Trwa „festiwal” nowych, nigdy dotąd nie publikowanych a odnalezionych w katalogach wytwórni i domowych archiwach, nagrań i sesji. Po serii sensacyjnych nagrań Johna Coltrane’a („ A Love Supreme-Live in Seatle”, ”New Directions 1963”, „Both Directions At Once: The Lost Album”), Alice Coltrane ( „Kirtan: Turiya Sings”), Stana Getza („The Stan Getz Quartet- Live at The Vilage Gate”) odnalazła się nieznana dotąd sesja nagraniowa „On a Friday Evening”- trio Billa Evansa, jednego z najważniejszych pianistów w historii nowoczesnego jazzu.
Bill Evans – poeta fortepianu, romantyk jazzowej pianistyki, artysta który wirtuozerię improwizacji wyniósł na najwyższy poziom sztuki. Był pionierem całkowicie nowego – z punktu widzenia pianistyki jazzowej – stylu interpretacyjnego. Czyli takiego zachowania podstawowych składników akordu, by można je było swobodnie łączyć z innymi dźwiękami, często bardzo odległymi od zasadniczej linii melodycznej, z charakterystyczną melancholią – do minującym nastrojem w jego muzyce. Fenomen pianistyki Billa Evansa , jego samodzielnie wypracowany własny, liryczny styl w znacznym stopniu przyczynił się do rozwoju improwizacji modalnej i wskazał kierunek w jakim znalazł się współczesny jazz pianistów. Bill Evans w 1954 roku pojawia się w nowojorskim klubie Café Society w nobilitującej artystów dzielnicy Greenwich Village. „ Przyjechałem do Nowego Jorku, mając w kieszeni 75 dolarów i głowę pełną pomysłów – wspominał pianista. Wiedziałem, że będę żył tylko z muzyki, ale świat wydawał mi się wtedy okropny. Zamieszkałem na czternastym piętrze obrzydliwego wieżowca przy 106 Ulicy. Wnet się okazało, że w piwnicy tej rudery w Harlemie jest knajpa, która non stop urządza tańce, wesela i wszelkiego rodzaju balangi. Byłem w siódmym niebie, bo mogłem grać do woli”. Poznaje wtedy wielu popularnych artystów. Zaprzyjaźnia się z klarnecistą Tony’m Scottem, z którego zespołem współpracuje aż do 1956 roku. Równocześnie studiuje w nowojorskiej Mannes School of Music i gra w klubach Nowego Jorku. Koncertuje z najważniejszymi postaciami ówczesnego jazzu. Młody pianista znajduje się w kręgu muzyki Lennie’go Tristano, Theloniousa Monka i Horace’a Silvera. Debiutancki autorski album „New Jazz Conceptions” Bill Evans nagrywa z basistą Teddy’m Kotickiem i perkusistą Paulem Motianem. Staje się modnym i poszukiwanym pianistą. Nagrywa z Charlesem Mingusem, Tony’m Scottem, George’em Russellem, Paulem Chambersem, Benny’m Golsonem, Art’em Farmerem i wokalistką Helen Merrill. W 1958 roku do swojego zespołu zaprasza go Miles Davis. Evans ma wielki wpływ na powstanie przełomowej w dziejach jazzu płyty „Kind of Blue”. Saksofonista Julian „Cannonball” Adderley, jeden z muzyków z tej sesji, twierdził wręcz, że kiedy Evans dołączył do zespołu Davisa, Miles zmienił cały styl z bardzo ostrego na łagodniejszy. Trudno wyjaśnić dlaczego Bill Evans gra w zespole Davisa zaledwie osiem miesięcy. Mimo to zdąży zrealizować z nim kilka doskonałych albumów („Facets”, „Miles & Monk at Newport”, „Jazz at the Plaza”).
„ Po rozstaniu z Davisem wiedziałem, że muszę szukać jeszcze lepszej syntezy – wspominał Bill Evans. A taką dawało mi standardowe trio. Spróbowałem z Jimmy’m Garrisonem i Kenny’m Dennisem. Zagraliśmy prosty „Basin Street East” i nagle poczuliśmy, że to jest to. Kiedy na moment dołączył do nas Benny Goodman – muzyka zawirowała. Często aranżowałem sam takie zabawowe grania. Były dziewczyny, prochy, alkohol i graliśmy do utraty tchu”. W 1959 roku Evans zakłada własne trio i odtąd w takim składzie koncertuje i nagrywa najchętniej. Płyty realizowane z kontrabasistą Scottem LaFaro i perkusistą Paulem Motianem, m.in. „Portrait in Jazz”, „Explorations” i zapis koncertów w Village Vanguard, uchodzą do dziś za kwintesencję jazzu wykonywanego w trio. Pomiędzy muzykami istnieje wręcz telepatyczna, niewidzialna więź. Znawcy twierdzą, że po tragicznej śmierci LaFaro nagrania Evansa z innymi basistami nie miały już takiego nastroju, mimo że bardzo ciekawie rozwijała się jego współpraca z kolejnym basistą Eddiem Gomezem. Wyjątkowość tria Evansa polega m.in. na odrzuceniu podziału na solistę i akompaniatorów. Ze swojej roli instrumentu sekcyjnego wyemancypował się szczególnie kontrabas Scott LaFaro, który czasem przejmuje rolę instrumentu melodycznego. Powstaje improwizacja zbiorowa, pełna rytmicznych i melodycznych inspiracji i kontrapunktów. Interesująco brzmi komentarz samego Evansa na temat własnego tria: W tym czasie nikt tak nie podchodził do jazzu wykonywanego w trio. W latach 70-tych Bill Evans ulega fascynacji modną elektroniką. Choć jego twórczość kojarzy się głównie z wirtuozowską grą na fortepianie akustycznym, to realizuje też wiele nagrań, w których równie brawurowo posługuje się elektroniczną klawiaturą i brzmieniem pianina Fender Rhodes. Ten kultowy instrument elektroniczny jest nie tylko źródłem nowych brzmień, ale przede wszystkim daje pianiście nowe możliwości. Evans często gra i na fenderze, i na akustycznym steinwayu. Słyszymy to na solowej płycie „From Left to Right”, w nagraniu standardowego tria „The Bill Evans Album”, na zrealizowanej z udziałem orkiestry płycie „Symbiosis”, we wspaniałych duetach z basistą Eddie’m Gomezem („Intuition”, „Eloquence” i na koncertowym albumie „Montreux II”). Evans gra najczęściej własne kompozycje, wiele z nich tytułuje imionami swoich przyjaciółek, np. „Waltz for Debby”, „One for Helen”, „Peri’s Scope”, „Laurie”. Nagrywa też techniką wielośladu, wykonując dwie nakładające się na siebie partie, jak na „Conversations with Myself”. Nagrywa w duetach z Jimem Hallem, Bobem Brookmeyerem i Tony’m Bennettem, a także w większych składach, m.in. z Lee Konitzem, Zootem Simsem i Freddie’m Hubbardem. Pod koniec życia wraca do swojego ulubionego tria – angażuje muzyków młodego pokolenia: basistę Marca Johnsona i kanadyjskiego perkusistę Joe LaBarberę.
Sesja „On a Friday Evening”