Nieczęsto docierają do nas bluesmani z amerykańskiego Teksasu a zwłaszcza tacy, którzy swoją charyzmą, talentem oraz ambicją pragną zaistnieć także na europejskim rynku. Udaje się to zazwyczaj bluesmanom, którzy – ulegając zbożnej komercji – podają się koneksjom dużych oficyn fonograficznych/agencji koncertowych. Ogromna armia wspaniałych muzyków bluesa (ale i jazzu) rozgrywa zatem swoją muzykę koncertując w najprzeróżniejszych knajpach i barach Chicago, Louizjany, Missisippi, Oklahomy, Południowej Karoliny i Teksasu.
Z pewnością do grona tych ciekawych i niezwykle charyzmatycznych artystów należy gitarzysta i wokalista E J Mathews przekazujący swą muzykę na niewielkich estradach południa USA : w znanych klubach Dallas ( Bucky Moonshines, O’ Rilye’s High and Tight) i Fort Worth), salach The State Theatre i Grateful Head Tap Room( w Oklahomie) czy słynnym Tupelo Honey Bar. Ale jest także E J Mathews bohaterem koncertów Keller Krawfish Festival, Texas Rangers Trucking Festival, Sam Houston Raceway, Ft Worth Texas Blues Festival, East Side Kings Festival czy prestiżowego przeglądu Radio KNON Blues Festival. Jest tym artystą, o którym mówi się i pisze “ naturszczyk o przeuroczej aparycji oraz potężnej sylwetce”.
To tacy artyści są „solą bluesa” w USA i oni – choć w cieniu wielkich mistrzów ( od Roberta Cray’a po Taj Mahala) nadają rytm i sens dzisiejszej, autentycznej scenie bluesowej w Stanach. Nie dziwi zatem, że ostatnie wydanie miarodajnego magazynu Living Blues w znacznej części poświęcone jest właśnie takim – jak E J Mathews – artystom bluesa południowych, często biednych i prowincjonalnych rejonów USA. E J Mathews urodził się w Atlancie, ale wychował w niewielkiej mieściny Bivins, w Teksasie i to jej poświecił swój pierwszy album ‘Welcome to the Backwoods” z brawurowym i przebojowym „ Down On The Creek”. Dyskografia bluesmana nie jest zbyt rozległa, niemniej obejmuje ciekawe albumy „ I Sh*t Mysefl” oraz najnowszy „King Of the Barnyard”. Muzyka oraz twórczość teksańskiego artysty łączy zarówno tradycję Louizjany, brawuję melodii Nowego Orleanu i rockowe podejście rodem z Teksasu ( z przypominającym bardzo, charakterystycznym brzmieniem jaku u Willie Deville’a) .Magazyn Living Bluesa wybrał go „ Artists of The Year” w 2017 roku co stało się oczywistą estradową trampoliną dla „naturszczyka” z farmerskiego Leek Creek .