Dla tych wszystkich, dla których Hanna Banaszak kojarzy się z subtelnymi, swingującymi przebojami oraz rozkołysanym, aksamitnym jazzem album „Stoję na tobie Ziemio” jest zaskoczeniem. I to nie w kwestii artystycznego brzmienie, pięknego śpiewu oraz ciekawych, autorskich kompozycji artystki, ale w sensie znakomitej sesji o niezwykłym potencjale twórczym, gdzie zarówno muzyka, aranżacje i poetyckie teksty przyporządkowane  są wizji  „złego i dobrego świata”. „ Od zawsze patrzyłam na ludzkość ze smutkiem, jak na gatunek niereformowalny – objaśnia swoje pojmowanie świata Hanna Banaszak. Boli mnie szeroko pojęte okrucieństwo świata, więc chciałam o tym opowiedzieć swoim własnym, muzycznym językiem. Uruchomiłam w sobie wyobraźnię na temat różnych  gatunków muzycznych, związanych z kulturą miejsc, do których odnoszę się w utworach. Nie posiłkowałam się żadnym wzorcem. Wszystko wzięłam z głowy. Z zapamiętanych rytmów i brzmień, które przez lata obcowania z wieloma muzycznymi gatunkami,  zostały w mojej pamięci i muzycznej wyobraźni”.

 AlbumemStoję na tobie Ziemio” wszystko przyporządkowano sugestywnym melorecytacjom  oraz nastrojowym songom, które barwione są wierszami Wisławy Szymborskiej, Witolda Gombrowicza, Tadeusza Różewicza, Josepha Brodsky’ego, Wojciecha Młynarskiego, Doroty Czupkiewicz oraz samej  kompozytorki-wokalistki.  „Wszystko zaczęło się od „Nienawiści”, wstrząsającego wiersza pani Wisławy Szymborskiej –wyjaśnia genezę nagrania Hanna Banaszak. Zainspirowana tym mądrym tekstem, postanowiłam nagrać płytę opowiadającą o człowieku. Pracę nad krążkiem rozpoczęłam dość dawno, ale w pewnym momencie, zajęta koncertami i innymi planami, odłożyłam go. Minęło kilka lat. Wróciłam do tego materiału w momencie, gdy świat wyraźnie zaczął się zmieniać. Nagle mój dawny pomysł zyskał na aktualności”.                                                                    

Hanna Banaszak poznańska wokalistka jazzowa i piosenkarka. Zadebiutowała (w 1973 roku) w duecie z Piotrem Żurowskim wzbudzając, kilka lat później, zachwyt na profesjonalnej estradzie festiwalu opolskiego. W latach 1977-79 współpracowała z jazzową formacją Sami Swoi, w 1977 zdobyła nagrodę w konkursie wokalistów jazzowych w Lublinie. Swój pierwszy wielki przebój  „Szeptem” zaśpiewała  w  1979 roku na KFPP w Opolu. Przez lata lista wielkich i popularnych przebojów ( od „W moim magicznym domu”, „Jesienny Pan”, „ Ja dla Pana czasu nie mam”, „ Panienka z temperamentem” , „Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia”, „ Apetyt na życie”, „ Pogoda ducha” i „ Żegnaj kotku” po  „ Samba bez butów”, „Pejzaż bez ciebie”, „Samba na jedną nutę”, „Samba przed rozstaniem”, „Kiedy księżyc jest w nowiu” i „Łagodnie płynę w Twych ramionach” ) budowała jej wielką karierę a wokalistka współpracowała z takimi artystami, jak Zbigniew Górny, Janusz Koman, Wojciech Trzciński, Jerzy Wasowski i Jeremi Przybora, Jonasz Kofta, Wojciech Młynarski, nagrywała i koncertowała z Januszem Stroblem. W swoim repertuarze Hanna Banaszak ma zarówno standardy muzyki rozrywkowej i jazzowej, jak i  polskie przeboje okresu międzywojennego, tematy jazz-rockowe, ballady oraz piosenki poetyckie.

To właśnie poetyckie odniesienie znalazło najmocniejszy akcent na płycie „Stoję na tobie Ziemio”. Do nieszablonowego pomysłu Hanna Banaszak zaprosiła muzyków, z którymi współpracuje od lat ( Piotr Kałużny, Jacek Szwaj, Krzysztof Przybyłowicz, Leszek Ranz, Andrzej Mazurek) ale także artystów, którzy wnieśli sporo autorskiej inwencji w zasugerowany przez kompozytorkę format ( skrzypaczka Katarzyna Klebba, trębacze Jakub Kurek, Patrycjusz Gruszecki). Płynie zatem różnorodna muzyka : od swingującego jazzu, nastrojów hinduskich, bałkańskich i latynoskich aż po poetycki liryzm i subtelność tak charakterystyczną dla Hanny Banaszak. „W studiu nagrań, zawsze zaczynałam od znalezienia odpowiednich rytmów, czyli tzw. loop-ów – mówi o sesji Hanna Banaszak. Później nakładałam na siebie kolejne instrumentalne warstwy, które najpierw śpiewałam, a potem, jeśli nie były zbyt trudne, nagrywałam na klawiszach. Do niektórych trudniejszych partii, zaprosiłam wspaniałych muzyków, którzy grali mi to, co im wcześniej zaśpiewałam, lub opowiedziałam. Przy tym projekcie całkowicie oparłam się na własnej muzykalności. Zawsze marzyłam o komponowaniu, ale przez lata wydawało mi się, że jako osoba bez muzycznego wykształcenia, nie mam do tego prawa. Jednak po latach zweryfikowałam swoje na ten temat myślenie i postanowiłam spróbować skomponować coś według innych, niż obowiązujące zasad. Oto efekt moich poszukiwań”.

Dionizy Piątkowski