Wiele, wiele lat temu wpadłem na pomysł, by stworzyć własną jazzowa imprezę. Taką , która by wyraźnie odróżniała się od innych, kilkudziesięciu festiwali, jakie każdego roku rozgrywają się w Polsce. Zadałem sobie wtedy pytanie, jak przełamać hegemonię wszechobecnego Jazz |Jamboree i jakich uniknąć błędów, by nie popaść w sztampę i przypadkowość. Miałem już wtedy spore doświadczenie, jako organizator festiwalu jazzowego w Poznaniu i za sobą realizację kontraktów i koncertów wielkich gwiazd jazzu i estrady : od Joe Zawinula i Wayne Shortera po Gipsy Kings i Astrud Gilberto. Kiedy jednak rozpoczynasz projekt pod własnym nazwiskiem, z odpowiedzialnością większą niż Himalaje i „ jednoosobowym ośrodkiem decyzyjnym” – sprawy nabierają innego wymiaru.
Był rok 1998 i podjąłem heroiczną decyzję: tworzę Erę Jazzu – ogólnopolski cykl koncertowy z festiwalowa, wielodniową edycją w największych miastach Polski. Warunek zasadniczy: koncerty maja być niepowtarzalne, jedyne i – używając górnolotnego określenia – prestiżowe. Tacy mają być zapraszani artyści, taka publiczność, równie ważna i profesjonalna musi być realizacja. Z artystami nie miałem specjalnych problemów i moje zaproszenia zazwyczaj były chętnie przyjmowane. Już wtedy znałem osobiście śmietankę światowego i polskiego jazzu , chociaż poruszałem się w niej ze zwinnością jazzowego – jelenia.
Pierwszy koncert Ery Jazzu w poznańskim klubie Blue Note był ogromnym sukcesem artystycznym i towarzyskim. Zespół gwiazd ( legendarny perkusista Paul Motian, basista Steve Swallow, wschodzące gwiazdy saksofonu – Chris Potter oraz gitary Kurt Rosenwinkel ) gwarantował taki sukces. Ale dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że Era Jazzu nie może być realizowana jako towarzyskie spotkanie ( choć wystarczył telefon do Paula Motiana, który z pobliskiego Poznaniowi Berlina wpadł do klubu i zagrał , bo ciekaw był mojego pomysłu).Ten inauguracyjny koncert i a zwłaszcza moje biznesowe przedsięwzięcie pokazało: tak z jazzu nie da się żyć ! Paul Motian spowodował także, że kupiłem wtedy pierwszy w życiu kalkulator i…odtąd każdy kolejny koncert Ery Jazzu miał już swój biznes-plan, kalkulacje, umowy i plany. Kilka kolejnych koncertów ( wspaniały recital pianistki Lynn Arriale oraz energetyczny Jamaladeen Tacuma) a zwłaszcza ,rejestrowany przez TV, pierwszy w Polsce pobyt The Kronos Quartet – okazały się ogromnymi sukcesami i znamienicie promowały Erę Jazzu. Potem , w ramach edycji festiwalowej, zaprosiłem do Poznania najwybitniejszych twórców jazzu ( m.in. kultową grupę Oregon oraz – po raz pierwszy do Polski – saksofonistów Lee Konitza i Steve Lacy). Zaś galowy koncert argentyńskiego saksofonisty Gato Barbieri’ego ( tego od muzyki do filmu ”Ostatnie tango w Paryżu”) stał się wielkim wydarzeniem ogólnopolskim. Wiedziałem – Ery Jazzu nie można już zatrzymać !
Staram się konstruować imprezę inną niż wszystkie. Era Jazzu z ogromnym dorobkiem koncertowym zaprezentowała dotąd wielu największych innowatorów jazzu i gwiazdy tej muzyki. Naszym pomysłem jest teraz pokazywanie tego, co najważniejszego dzieje się w jazzowym świecie i prezentowanie artystów, którzy nieczęsto pojawiają się na naszych estradach lub pokazujemy ich po raz pierwszy. Dzisiaj, gdy impreza jest postrzegana jako jedna z ważniejszych w Europie, gdy każdego dania spływają oferty z największych agencji koncertowych a muzycy dumni są , że grali na Erze Jazzu odczuwał swoistą satysfakcje. Konsekwentne budowanie marki imprezy spowodowało, że dzisiaj Era Jazzu ma swoja własną, wielotysięczna publiczność, że na koncertach pojawiają się fani tej muzyki oraz imprezy , bo są pewni, że z estrady popłyną najpiękniejsze dźwięki świata. Muzycy , poczta pantoflową sławią Erę Jazzu, a sam osobiście doświadczam potopu ciepłych słów. Impreza już na dobre powróciła do Poznania staje się znaczącym wydarzeniem kulturalnym i artystycznym w tym mieście. Uroku festiwalowi dodają nie tylko miejsca koncertów, liczny udział publiczności ale także niekwestionowane gwiazdy oraz ciekawe projekty.
Era Jazzu wystartowała prawie 20 lat temu zaskakując publiczność zestawem wielkich gwiazd, które – co na tamte czasy niebywałe – pojawiły się na klubowej estradzie. Naturalnie przez lata zrealizowaliśmy ponad dwieście koncertów z udziałem chyba wszystkich wielkich gwiazd jazzu – od Herbiego Hancocka i Diany Krall po Wayne’a Shortera i Cassandrę Wilson, Dionne Warwick i Marcusa Millera. Ale specyfiką Ery Jazzu zawsze było promowanie doskonałej muzyki. Często zapraszałem artystów, którzy koncertowali u nas po raz pierwszy i od tych koncertów rozpoczęła się ich popularność i uznanie w naszym kraju. Także teraz festiwalowa Era Jazzu kroczy tym samym rytmem: prezentacji najlepszej muzyki i wybitnych artystów . Dla mnie najważniejsza jest, nie zmieniana od lat , koncepcja Ery Jazzu, która umożliwia pozyskiwanie prestiżowych partnerów imprezy i największych twórców jazzu. Kiedy ustalane są trasy koncertowe najważniejszych i najpopularniejszych artystów, jakże często otrzymuję informacje, że z przygotowywanych trzech, czterech ekskluzywnych koncertów w Europie artysta wybiera właśnie Erę Jazzu. To dzięki takiej polityce miałem przyjemność przedstawić polskiej publiczności Diannę Krall, Keith Jarretta, Johna McLaughlina, Herbiego Hancocka, Cassandrę Wilson, Diannę Reeves, Wayne Shortera, Al. Di Meolę, Marcusa Millera , Dionne Warrick, Jana Garbarka – naszą najwspanialszą historię jazzu. Historię Ery Jazzu !