Jeśli szukać najwybitniejszego jazzowego propagatora latynoskiej samby i bossa-nowy to bezsprzecznie był nim saksofonista Stan Getz. Urodził się 2 lutego 1927 roku w Filadelfii w stanie Pennsylvania w USA. W dzieciństwie grał na różnych instrumentach stroikowych, największą uwagę poświęcając saksofonowi altowemu. Mimo wcześniejszych fascynacji tym instrumentem wybrał jednak saksofon tenorowy i już jako piętnastolatek koncertował na profesjonalnej estradzie. Dokonał wtedy pierwszych nagrań z legendarnym Jackiem Teagardenem. Teagarden pełnił jednocześnie rolę opiekuna nastoletniego muzyka, dzięki czemu Getz dostał od rodziców pozwolenie na koncerty poza domem. Zafascynowany dyscypliną big-bandu już w kolejnym sezonie Getz dołączył do popularnej orkiestry Stana Kentona, by niebawem zostać solistą w big-bandach Jimmy’ego Dorseya i Benny’ego Goodmana. Choć już wtedy zwrócił na siebie uwagę, prawdziwą sławę, także międzynarodową, przyniosła mu dopiero współpraca z orkiestrą Woody Hermana. Do jego legendarnej „Four Brothers” dołączył w 1947 roku. Po dwóch latach współpracy Getz zdecydował się prowadzić własne grupy. Decyzja ta przyniosła wiele nieprzewidzianych konsekwencji. Wprawdzie młody saksofonista szybko zyskiwał sławę, ale pogubił się życiowo i popadł w konflikt z prawem. Jego kariera zaczęły rządzić narkotyki oraz alkohol. Ratunku szukał emigrując do Europy. W 1960 roku zawitał także do Polski. „ O wyborze 1960 roku zdecydował Stan Getz – pisał Krystian Brodacki – Nie chodzi o to, że ten pierwszy kontakt z geniuszem saksofonu, z wyżynami jazzowej sztuki, wywarł na wszystkich wpływ ogromny, lecz o pewien aspekt tej wizyty – był to pierwszy tak wybitny muzyk z USA, który zdecydował się koncertować z polska sekcją rytmiczną”.
Koncert na Jazz Jamboree’ 60, a zwłaszcza zrealizowana wtedy płytka z sześcioma standardami stały się w Polsce wielkimi wydarzeniami. Dziesięciocalowa płyta wytwórni Muza stała się po latach najbardziej poszukiwanym rarytasem kolekcjonerskim i to bynajmniej nie ze względu na zawarty na niej materiał muzyczny ile na niewielką ilość ocalałych egzemplarzy. Otóż, gdy albumik nie sprzedawał się już dostatecznie dobrze, decydenci Muzy zdecydowali się przemielić nakład, by zyskać winylowy komponent na kolejne krążki. Na rynku w latach dziewięćdziesiątych pozostało zaledwie kilkadziesiąt egzemplarzy oryginalnej „ Stan Getz w Polsce”, która na aukcjach zyskiwała oszałamiające ceny. W wznowieniu kompaktowych „Stan Getz Quartet” z 2008 roku zamieszczono impresję Andrzeja Trzaskowskiego, którego trio towarzyszyło wtedy Getzowi. „Getz posiadał dar, jaki przynależy tylko wybitnym wirtuozom , absolutna władzę nad instrumentem. Jego saksofon poruszał się po rozległym świecie nieprzewidywalnej inwencji. Każda , nawet najmniejsza nutka wyskakiwała z instrumentu perfekcyjnie dopracowana, wypolerowana i prześlicznie koloryzowana”.
Prawdziwym wybawieniem z niszczących życie i karierę nałogów okazał się nieoczekiwany wybuch mody na muzykę latynoską. Po powrocie do USA w roku 1961 Getz nagrał klasyczną dziś płytę „Focus” i nawiązał współpracę z gitarzystą Charliem Byrdem . To wtedy Getz rozwinął swoje zainteresowania muzyką latynoską, w szczególności brazylijską. Owocem tej fascynacji była seria niezmiernie popularnych nagrań – ” Desafinado” i „Girl From Ipanema” z gościnnym udziałem brazylijskiej wokalistki Astrud Gilberto, które zapoczątkowały modę na jazzową bossa-novę. Kolejne albumy – „Jazz Samba „ , „Jazz Samba Encore”, „Getz & Gilberto”, „Big Band Bossa Nova”, „Getz Au Go Go” były ukoronowaniem komercyjnego sukcesu Getza. Od tej pory w swoje koncerty i nagrania wplatał już zawsze latynoskie brzmienia, konsekwentnie podsycając nową modę i zarażając nią wielu muzyków jak Gary Burton, Chick Corea, Jimmy Raney, Airto Moreira czy Joanne Brackeen. Niezwykle intensywnie uaktywnił się Getz w latach osiemdziesiątych: wiele koncertował, sporo nagrywał, występował w prestiżowych klubach i na największych festiwalach. Krytycy byli zgodni, że Getz jest jednym z najbardziej cenionych i kreatywnych saksofonistów tenorowych w całej historii jazzu. Stał się wzorem dla wielu saksofonistów tenorowych, którzy starali się naśladować jego spokojną, elegancką stylistykę. Gładki ton i delikatne, zwiewne frazy saksofonu Stana Getza były entuzjastycznie przyjmowane przez publiczność, ale według niektórych krytyków prezentowały komercyjny manieryzm.
Pod koniec życia, gdy Getz wiedząc już, że przegrywa walką z rakiem, rozpoczął nowy okres w swojej karierze. W swojej muzyce starał się zawrzeć doświadczenie ery swingowych orkiestr Hermana i Kentona. Równocześnie odszedł od tego z czego był najbardziej znany – od bossa-nowy. Jego nowe płyty i koncerty wypełniał rasowy jazz środka. Pomimo pogarszającego się stanu zdrowia zrealizował jeszcze wspaniałe albumy „ Anniversary” oraz „Selenity”. Stan Getz zmarł 6 czerwca 1991 roku.