wiekimi jazzu, od Hancocka po Grappelly’ego oraz Zawinula i Thielemansa. Na estradzie jestem sobą, czy gram z gigantem jazzu, czy wspaniałym,mniej znanym improwizatorem.

Tym razem koncertować będzie Pan w prestiżowej filharmoni poznańskiej, miejscu gdzie często gości jazz.

Nie wiem, czy miejsce koncertu jest najważniejsze. Ale o waszej wspaniałej sali mówił mi niedawno Stephane Grappelly, który koncertował dla „Głosu Wielkopolskiego” w ubiegłym roku. Wydaje mi się że emocję muzyki wyzwala publiczność, jej zachowanie, reakcje. To moja pierwsza wizyta w Polsce, pierwszy ważny koncert. Chciałbym wrocić do Nicei i powiedzieć Grappelly’emu: miałeś rację- wspaniała publiczność, cudowny koncert.

                                                                                                                          Rozmawiał (1996):

 

Dionizy Piątkowski