Znam wielu muzyków jazzu, sporo ich nagrań, projektów i pomysłów a każda nowa płyta jest dla mnie swego rodzaju uzupełnieniem wyobrażeń o ich artystycznej i kreatywnej aktywności. Pewnie nie zwróciłbym uwagi na album spoglądającej na nas z okładki sympatycznej dziewczyny, gdyby nie zaintrygowała mnie nazwisko, nieznanej mi artystki. Pianistka Ola Mońko (Aleksandra Mońko – Allen) lideruje rasowemu kwintetowi, z plejadą „starych, jazzowych wyjadaczy”: Maciej Sikała ( saksofon), Jerzy Małek ( trabka), Michał Barański (kontrabas) i Eric Allen.
Ola Mońko jest pianistką i kompozytorką czerpiąca inspirację z twórczości takich mistrzów, jak Krzysztof Komeda, Bobby Timmons, McCoy Tyner, Horace Silver, Lee Morgan, John Coltrane czy Art Blakey. Wyższe wykształcenie zdobyła w akademii Muzyki Rozrywkowej im. Karola Szymanowskiego na Wydziale Jazzu i Muzyki Rozrywkowej w Katowicach ( w klasie fortepianu Wojciecha Niedzieli). Kontynuowała naukę w City College of New York w Nowym Yorku u boku takich muzyków, jak John Patitucci, John Hicks i Ronney Mathews. Jest także absolwentką University of the District of Columbia w Waszyngtonie ( w klasie fortepiano Marvy Cooper ). Przez sześć lat prowadziła Chór Gospel w kościele Mt. Calvary Catholic Church w Forestville w stanie Maryland, komponując i aranżując dla niego utwory. Zdobyła dwukrotnie pierwsze miejsce w Międzynarodowym Konkursie Kompozytorskim im. Krzysztofa Komedy w Słupsku za utwory „I will not fall in love with you” i „Ocean„. W Waszyngtonie współpracowała z muzykami takimi jak Butch Warren, Eric Allen, Ephraim Wolfolk, Catarina Racha czy Vanessa Williams. Po kilkunastu latach pobytu w USA – wraz z mężem, perkusistą Eric’em Allenem – wróciła do kraju.
„Wherever You Are” jest pięknym, stylistycznie zgrabnym i spójnym pomysłem pianistki-kompozytorki, która nie zaprzątając sobie głowy rewolucyjnymi, muzycznymi woltami przedstawia stylistycznie zamknięty, wręcz klasyczny „amerykański jazz”. Określenie to jest z pewnością zbyt prowokacyjne, ale nastrój albumu, specyficzne brzmienie standardowego kwintetu oraz sam zamysł aranżacyjny wraz z ciekawymi, wręcz przebojowymi improwizacjami sprawiają, że płyty słucha się z ogromną przyjemnością. Jest w niej wiele z dobrego, mainstreamowego brzmienia, ale i z agresywności bopu, jest trochę nostalgii za rozkołysanym swingiem, ale jest i nerwowość karkołomnych solówek. Ola Mońko – Allen nie stawia się ponad zespołem, nie próbuje zdominować muzyki, bawi się kompozycjami i daje muzykom pełną paletę kreatywnych pomysłów.