Cassandra Wilson – najważniejsza wokalistka dzisiejszego jazzu przyzwyczaja nas do albumów, które stają się natychmiast tematem błyskotliwych recenzji. Tak będzie także z „ Silver Pony”– najnowszą płytą wybitnej artystki. Gdyby porównać ostatnie albumy Cassandry Wilson można odnieść błędne wrażenie, że ta najwybitniejsza wokalistka dzisiejszego jazzu nie może odnaleźć własnej, jednoznacznej stylistki. Nie może podjąć decyzji w jakim kierunki powinna zmierzać jej muzyka. Czy takie pytania są aby słuszne ? Bo z jednej strony niezwykle jazzowy, wręcz awangardowy album „ Sacred Ground ” nagrany ( i zaprezentowany w ramach Ery Jazzu w 2008 roku) z kwartetem Davida Murraya; z drugiej strony bluesujący „ Thunderbird ” , później subtelny i uwodzicielski „ Loverly ”, teraz bardzo „korzenny” „ Silver Pony ”. Nagrania te pokazują, jak ogromny potencjał tkwi w wokalistyce Cassandry, jak wielka jest jej percepcja jazzu i jak wspaniale się w tym wszystkim odnajduje.
Artystka świadomie ucieka od wielkich i pełnych brzmień; skrywa się za mniejszymi zespołami a ekspozycja jej wokalistyki jest li tylko dopełnieniem instrumentarium. Gdy sięga do jazzowych standardów bawi się głosem i swingującym „ Caravan ”, nostalgicznym „ St.James Infirmary” i przebojowym „The Very Thought Of You”. Powrót do standardów jest także symptomatyczny dla ostatnich krążków Cassandry : nagrany w 1988 roku album „ Blue Skies” był wielkim sukcesem i zbudował status wokalistki a ‘Loverly” był ukoronowaniem jej wielkiego sukcesu i potwierdzeniem pozycji, jaką ma na jazzowym firmamencie. Wydawało się nawet, że „ Loverly ” stanie się flagowym nagraniem Cassandry Wilson i przez najbliższe sezony słuchać będziemy tej wspaniałej kolekcji standardów jazzowych, nagranych przez Cassandrę wraz z brawurowym zespołem. Album ten, pierwszy (od wydanego w 1988 roku „Blue Skies”), w pełni poświecony jest przecież standardom muzyki rozrywkowej. Nic dziwnego, że płytę nagrodzono Grammy Award. Cassandra natychmiast zrealizowała „ Close To You „ z jazzowymi interpretacjami wielkich przebojów muzyki rozrywkowej : od Stinga i Cynthi Lauper po Neila Young , Boba Dylana i Van Morrisona. Podtytuł albumu „Closer to You „ wyjaśniał wszystko : tak to była „ The Pop Side ” Cassandry Wilson.
Tymczasem najnowszy album „ Silver Pony” jest ciekawą pararellą do Cassandry osadzonej mocno w amerykańskiej tradycji i szukaniu oczywistych jazz-roots skojarzeń.Nie bez znaczenia był fakt, iż nagrania studyjne zrealizowano w słynnym Piety Street Studio w Nowym Orleanie ( jakby dla równowagi artystka włączyła do albumu także koncertowe wersje swoich „ przebojów” ) oraz że pomieszkiwała przez wiele sezonów we French Quarter. Jak zwykle repertuar oparła o sprawdzone wcześniej schematy: standardy Steviego Wondera, Paula McCartneya- Johnna Lennona poddaje konfrontacji ze swoimi, niezwykle subtelnymi kompozycjami. Tworzy przy tym ciekawy muzyczny patos, w którym jest miejsce i na jazzową tradycję ( przejmujący „ Went Down To St.James Infirmary” ) i na niezwykle pięknie zaśpiewany „ Blackbird ” Beatlesów. Cieszy nas także fakt, że nagrania zrealizowała ze swoim stałym zespołem : gitarzystą Marvinem Sewellem, basistą Reginaldem Vealem, perkusistą Herlinem Rileyem, pianistą Jonathanem Batiste, wszechstronnym Lekanem Babalolą ( podziwialiśmy ich w 2009 na koncercie Ery Jazzu ) oraz z gościnnie występującym Ravi Coltrane’am .
Jak zwykle Cassandrę ze „Srebrnym Kucykiem” …polecam !