z Dionizym Piątkowskim – twórcą Ery Jazzu rozmawia Krzysztof Wodniczak

W ciągu 20 lat Ery Jazzu  zaprezentowałeś chyba wszystkich znaczących artystów, ale nie unikales także tych, dla których estrada Ery Jazzu stawala się swoista trampolina do kariery.

Kiedy startowałem z Erą Jazzu wiedziałem, że ma to być impreza inna niż wszystkie dotychczasowe, podobne festiwale w Polsce. Przede wszystkim postawiłem na ekskluzywność i prestiż wydarzeń,  a co za tym idzie, na taki dobór artystów, by ich koncertami przerwać tuzinkowość innych prezentacji.  Zrealizowałem ponad 250 koncertów, dla blisko półmilionowej publiczności. Często mam dylemat, kogo jeszcze pokazać, bo tak po prawdzie w Erze Jazzu pojawili się prawie wszyscy najwybitniejsi twórcy jazzu : od Hancoka, Shortera i Garbarka po Dianę Krall i Cassandrę Wilson. Ale najbardziej cenię te pomysłu, gdy zapraszałem artystów, którzy nigdy dotąd nie pojawili się  u nas wcześniej , np. legendarna wokalistka Abbey Lincoln, saksofonista Steve Lacy, Gato Barbieri, muzycy chicagowskiej New Black Music czy naturszczyki z Nowego Orleanu. Niezwykłymi są zawsze tzw. projekty specjalne, które wymagają mojego ogromu pracy i entuzjazmu muzyków; tak powstały wielkie wydarzenia Ery Jazzu:  orkiestra Agnieszki Duczmal zagrała z Al Di Meolą, powstał  słynny „Penderecki  Jazz”, Tomasz Stańko z grupą Andreasa Vollenweidera. Teraz realizuję jedyny w swoim rodzaju Poznań Jazz Projekt  – z udziałem gwiazd jazzu i poznańskich muzyków.

Era Jazzu to dość efektowna i skuteczna forma popularyzacji jazzu .

Poprzez Erę Jazzu udało mi się wykreować ważny i prestiżowy pomysł, obudowany nie tylko samymi koncertami, ale także wydawnictwami, płytami, nagraniami. To jest niezwykły, ogromny i satysfakcjonujący mnie jazzowy bagaż. Jazz nigdy nie był sztuka masową, ale od zawsze ma swoją wierna publiczność. To jest wspólna struktura, w której popularyzowanie muzyki odbywa się zarówno poprzez twórczość artystów, jak i entuzjazm słuchaczy. Dumny jestem, że polski jazz jest najwybitniejszym i najbardziej cenionym nurtem  naszej muzyki na świecie. Mamy wielkie legendy jazzu, jak Komeda i Stańko, mamy niekwestionowane gwiazdy i ogromną rzeszę  wspaniałych muzyków. Od kilku dekad bawię się z jazzem, propagując ten wspaniały gatunek muzyki, kultury i obyczaju.

Era Jazzu promuje młodych artystów, daje specyficzną rekomendację zwłaszcza poznańskim muzykom.

Promocji młodych służy Poznań Jazz Project. Tym wstępującym na poważne estrady debiutantom przyznaję Nagrodę Ery Jazzu- taki istotny „znak towarowy”, legitymacja jakości, dzięki niej łatwiej im poruszać się na innych przeglądach i festiwalach w świecie. Era Jazzu jest inicjatywą poznańską ! Tutaj, jesienią 1998 roku, wystartowałem z klubowym koncertem jazzowych gwiazd pokazując, że wielcy jazzu mogą być blisko nas, w klubie, na wyciągnięcie ręki. Przez lata Era Jazzu stawała się coraz bardziej ogólnopolska, światowa, by swoją „rezydencję” znaleźć w Poznaniu. Przychylność władz miasta, mediów, entuzjastów jazzu i partnera strategicznego powoduje, że gra nam się tutaj najlepiej. No i siebie ! Co najważniejsze, po latach pojawił się w Poznaniu festiwal jazzowy z plejadą gwiazd oraz ciekawymi, lokalnymi inicjatywami.  W ciągu ostatnich czterech lat Era Jazzu zbudowała ważną – także dla mnie – relację konsolidującą środowisko. Po „ czasie Komedy” i  „czasie jazzu lat 80-tych” mamy w Poznaniu „erę jazzu”. Z radością honorowałem gitarzystów, Piotra Scholza i Dawida Kostkę, perkusistę Adama Zagórskiego, saksofonistę Kubę Skowrońskiego czy grającego na harmonijce Kacpra Smolińskiego.

Odnoszę wrażenie, że udało się – dzięki inicjatywom Ery Jazzu stworzyć  w Poznaniu  ważne centrum tej muzyki.

 Nie przeceniałbym mojej, jazowej aktywności w Poznaniu. To jest szereg ważnych powodów oraz inicjatyw, które – szczęśliwie – uaktywniły lokalny rynek jazzowy. W ciągu ostatnich kilku lat wytworzyła się ciekawa sytuacja, na którą złożyło się kilka ważnych elementów. Poznań przechodził pewne etapy. Lata pięćdziesiąte to był przede wszystkim wielki sukces  i czas Krzysztofa Komedy. Oczywiście, w kwestii jego promocji ówczesne władze miasta zrobiły niewiele, więc musiał wyjechać do Krakowa i Warszawy. Potem przyszły lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte, kiedy Poznań rzeczywiście stał się jazzową potęgą. W tym miejscu warto przypomnieć o String Connection czy Spirituals & Gospels Singers, Orkiestrze 8 Dnia – Jana A.P. Kaczmarka. Także wtedy muzycy opuścili Poznań. Dopiero w połowie lat dziewięćdziesiątych, gdy pojawił się Poznań Jazz Fair i po pierwszych edycjach Ery Jazzu  „coś” w jazzowym Poznaniu drgnęło. Do tego aktywna działalność Katedry Jazzu Akademii Muzycznej, klubu Blue Note, przychylność samorządu spowodowały, że poznańscy  „ludzie jazzu” – i muzycy i fani – znaleźli się w nowej, artystycznej rzeczywistości. Dwadzieścia lat temu powstała Era Jazzu – cykl koncertów klubowych i galowych  z wielodniowym Aquanet Jazz Festival. Od lat realizowany jest także Poznań Jazz Project promujący młodych, poznańskich muzyków, laureatów Nagrody Ery Jazzu, którzy realizują swoje projekty wraz z wybitnymi gwiazdami jazzu. Dziś poznański jazz jest w dobrej kondycji, nie ingeruję w to, co już jest, nie chcę z nikim konkurować. Chcę by Poznań kojarzony był z jazzem. A jazz z miastem, w którym dziś mamy świetnie przyjmowaną międzynarodową imprezę z nieszablonowymi projektami i wspaniałymi muzykami.

z Dionizym Piątkowskim – twórcą Ery Jazzu rozmawiał Krzysztof Wodniczak/Kulturalnik/2018