Uchodził za wesołka, duszę towarzystwa i muzyka, na którego wszyscy zwracali uwagę – a to z powodu dziwnej bródki, to ekstrawaganckich okularków lub charakterystycznej, „połamanej” trąbki czy słynnych „nadmuchanych” policzków. Debiutował w swingowych orkiestrach, związał się z nowatorami jazzu lat czterdziestych, by wraz z nim