Quincy Jones – artysta wielu lub wszystkich talentów, amerykański „człowiek renesansu” oraz symbol dzisiejszej muzyki rozrywkowej: jazzman, lider zespołów oraz orkiestr, producent nagrań, filmów i programów telewizyjnych, autor książek i szef wytwórni płytowej, kompozytor, aranżer, ale także promotor wielkich gwiazd jazzu i estrady. Był synonimem tego wszystkiego, co wydarzyło się w muzyce rozrywkowej.
Quincy Jones (14.03.1933-3.11.2024) był twórcą wyjątkowym, o ogromnym potencjale twórczym i szerokim horyzoncie muzycznym. Już w latach pięćdziesiątych pisał aranżacje dla Arta Farmera, Counta Basie’go, Cannonballa Adderley’a, Dinah Washington i Tommy’ego Dorsey’a. Jako trębacz zespołów Dizzy’ego Gillespiego przez lata budował muzykę i kariery Franka Sinatry i Ray’a Charlesa. Był pierwszym ciemnoskórym wiceprezesem nowojorskiej oficyny Merkury Records. Odniósł komercyjny sukces realizując m.in. albumy Arethy Franklin, Whitney Houston i George’a Bensona. Jest współtwórcą sukcesu Michaela Jacksona. W 1985 roku wyprodukował przebój-hymn „We Are The World” z udziałem największych gwiazd muzyki, takich jak Lionel Richie, Stevie Wonder, Paul Simon, Kenny Rogers, James Ingram, Tina Turner, Billy Joel, Michael Jackson, Diana Ross, Dionne Warwick, Willie Nelson, Al Jarreau, Bruce Springsteen, Kenny Loggins, Steve Perry, Daryl Hall, Huey Lewis, Cyndi Lauper, Kim Carnes, Bob Dylan i Ray Charles. Do historii przeszła także jego współpraca z Milesem Davisem, Ellą Fitzgerald, Herbiem Hancock’em. Był jednym z nielicznych twórców muzyki, dla którego jazz był tylko elementem budowania artystycznej struktury. Najpełniejszym przykładem takiego postrzegania muzyki jest album „ Back On The Block” (nagrodzony Grammy Awards) zrealizowany z plejadą gwiazd. Z drugiej strony artysta preferował jazz tworzony w „milesowskiej” konwencji, taki jak z rewelacyjnej sesji „Miles Davis And Quincy Jones: Live At Montreux”. Na 75 urodziny kreatora muzyki rozrywkowej wdzięczni artyści zgotowali swojemu mistrzowi wspaniałą galą: na estradzie szwajcarskiego Montreux Jazz Festival przedstawiono jego najkrótsza historię muzyki a bohaterami byli m.in. Patti Austin, Herbie Hancock, Chaka Khan, Al Jarreau, James Moody, Toots Thielemans, Curtis Stigers i wielu innych „wychowanków”. Jeśli do tego dodać nieprawdopodobne konfiguracje zespołów oraz wspaniałe interpretacje jego „The Dude” oraz „Billie Jean ” – zasłużonym wiwatom nie było końca.
