“Etiudy Baletowe” powstawały w 1962 roku i zostały premierowo przedstawione podczas festiwalu Jazz Jamboree. Co ciekawe, nowoczesne kompozycje Krzysztofa Komedy zostały wykonane na specjalnym, festiwalowym  koncercie „muzyki eksperymentalnej” w Filharmonii Narodowej 27 październik 1962 roku, na którym zestawione je z ultranowoczesnym „third stream music”, co wywołało wrażenie, że  impresyjne kompozycje Komedy wychodzą poza słynny, komedowski jazz. Etiudy baletowe to ważny moment w twórczości Krzysztofa Komedy. Ciężar swojej działalności pianista przerzucił wtedy na kompozycję. Zmieniła się rola i miejsce fortepianu w jego utworach. Temat przestał być pretekstem do prezentowania szeregu improwizacji, a stał się czynnikiem formotwórczym, integrującym. W późniejszych kompozycjach, istnienie tematu, w tradycyjnym rozumieniu, stało się w utworach Komedy w ogóle problematyczne. W solówce fortepianu, w ostatniej części „Ballet Etudes” słychać wyraźnie harmonię impresjonistyczną. Było to już bezpośrednie przejście u Komedy do grania skalowego, czyli do free jazzu.  Złożona, brawie dwudziestominutowa kompozycja składała się z sugestywnego wstępu oraz czterech, samodzielnych etiud. Wraz z zespołem (Krzysztof Komeda – fortepian, Wanda Warska – śpiew, Michał Urbaniak – saksofon tenorowy, Eje Thelin – puzon, Roman Dyląg – kontrabas i Rune Carlsson – perkusja) na estradzie pojawili się także tancerze w choreografii przygotowanej przez Jerzego Grucę.

Nowatorska forma kompozycji Krzysztofa Komedy nie pasowała do polityki repertuarowej Polskich Nagrań i projektem zainteresował się szwedzki oddział amerykańskiego koncertu Metronome, który 3 maja 1963 roku dokonał rejestracji przearanżowanej ( inny skład zespołu; grał tylko kwartet Komedy), co spowodowało, że wersja ”skandynawska” nagrania okazała się jeszcze  ciekawszą. Płytę, z właściwą sobie przekorą, recenzuje Mateusz Święcicki: „Dokładnie tak: napis małymi literami na okładce płyty przedstawia zamyślonego Komedę na dużym tarasie, na tle krajobrazu. Po drugiej stronie okładki znakomite zdjęcia pozostałych uczestników nagrania: Roman Dyląg świeci swym kontrabasem, Jan Ptaszyn Wróblewski i Allan Botschinsky, 23-letni duński trębacz, czekają w skupieniu na swoje solo, a szwedzki perkusista Rune Carlsson, obstawiony werblami i kotłami zerka w nuty. Entuzjastyczna nota na okładce porównuje talent Komedy do Europejczyków:  Django Reinhardta i Larsa Gullina, podaje zwięzłą historię polskiego jazzu w zestawieniu z wysoko rozwiniętym polskim teatrem i filmem. Muzyka Komedy, podobnie jak Theloniousa Monka, nie porównując, wymaga specjalnego sposobu wykonania. Głównymi jej cechami są nieporównywalna akcentacja i sound, odznacza się prawdziwą oryginalnością, jest jedną z najbardziej interesujących odmian jazzu w dzisiejszej Europie. Tak przyjemną lekturę zawdzięczamy firmie Metronome, która nagrała płytę z Komedą. Któż bowiem u nas potrafiłby tak zachwalać polski zespół? Może Polskie Nagrania, które nie chciały w ogóle wydać płyty z Etiudami Baletowymi mimo posiadania taśmy stereo? Wydanie polskiej płyty w Metronome przynosi bez porównania większy zaszczyt naszemu jazzowi chociażby dlatego, iż ta wytwórnia ma dostęp do prawie wszystkich rynków świata, co nie jest bez znaczenia jako pośrednia reklama innych nagrań polskiego jazzu dokonanych przez rodzimą firmę”.

Dionizy Piątkowski