Amerykańska wokalistka Deborah J.Carter należy do tej wąskiej grupy gwiazd, które nie siląc się na tanią popularność zdobywają zachwyt krytyków i uznanie szerokiej publiczności. Najnowszy projekt Deborah J. Carter jest pokłonem w stronę muzyki genialnego innowatora jazzu, kompozytora i pianisty – Duke’a Ellingona. „ Diggin’ The Duke ” to brawurowo i sugestywnie interpretowane wielkie standardy Ellingtona w ciekawym opracowaniu zespołu Marka Zandvelda Podobnie jak przy wcześniejszych nagraniach wokalistka kieruje swe emocje wokół popularnego standardu. Wcześniej spiewała tak na płycie „ Round Midnight” gdzie jej wersje ”Moonflower”, „ Autumn Leaves” czy „Sister Monn” nabrały całkowicie nowego, świeżego, jazzowego kolorytu.
Album „ Diggin’ The Duke” jest jeszcze bardziej dograny. Unikając orkiestrowego brzmienia zespół M.Zandvelda tworzy subtelną, ciekawą muzycznie strukturę, w którą wtapia się wokalistyka Deborah J.Carter. Wielkie hity Duke’a „Satin Doll”, „ „Solitude” czy przebojowe „ Don’t Get Around Much Anymore” stają się nowymi, nowoczesnymi piosenkami z zadziornym, swingowym odniesieniem. Raz jest to bluesujący „I Ain’t Got Nothin’ but the Blues”, raz melancholijny „ Prelude to a Kiss”.
Deborah J. Carter śpiewa cała sobą .Jest przy tym bardzo autentyczna jako wokalistka. Nie sili się na jakąś wydumaną oryginalność, nie wymyśla zaskakujących fraz czy karkołomnych improwizacji, bawi się za to muzyczną materią. Kompozycje stają się rozkołysanym przebojem, jakąś magią swingu i dobrej zabawy. Może właśnie na tym polega zdolność poznawania i przekazywania muzyki ? Emocja – tak znamienna w jazzie – jest u Deborah niezwykle ważna. Piękny, dopracowany głos oraz estradowy kunszt tylko są dopełnieniem jej charyzmy. Swą sztuką prezentuje także niezwykły uniwersalizm jazzu oraz swingowego zauroczenia .