Uchodził za wyrocznię. Bez jego udziału niemożliwa byłyby kariera i muzyka Michaela Jacksona, Ale to także Quincy Jones potrafił swoim autorytetem zbojkotować występy artystów na kontrowersyjnej olimpiadzie w Pekinie. Muzyką interesował się już w rodzinnym Chicago, ale jej tajemnicę zgłębił dopiero w czasie studiów w Berklee School of Music, gdzie szczególnie interesował się aranżacją. Początkowo współpracował z trębaczem Clarkem Terry, potem (w 1951 roku) zasilił zespół Lionela Hamptona. Orkiestra Hamptona była wtedy promotorem młodych, jazzowych talentów. W Europie koncertowali prezentując wschodzące gwiazdy amerykańskiego jazzu: Clifforda Browna, Arta Farmera, Gigi Gryce’a i Alana Dawsona. W big bandzie L.Hamptona Quincy Jones coraz częściej stawał się aranżerem i kompozytorem niż trębaczem. Pracował także dla największych sław ówczesnego jazzu: Dinah Washington, Oscara Pettiforda, Counta Basie’go, Jamesa Moody’ego, Clarka Terry’ego, Cannonballa Adderley’a, Paula Quinichette’a, Gene’a Krupy i Tommy’ego Dorseya. Przez kilka lat grał w zespole Dizzy’ego Gillespiego realizując (w 1956 roku) kultowy album „World Statesman”. Przez kolejną dekadę wspierał wielu wokalistów, pisząc partytury i kierując orkiestrami. Wśród nich byli m.in. Frank Sinatra, Billy Eckstein, Ray Charles, Dinah Washington, z którą współpraca przyniosła bestsellerowy album „The Swingin’ Miss D.”. Sporym uznaniem cieszyła się także autorska The Quincy Jones Orchestra, w której grali wybitni jazzmani tamtych lat : Benny Bailey, Clark Terry, Melba Liston, Phil Woods, Budd Johnson. To wtedy Quincy Jones zbudował swoją mocną pozycję w amerykańskiej muzyce popularnej. Nie tylko grał, ale także komponował i aranżował, rozpędu nabierała jego działalność producenta płyt. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych skomponował muzykę do ponad 40 filmów ( od „The Pawnbroker ” i po „In The Heat Of The Night” po „In Cold Blood”) i setek widowisk telewizyjnych (np. do seriali „ Ironside” i „ Roots” ). Produkował płyty z nagraniami swej własnej muzyki, wykonywanej przez nietypowo instrumentalnie obsadzane orkiestry. Początkowo jako producent płytowy, pracował dla Barclay Records, by wkrótce zostać pierwszym ciemnoskórym wiceprezesem nowojorskiego Merkury Records. Przez wiele lat był szefem legendarnej A&M Records oraz własnej Qwest Records. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych był producentem wielu projektów, z których większość odniosła komercyjny sukces. Michaelowi Jacksonowi stworzył „Off The Wall”, „Bad” i „Thriller”- płytę, który stała się najlepiej sprzedającym się albumem wszechczasów).
Często bywał kokietowany przez publiczność jazzową i być może z tego powodu starał się przemycać jak największą dawkę dobrej, ale i skomplikowanej struktury w nagraniach brzmiących niczym rozrywkowe przeboje. Takim jest, nagrodzony Grammy Awards, album „Back On The Block” zrealizowany z plejadą gwiazd : od Bobby’ego McFerrina, Jamesa Moody’ego, Herbie’go Hancocka po Take 6 i Ellę Fitzgerald. Jego ostatni projekt „Soul Bossa Nostra” zawierał nowe aranżacje jego popularnych kompozycji w interpretacji gwiazd hip hopu, soulu i rhythm’n’bluesa takich, jak Amy Winehouse, BeBe Winans, Usher, Ludacris, Akon, Jamie Foxx, Alfredo Rodriguez, Jennifer Hudson, Mary J. Blige, T-Pain, Robin Thicke, LL Cool J, John Legend, Snoop Dogg, Wyclef Jean i Talib Kweli. Równie sensacyjny był „Mesjasz” Fredericka Händla – jazzowa adaptacja wybranych fragmentów kompozytora baroku przygotowana przez Quincy Jonesa. Realizując projekt „Handel’s Messiah – A Soulful Celebration” legendarny producent i aranżer zaprosił do współpracy Dianne Reeves, Al Jarreau, Patti Austin, The Yellowjackets a partię główną wykonał sam Stevie Wonder. Jeśli w tym muzycznym tyglu bawił się bluesem, latynoską sambą, gospel a nawet rapem i hip-hopem to był to tylko dowód doskonałego, „firmowego” Quincy Jonesa. Obecny swoimi projektami na muzycznym rynku od ponad sześciu dekad z imponującą kolekcją najważniejszych nagród i 28 statuetkami Grammy Award. W Polsce pojawił się w 2012 roku na zaproszenie Solidarity of Arts i koncertu „Przestrzeń Wolności: Stańko+” w Gdańsku. Quincy Jones nie ukrywał, że przyjechał głównie po to, żeby poznać Lecha Wałęsę. Rozmawiali ponad trzy godziny.
fotografia: Jarek Wierzbicki (c)