Po wspaniałym albumie “Possibilities  , gdzie Herbie Hancock sięgnął po przeboje muzyki rozrywkowej i  z wprawą wytrawnego smakosza poddał je jazzowej erupcji, przyszedł czas na kolejną płytę tej serii, która z pewnością zjedna wybitnemu jazzmanowi wielu nowych entuzjastów. Podczas gdy w projekcie „ Possibilities ” jazzmanowi towarzyszyły głównie najpopularniejsi idole pop-estrady ( od Santany i Stinga po Joss Stone i Angelique Kido) to tym razem Hancock poddał się dużo ciekawszej kwarantannie. Powrócił  bowiem do nostalgii i stylistyki ikony amerykańskiego folk-rocka, Joni Mitchell. Kiedy słucha się przepięknych fraz i subtelnej melodyki zapomina się przez moment, że bohaterami tej smakowitej stylistyki są najwybitniejsi jazzmani Herbie Hancock i Wayne Sorter. Czyż można zatem wyobrazić sobie piękniejsza płytę na wszelkie okazje ? Czy można nie rozkochać się w jazzowych piosenkach Joni Mitchell, tak ekspresyjnie intonowanych przez Leonarda Cohena, Tinę Turner, Norah Jones, Coranne Bailey Rea… Czy można wyobrazić sobie dzisiejszy jazz bez Herbiego Hancocka i jego karkołomnych pomysłów ? Jeśli ktoś twierdzi inaczej – niech sięgnie po ten album !

Dionizy Piątkowski