Dla muzyka jazzowego miarą doskonałości oraz perfekcyjnego opanowania rzemiosła jest realizacja nagrania orkiestrowego:  z karkołomnymi aranżacjami, rozpisanymi solówkami oraz precyzyjnie budowanym przez lidera brzmieniem  i barwą muzyki. Taki jest najnowszy  album amerykańskiego trębacza Roy’a Hargrove. To doskonale znany  artysta  i lider własnych zespołów  (The Roy Hargrove Quintet) oraz autor wielu doskonałych albumów (  The Vibe,  Approaching Standards, Roy Hargrove Quintet With The Tenors Of Our Time, Parker’s Mood , Family,  Habana ). Już jako młody dwudziestolatek, Roy Hargrove, student bostońskiej Berklee College Of Music wypracował swój indywidualny styl gry. Zarówno jako zapraszany przez innych muzyków solista, jak i w zakładanych przez siebie zespołach, zmierzał ku muzyce tkwiącej w klasycznym be-bopie.

O pochodzącym z Teksasu Roy Hargrove świat muzyczny dowiedział się pod koniec lat 80-tych. Wtedy  dwudziestoletni trębacz rozpoczął  działalność estradową i założył autorski hard-bopowy Roy Hargrove Quintet. Już wtedy interesowały go większe formy i duże, instrumentalne składy, uwielbiał brzmienia  takich artystów jak Dizzy Gillespie, Count Basie, Duke Ellington, Maynard Ferguson czy Gerard Wilson. „Emergence „ jest pierwszym albumem Roya Hargrove`a w takiej właśnie, big bandowej  stylistyce. Roy Hargrove gra tutaj na trąbce i flugenhornie, ale w orkiestrze jest jeszcze czterech innych trębaczy ( Frank Greene, Greg Gisbert, Darren Barrett, Ambrose Akinmisure), puzoniści (Jason Jackson, Vincent Chandler, Saunders Sermons, Max Seigel), pianista Gerald Clayton, basista Danton Boller,  gitarzysta Saul Rubin, perkusiści Montez Coleman i Roland Guerrero oraz inni muzycy a wokalistka Roberta Gambarini oczarowuje swym głosem w dwóch kompozycjach. W repertuarze znajdziemy kilka oryginalnych kompozycji Hargrove`a, jego ulubione interpretacje od ballad po improwizacje latynoskie ( „Mambo for Roy”) i standardy w stylu Tin Pan Alley. Artysta stawia obok siebie muzykę teraźniejszości z muzyką minionych lat. „Velera”, która otwiera album to majestatyczna ballada (w wersji oryginalnej  znalazła się już na jego albumie  „Family”  z 1995 roku).Doskonale przygotowany jest „Requiem”, które Roy nazywa „tożsamością bandu”, utwór przywołujący wspomnienia  zespołów, wśród których sam dorastał. „Ms. Garvey, Ms. Garvey” to kompozycja Jasona Marshalla. “Powiedziałem w zespole: Jeśli ktoś z was komponuje – niech mi to pokaże. Jason pokazal. Lubię to , bo to jest blues. Ja jestem z Teksasu” – dodaje trębacz. Wśród standardów  zagrał perełki: „September in the Rain” i balladę Cole Portera „ Everytime We Say Goodbye”.

Roy Hargrove jest artystą niezwykle utalentowanym, rozporządza pełnym tonem i umysłem kipiącym nieszablonowymi pomysłami muzycznymi. W czasie koncertów,  wzorem swych wielkich poprzedników, jak Louis Armstrong i Chet  Baker, wykonuje czasem partie wokalne. Pomysł nagrania big bandu sięga  połowy lat 90-tych. Roy Hargrove zaprezentował wtedy własną orkiestrę na słynnym New York Jazz Festival. Roy Hargrove powrócił teraz do tego pomysłu, to jest  tworzeniu brzmień lansowanych wcześniej przez big bandy  Counta Basie’ego, Duke’a Ellingtona czy Maynarda Fergusona. „Emergence” jest wspaniałym zestawem jazzowych standardów w subtelnej, swingowej i bopowej stylistyce. Doskonałe brzmienie trębacz uzyskał nie tylko we własnych  kompozycjach i perfekcyjnych aranżacjach, ale także poprzez  interpretacje  znanych ballad , latynoskiej stylistyki ) i przebojów w stylu Broadway’owskim.  Album „ Emergence” dopełnia bogatą dyskografię Hargrove`a wśród której są m. in.” Diamond in the Rough”,” Roy Hargrove With the Tenors Of Our Time”, “Family”,” Parker’s Mood”,” Moment to Moment” oraz “Habana” za którą, w 1998 roku otrzymał nagrodę Grammy.

Dionizy Piątkowski