Nagrania solowe, duety z Bobbym McFerrinem, Herbiem Hancockiem, Garym Burtonem, zespoły Return to Forever, Griffith Park Collection, Akoustic oraz Elektric Band, awangardowe trio Circle i muzyka klasyczna. To najkrótsza historia jazzu? Nie – to historia muzyki Chicka Corei. Pianisty i kompozytora, dla którego inspiracją była twórczość zarówno Bartóka i Beethovena, jak i Milesa Davisa, Billa Evansa czy Charliego Parkera.

Chick Corea urodził się 12 czerwca 1941 roku. Ojciec – kompozytor i trębacz – umożliwił mu naukę gry na fortepianie, a gdy Corea opanował podstawową wiedzę muzyczną, zaproponował mu wspólne granie ze swoją orkiestrą. W 1959 roku Corea zaczął naukę na nowojorskim Uniwersytecie Columbia. Akademicką edukację porzucił dla studiów w Juilliard School of Music i wkrótce wtopił się w muzyczny świat Manhattanu. Pierwsze kroki stawiał w zespole Monga Santamaría, potem związał się z zespołami Blue Mitchella, Herbiego Manna, Sarah’y Vaughan oraz z zespołem Stana Getza, z którym nagrał wspaniały album „Sweet Rain”. W 1966 roku Corea nagrał pierwszą autorską płytę – „Tones for Joan’s Bones”. Do współpracy zaprosił znakomitych saksofonistów – Wayne’a Shortera i Joe Hendersona. Zaledwie kilka miesięcy później perkusista Tony Williams zaproponował Corei występ z grupą Milesa Davisa;  Miles zdecydował się zaangażować Coreę w miejsce Herbiego Hancocka i młody pianista wziął udział w nagraniach historycznych dzisiaj albumów Milesa – „Filles de Kilimanjaro”, „In a Silent Way” oraz przełomowego „Bitches Brew”. Dzięki współpracy z Milesem Davisem Corea nabrał wiary we własne siły. Jego płyta „Now He Sings, Now He Sobs” nagrana z Royem Haynesem i Miroslavem Vitousem to jedna z ciekawszych pianistycznych sesji końca lat sześćdziesiątych. Potrzeba eksperymentowania pchnęła go w stronę freejazzowej awangardy. Wspólnie z Anthonym Braxtonem i Dave’em Hollandem stworzył trio Circle i nagrał album „Paris Concert”. Estetyce awangardy bliska jest też jego solowa płyta „Piano Improvisations”.

W 1972 roku w karierze Corei nastąpił nieoczekiwany zwrot. Pianista zrezygnował z free jazzowych eksperymentów i stworzył zespół Return to Forever, formację o jazz – rockowej orientacji. Grupa znakomicie połączyła nową estetykę fusion z przebojową melodyjnością i elementami hiszpańskiego folkloru. W pierwszym składzie zespołu grali: Chick Corea – instrumenty klawiszowe; Stanley Clarke – wirtuoz gitary basowej; flecista i saksofonista Joe Farrell ; mistrz instrumentów perkusyjnych Airto Moreira oraz wokalistka Flora Purim. Oprócz Weather Report i Mahavishnu Orchestra był to jeden z najważniejszych zespołów fusion lat siedemdziesiątych. Weather Report eksponował w swojej muzyce coltrane’owską tradycję w formie przebojowego jazz-rocka, Mahavishnu Orchestra lansowała elementy muzyki hinduskiej, a muzyka Return to Forever była inspirowana przede wszystkim rytmami latynoskimi. Debiutancki album „Return to Forever” stał się wielkim jazzowym bestsellerem. Został uznany za jedną z ciekawszych płyt lat siedemdziesiątych. W 1973 roku Corea zmienił stylistykę zespołu – zamiast słodkiej latynoskiej „la fiesty” coraz wyraźniej pobrzmiewać zaczęły jazzowe frazy i mocny, rockowy rytm. Stało się to z udziałem perkusisty Lenny’ego White’a oraz gitarzysty Billa Connorsa, którego w 1974 roku zastąpił Al Di Meola. Z tego okresu pochodzi bodaj najbardziej charakterystyczny album zespołu – „Romantic Warrior”. Corea raz jeszcze zmienił muzyczne oblicze grupy – pod koniec lat siedemdziesiątych Return to Forever stał się trzynastoosobową orkiestrą eksponującą nie tylko elektroniczne instrumentarium lidera, lecz także elementy charakterystyczne dla muzyki klasycznej, a także rozrywkowej. Po latach okaże się, że to właśnie zespół Return to Forever wywarł największy wpływ na fusion jazz i stał się klasycznym przykładem mariażu jazzu, rocka i elektroniki. Ten zespół – Corea, White, Clarke, Meola – po ćwierćwieczu, w 2008 roku, nagrał koncertowy album dokumentujący wspominkową światową trasę.

