Polski pianista Andrzej Jagodziński od lat ma ugruntowaną pozycję na polskim rynku jazzowym, chętnie zapraszany jest do udziału w koncertach i nagraniach innych twórców, pojawiając się zawsze w otoczeniu elity jazzmanów. Najważniejsza jest jednak zawsze realizacja własnych pomysłów. Albumy z cyklu „Chopin” okazały się bestsellerem polskiego jazzu. Stały się także jego wizytówką „jazzowego chopinisty”, bo etykieta ta przez ostatnie dekady doskonale określa to wszystko, co artysta tworzył poza modną i wylansowaną już konwencją. Trwały związek z perkusistą Czesławem Bartkowskim i basistą Adamem Cegielskim stał się z czasem syndromem jazzowego perfekcjonizmu i doskonałym szablonem, do którego przymierzano inne, najwspanialsze interpretacje mazurków i etiud Chopina.
I zdawać by się mogło, że spełniwszy swój wieloletni „sen o Chopinie”, Andrzej Jagodziński może już spocząć na laurach. Tymczasem, dość nieoczekiwanie pianista odkrywa swe kolejne muzyczne oblicze. Sięga po (niedoceniany w polskim jazzie) akordeon, by w jazzowej frazie zgubić ludyczność brzmienia i sielankowość melodyki. Pomysł szalony, ale precyzyjnie zrealizowany: i to nie tylko w sensie muzycznej ekspresji, ale przede wszystkim pewnego, niezauważalnego współtworzenia. Oto bowiem Jagodziński wplata w swoje przepiękne romantyzujące interpretacje doskonale znany puls jazzu Bartkowskiego i Cegielskiego, by w jazzowej ekstazie dobrać partnera równie elokwentnego, co kreatywnego — włoskiego wirtuoza fortepianu Giovanniego Mirabassiego, który święci triumf popularności we Francji.
Pianista pochodzi z Perugii we włoskiej Umbrii, od 1992 mieszka w Paryżu a jego drogę jazzową wyznaczyły dwa, przełomowe spotkanie: pierwsze z pianistą klasycznym Aldo Ciccolinim i drugie, wspólny występ w jego rodzinnym mieście z Chetem Bakerem. W 1996 na konkursie w Avignonie młody pianista dostaje nagrodę jako najlepszy solista. Debiutancką płytę „En bonne er due forme” Giovanni Mirabassi nagrywa w duecie z kontrabasistą Pierre Stephene Michelem. Uznanie przynoszątrzy kolejne płyty: „Achitectura” (1999) z Danielem Mancarelli i Luisem Moutinem oraz „Sketch” i solowa „Avanti” (2001). W 2002 roku zdolny pianista otrzymuje wielce cenioną we Francji nagrodę jazzową Django d’OR.
Teraz pianista zaprasza do współpracy znamienite, polskie trio z …akordeonistą Andrzejem Jagodzińskim. Ten jazzowo karkołomny układ instrumentalny nie poddaje się jednak prostej sonorystyce jazzu; muzyka płynie, jest głęboka, ale i przytulna, wrażliwa i przebojowa, polska i paryska. Jest w tej muzyce aura włoskiej melodyki, francuskiej romantyki i — co może najbardziej zadziwiające — lekkości i przebojowości „jazzujacego Chopina” Jagodzińskiego. Z pewnością jest to zasługa ciekawych, perfekcyjnie przemyślanych i przepięknie podanych kompozycji Giovanniego Mirabassiego, które przez swą włoską kantylenę zdają się dziecinnie łatwe, podczas gdy ich struktura rytmiczna jest dość skomplikowana. Ta płynąca wartkim strumieniem piękna muzyka przypomina nam, jak ważna dla ucha jest melodia. Nagraniem tym muzycy zabierają zarówno konesera jazzu, jak i zwykłego miłośnika dobrej muzyki w podróż, która cieszy i uspokaja nasz często ponury, zabrudzony hałaśliwymi dźwiękami świat. Niebywała wręcz wspólnota wrażliwości muzycznej Jagodzińskiego i Mirabassiego pozwala wierzyć, że żywiołowość Mirabassiego wyraźnie wyzwala nową energię tria Jagodziński-Bartkowski-Cegielski. Rzadko się bowiem zdarza, by tak przenikliwie i tak spójnie zadziałały dwa muzyczne światy: elokwencji kompozytora i perfekcjonizmu wykonawców. Koncert „Paryż/Warszawa” Giovanniego Mirabassiego & trio Andrzeja Jagodzińskiego odbył się w ramach Ery Jazzu w maju 2003 roku i był znakomitym prologiem koncertu legendarnego trio Tootsa Thielemansa.