Kolejną zmianę stylistyki Chicka Corei zapoczątkowała jego współpraca z monachijską wytwórnią ECM Records. Pianista już wcześniej nagrywał dla tej firmy (m.in. pierwszy album „Return to Forever”), ale teraz idealnie wtopił się w specyficzną estetykę stworzoną przez producenta i szefa ECM Manfreda Eichera. W duecie z wibrafonistą Garym Burtonem nagrali album „Crystal Silence”. Powstała całkowicie improwizowana, spokojna i melancholijna muzyka. Kolejne wspólne nagrania to dwa wspaniałe albumy: „Duet” i „Chick Corea and Gary Burton in Concert”, które uhonorowano prestiżowymi nagrodami Grammy (w 1979 i 1981 roku). Na następnych płytach – „Lyric Suite for Sextet”, „Children’s Songs”, „An Evening with Herbie Hancock” i „The Meeting” – Corea twórczo rozwijał nową stylistykę. Równocześnie zaczął czerpać z tradycji wielkiej klasyki – nagrał albumy „Mozart Double Piano Concertos” z Friedrichem Guldą oraz „On Two Pianos” z Nicolasem Economou. Program z tych płyt artyści prezentowali na nielicznych koncertach, które były dla Corei rodzajem eksperymentu, a z pewnością stanowiły jedynie epizod w jego jazzowej karierze. W 1982 roku Corea powrócił do grania muzyki w standardowym trio. Ponownie zaprosił do współpracy muzyków, z którymi przed laty nagrał album „Now He Sings, Now He Sobs”. Trio Corea, Roy Haynes, Miroslav Vitous zachwyciło podwójnym albumem „Trio Music” prezentującym sugestywne jazzowe improwizacje inspirowane m.in. standardami Cole’a Portera.

Kolejna metamorfoza w muzyce Corei to Elektric Band, zespół nawiązujący do muzyki Return to Forever, i stworzona dla równowagi druga wersja tej grupy o nazwie Akoustic Band. Corea czuje się swobodnie w różnych muzycznych światach. – To wszystko jest jazzem – mówi w jednym z wywiadów. „ Elektryczne brzmienie zespołu jest po prostu nowoczesną formą tego, co robię np. w Akoustic Band. Nie dzielę muzyki na elektroniczną i akustyczną, taką czy inną. Nigdy nie nazywam muzyki komercyjną. Cóż to bowiem oznacza? Że płyty doskonale się sprzedają? Że sale koncertowe są pełne?”. Z rozrzewnieniem wspomina swój pierwszy pobyt w Polsce w 1980 roku: „  Nasz koncert z Garym Burtonem w Akademii Muzycznej w Katowicach był dla mnie rodzajem misterium. Widziałem dziwne miasto, szarych, smutnych ludzi, ale widziałem także ogromny żar i entuzjazm na sali. Dopiero kolejne wizyty w Polsce uzmysłowiły mi, jak wiele się tutaj zmieniło”.

Chick Corea to typ artysty ascety, skromny, mało mówi. Jest niewątpliwie gwiazdą, muzykiem obdarzonym wielką charyzmą. W ciągu ostatnich czterdziestu lat wielokrotnie zmieniał swe muzyczne oblicze: był awangardzistą, później lansował fusion jazz, był przedstawicielem klasycznego modern jazzu, wykonawcą standardów, także muzykiem klasycznym. Czy zrobi kolejną artystyczną woltę? Być może, choć i tak zapisał się już w historii jazzu. W jednym z wywiadów powiedział: ” Zawsze postrzegany jestem jako artysta jazzowy, choć nagrałem wiele płyt, które nie są w pełnym tego słowa znaczeniu jazzowe”. I tak już pozostanie.